rozdział 40.

331 4 0
                                    


Próbowałem się uspokoić, ale na nic się to zdało. Pani Kowalska weszła do pokoju, a ja od razu wiedziałem, że szykuje się coś, co przerośnie wszystkie dotychczasowe upokorzenia. W jej dłoniach mignął mi znajomy korek, który wyciągnęła ze mnie, a ja ledwo zdążyłem odetchnąć, gdy przysunęła coś nowego.

– A teraz, Adamie, będzie mała zmiana – powiedziała, uśmiechając się do mnie w sposób, który zwiastował najgorsze. Przyjrzałem się temu, co trzymała w rękach, i serce mi zamarło – rurka zakończona czymś, co wyglądało na nadmuchiwany korek.

– Proszę... nie – wydukałem, czując narastający strach.

– O, Adamie – westchnęła, wprowadzając rurkę, która osadziła się we mnie głębiej, niż byłbym w stanie znieść. – Nie wyobrażasz sobie nawet, jak dokładnie to zaplanowałam. Ta lewatywa będzie trwała całą noc, Adamie. Całą... noc.

Zabrakło mi tchu.

– Całą noc? Proszę, to... to niemożliwe.

– Ależ możliwe – odpowiedziała z chłodnym spokojem. – Powoli, bardzo powoli, wleją się w ciebie całe 10 litrów. Wyobrażasz sobie to? Tyle płynu, który wypełni cię od środka.

Przerażenie ścisnęło mnie od środka, gdy dodała:

– A wiesz, co jest w tym płynie? Rozpuszczone mydło i środki przeczyszczające.

Czułem, jak zimny pot spływa mi po karku. Każde słowo, które padało z jej ust, wywoływało we mnie falę rosnącego przerażenia, które ściskało moje wnętrzności mocniej niż jakiekolwiek fizyczne więzy.

– Wyobraź sobie, Adamie – kontynuowała Pani Kowalska, przyglądając się mi z niezmiennym uśmiechem. – Jak ten płyn powoli wlewa się do twoich jelit, kropla po kropli, wypełniając je... aż do granic możliwości.

Przełknąłem ślinę, czując, jak moje gardło wysycha. Chciałem coś powiedzieć, zaprotestować, ale z moich ust nie wydobył się żaden dźwięk.

– Ta mieszanka rozpuszczonego mydła i środków przeczyszczających – mówiła dalej z satysfakcją – będzie drażnić twoje wnętrzności. Każdy zakamarek jelit zacznie piec i skręcać się w bolesnych spazmach. Z początku poczujesz lekkie burczenie, jakby w twoim brzuchu coś się przebudziło... A potem, z każdą kolejną kroplą, ból będzie tylko narastał. Powoli, ale nieubłaganie.

– Nie... proszę, nie rób tego – wykrztusiłem, ale mój głos był słaby i bezsilny.

Mój szept był ledwo słyszalny, ale Pani Kowalska wyraźnie zareagowała na moje słowa. Uśmiech zniknął z jej twarzy, a spojrzenie stało się lodowate.

– Adamie – powiedziała powoli, cedząc każde słowo. – Widzę, że masz jeszcze problemy z odpowiednim zwracaniem się do mnie.

– Przepraszam... Pani Kowalska, ja... – wyjąkałem, ale wiedziałem, że było już za późno.

Pokręciła głową z wyraźnym rozczarowaniem.

– W takim razie dołożymy ci dodatkowy litr – stwierdziła spokojnie. – Jeden dodatkowy litr za każdą próbę zignorowania zasad. Może w końcu nauczysz się odpowiedniego szacunku.

Czułem, jak ogarnia mnie panika. Dodatkowy litr... Jak miałbym to wytrzymać? Cała perspektywa tej tortury nagle stała się jeszcze bardziej nie do zniesienia.

– Proszę, Pani Kowalsko, błagam... – próbowałem jeszcze naprawić swój błąd, ale jej spojrzenie pozostało niezmiennie chłodne.

– Och, Adamie – odparła bez cienia litości w głosie. – Dziesięć litrów już wystarczająco wypełni twoje wnętrzności, ale jedenaście... Jedenaście będzie prawdziwym torturą dla ciebie.

(Nie)UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz