Próbowałem się uspokoić, ale na nic się to zdało. Pani Kowalska weszła do pokoju, a ja od razu wiedziałem, że szykuje się coś, co przerośnie wszystkie dotychczasowe upokorzenia. W jej dłoniach mignął mi znajomy korek, który wyciągnęła ze mnie, a ja ledwo zdążyłem odetchnąć, gdy przysunęła coś nowego.
– A teraz, Adamie, będzie mała zmiana – powiedziała, uśmiechając się do mnie w sposób, który zwiastował najgorsze. Przyjrzałem się temu, co trzymała w rękach, i serce mi zamarło – rurka zakończona czymś, co wyglądało na nadmuchiwany korek.
– Proszę... nie – wydukałem, czując narastający strach.
– O, Adamie – westchnęła, wprowadzając rurkę, która osadziła się we mnie głębiej, niż byłbym w stanie znieść. – Nie wyobrażasz sobie nawet, jak dokładnie to zaplanowałam. Ta lewatywa będzie trwała całą noc, Adamie. Całą... noc.
Zabrakło mi tchu.
– Całą noc? Proszę, to... to niemożliwe.
– Ależ możliwe – odpowiedziała z chłodnym spokojem. – Powoli, bardzo powoli, wleją się w ciebie całe 10 litrów. Wyobrażasz sobie to? Tyle płynu, który wypełni cię od środka.
Przerażenie ścisnęło mnie od środka, gdy dodała:
– A wiesz, co jest w tym płynie? Rozpuszczone mydło i środki przeczyszczające.
Czułem, jak zimny pot spływa mi po karku. Każde słowo, które padało z jej ust, wywoływało we mnie falę rosnącego przerażenia, które ściskało moje wnętrzności mocniej niż jakiekolwiek fizyczne więzy.
– Wyobraź sobie, Adamie – kontynuowała Pani Kowalska, przyglądając się mi z niezmiennym uśmiechem. – Jak ten płyn powoli wlewa się do twoich jelit, kropla po kropli, wypełniając je... aż do granic możliwości.
Przełknąłem ślinę, czując, jak moje gardło wysycha. Chciałem coś powiedzieć, zaprotestować, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk.
– Ta mieszanka rozpuszczonego mydła i środków przeczyszczających – mówiła dalej z satysfakcją – będzie drażnić twoje wnętrzności. Każdy zakamarek jelit zacznie piec i skręcać się w bolesnych spazmach. Z początku poczujesz lekkie burczenie, jakby w twoim brzuchu coś się przebudziło... A potem, z każdą kolejną kroplą, ból będzie tylko narastał. Powoli, ale nieubłaganie.
– Nie... proszę, nie rób tego – wykrztusiłem, ale mój głos był słaby i bezsilny.
Mój szept był ledwo słyszalny, ale Pani Kowalska wyraźnie zareagowała na moje słowa. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a spojrzenie stało się lodowate.
– Adamie – powiedziała powoli, cedząc każde słowo. – Widzę, że masz jeszcze problemy z odpowiednim zwracaniem się do mnie.
– Przepraszam... Pani Kowalska, ja... – wyjąkałem, ale wiedziałem, że było już za późno.
Pokręciła głową z wyraźnym rozczarowaniem.
– W takim razie dołożymy ci dodatkowy litr – stwierdziła spokojnie. – Jeden dodatkowy litr za każdą próbę zignorowania zasad. Może w końcu nauczysz się odpowiedniego szacunku.
Czułem, jak ogarnia mnie panika. Dodatkowy litr... Jak miałbym to wytrzymać? Cała perspektywa tej tortury nagle stała się jeszcze bardziej nie do zniesienia.
– Proszę, Pani Kowalsko, błagam... – próbowałem jeszcze naprawić swój błąd, ale jej spojrzenie pozostało niezmiennie chłodne.
– Och, Adamie – odparła bez cienia litości w głosie. – Dziesięć litrów już wystarczająco wypełni twoje wnętrzności, ale jedenaście... Jedenaście będzie prawdziwym torturą dla ciebie.
CZYTASZ
(Nie)Uległa
RomanceNatalia nie spodziewała się, że zwykła przeprowadzka na poddasze starej kamienicy zmieni jej życie w koszmar, z którego nie będzie ucieczki. Ciemne korytarze, ciche szepty sąsiadów, niewypowiedziane reguły... Z każdym dniem staje się jasne, że trafi...