Rozdział 28.

165 3 0
                                    


Natalia stała przed lustrem, tuż przy drzwiach wyjściowych z kamienicy, patrząc na swoje odbicie. Jej strój – choć formalnie można było nazwać go sukienką – w żaden sposób nie spełniał kryteriów tego, co mogłoby nadawać się do pracy. Sukienka sięgała jej kolan, ale była tak cienka, że właściwie nic nie zakrywała. Przez przezroczysty materiał było wyraźnie widać pręgi na jej ciele, ślady po chłostach, które przeszła w domu, oraz klipsy zaciskające się na jej sutkach. Każdy z nich ozdobiony był ciężkim, czerwonym dzwoneczkiem, który kołysał się delikatnie przy każdym ruchu, wydając cichy, metaliczny dźwięk. Między nogami, na jej najbardziej intymnym miejscu, znajdował się kolejny klips, również ozdobiony dzwoneczkiem, który dodawał upokarzającego akcentu każdemu krokowi.

Na nogach miała czerwone, lakierowane buty na absurdalnie wysokich szpilkach, które wymuszały bolesne, nienaturalne wygięcie stóp. Sznurowane, sięgające powyżej kostek, lśniły intensywnie, przyciągając spojrzenia, ale jednocześnie sprawiały, że każdy krok był udręką. Musiała poruszać się ostrożnie, by nie stracić równowagi, ale nawet najmniejsze potknięcie mogło przynieść dodatkowy ból.

Najbardziej upokarzającym elementem stroju była czarna, skórzana obroża ciasno zaciśnięta wokół jej szyi. Do obroży był przymocowany cienki, metalowy łańcuszek prowadzący do haka analnego, który Natalia miała umieszczony wewnątrz siebie. Każde uniesienie głowy powodowało napięcie łańcuszka, a hak przesuwał się boleśnie, przypominając jej o pełnej uległości. Jednak to nie był koniec upokorzenia. Przy obroży przymocowana była smycz, która luźno zwisała wzdłuż jej ciała, jak symbol całkowitej kontroli nad jej życiem. Smycz kołysała się przy każdym jej kroku, uderzając delikatnie o jej biodra, przypominając jej o tym, że jest niczym więcej niż marionetką w rękach swojej pani.

Spojrzała na swoje odbicie i poczuła, jak ogarnia ją fala paniki i wstydu. Jeszcze niedawno była pewną siebie kierowniczką, kobietą kontrolującą swoje życie i pracowników. Teraz stała przed lustrem, patrząc na swoje ciało wystawione na pokaz, ze smyczą przy obroży, dzwoneczkami na zaciskach i sukienką, która więcej odsłaniała, niż zakrywała. Wzięła głęboki oddech, próbując się uspokoić. Musiała wyjść na ulicę, musiała dotrzeć do pracy. Nie miała innego wyjścia.

Przełknęła ślinę, odwróciła się od lustra i otworzyła drzwi. Kiedy wyszła na zewnątrz, powietrze na chwilę przyniosło jej ulgę, ale tylko na moment. Ruszyła w stronę bramy kamienicy, starając się poruszać możliwie szybko, ale każdy krok w wysokich szpilkach był trudny i bolesny. Dzwoneczki przy jej sutkach i między nogami dzwoniły z każdym ruchem, przypominając jej o tym, jak bardzo została pozbawiona godności.

Kiedy przeszła przez bramę, uderzyła ją fala wstydu. Już nie była w ukryciu, za murami kamienicy. Teraz każdy, kto ją zobaczy, mógł ocenić jej upokorzenie. Droga do biura wiodła przez zatłoczony park, co było najgorszą częścią trasy. Miejsce pełne ludzi – rodzin z dziećmi, biegaczy, spacerowiczów – a każdy z nich mógł teraz zobaczyć ją w tym żałosnym stanie. Już po kilku krokach poczuła na sobie spojrzenia przechodniów, a komentarze nie kazały na siebie długo czekać.

– Patrzcie na tę dziwkę! Myśli, że jest na pokazie? – krzyknął młody mężczyzna, który szedł z grupą znajomych, śmiejąc się głośno.

– Ty, ale jaja! Zastanawiam się, kto ją tak ubrał. Na pewno nie zrobiła tego sama – dodał inny, wyraźnie rozbawiony sytuacją.

– Hej, laleczko, co to za dzwonki? Boże Narodzenie w październiku? – rzucił starszy mężczyzna stojący na rogu parku. Reszta jego towarzyszy wybuchnęła śmiechem, a Natalia przyspieszyła kroku, choć każdy krok w wysokich obcasach był jak chodzenie po ostrzach.

(Nie)UległaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz