Leżąc na leżance w ogrodzie, słyszałem, jak krzyki Natalii wypełniają przestrzeń wokół. Jej przesiąknięty bólem i bezradnością głos odbijał się echem od drzew i krzewów, rozrywając nocną ciszę. Każdy jęk niósł ze sobą ciężar cierpienia, które niemal fizycznie odczuwałem w sobie, jakby dzieliła ze mną ten ból, choć byliśmy rozdzieleni.
Choć sam leżałem bez ruchu, czułem narastające napięcie, jakbym znajdował się tuż obok niej, a każde jej westchnienie wywoływało we mnie dreszcz niepokoju. Nagle poczułem mocny uścisk na nodze. Zanim zdołałem zareagować, ktoś brutalnie zaciągnął mnie na środek ogrodu, wprost na wilgotną trawę. Leżałem tam przez chwilę, próbując złapać oddech i zrozumieć, co się dzieje.
Czułem mieszankę lęku i rezygnacji, jakby obezwładniający ciężar sytuacji związał mnie od wewnątrz. Wszystkie instynkty krzyczały, by uciec, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Wpatrując się w ten obiekt, czułem, jak napięcie narasta. Z każdym uderzeniem serca stawał się coraz bardziej dominujący, jakby zapraszał mnie do świata, z którego nie było już wyjścia.
– Szybciej, Adamie. Nie każ mi czekać. – Głos zza moich pleców przerwał ciszę, zagęszczając atmosferę jeszcze bardziej. Był chłodny, pozbawiony emocji, jakby doskonale wiedział o moim oporze, ale równie dobrze zdawał sobie sprawę, że nie mam wyjścia.
Zbliżyłem się do pierwszego obiektu, walcząc z narastającym strachem i niechęcią, które ogarniały mnie całkowicie. Każdy krok wydawał się nierealny, jakby moje ciało działało wbrew zdrowemu rozsądkowi. Gdy znalazłem się tuż przy pierwszym, gładkim, masywnym dildo, poczułem, jak moje ręce zaczynają drżeć jeszcze mocniej.
Powoli, z wciąż bijącym sercem, kucnąłem, próbując przygotować się na to, co miało się wydarzyć. Mój obolały i rozciągnięty odbyt pulsował z niepewności i lęku. Każdy impuls bólu przypominał o wcześniejszych wydarzeniach, a świadomość, że to dopiero początek, sprawiała, że napięcie we mnie narastało.
Delikatnie przesunąłem się w stronę obiektu, czując, jak chłodna powierzchnia dotyka mojego ciała.
Niechętnie przysunąłem się bliżej, czując zimną i twardą powierzchnię obiektu, która jeszcze bardziej potęgowała uczucie niepokoju. Każdy fragment mojego ciała krzyczał, by się wycofać, ale głos za plecami – surowy i nieustępliwy – wciąż brzmiał w mojej głowie, przypominając mi, że sprzeciw nie wchodził w grę.
Powoli, starając się opanować drżenie, zacząłem opuszczać się na gładki, masywny kształt. Wraz z każdym centymetrem czułem, jak moje ciało walczy, ale zarazem poddaje się bezlitosnemu naciskowi. Mój odbyt, wciąż obolały i wrażliwy, reagował bólem, który przechodził przez całe moje ciało falami, sprawiając, że niemal traciłem oddech.
Zacisnąłem szczęki, próbując powstrzymać dźwięki, które samoistnie wyrwały się z moich ust, ale mimo wysiłków ciche jęki wydobywały się raz po raz, gdy obiekt napierał coraz głębiej. Moje ciało, przytłoczone bólem i bezsilnością, drżało niekontrolowanie. Każdy kolejny ruch powodował, że jęki stawały się głośniejsze, a ja nie byłem w stanie ich opanować, gdy falami przechodziły przez mnie kolejne impulsy bólu i uległości.
Opuszczając się do końca, poczułem, jak obiekt wypełnia mnie całkowicie, rozciągając do granic możliwości. Moje ciało pulsowało bólem i napięciem, a każdy ruch przypominał mi, jak intensywne było to doświadczenie. Z trudem panowałem nad oddechem, gdy usłyszałem zimne, pozbawione współczucia polecenie:
– A teraz usiądź na trawniku. I nie podnoś się, dopóki ci nie pozwolę.
Zmusiłem się do posłuszeństwa, walcząc z narastającym dyskomfortem. Powoli, ostrożnie opadłem na chłodną, wilgotną trawę, czując, jak każdy punkt jej styku z moją skórą dodaje kolejną warstwę nieprzyjemnych bodźców. Obiekt wypełniający mnie sprawiał, że każdy milimetr kontaktu z ziemią był wyzwaniem, a ból rozchodził się po całym ciele.
CZYTASZ
(Nie)Uległa
RomanceNatalia nie spodziewała się, że zwykła przeprowadzka na poddasze starej kamienicy zmieni jej życie w koszmar, z którego nie będzie ucieczki. Ciemne korytarze, ciche szepty sąsiadów, niewypowiedziane reguły... Z każdym dniem staje się jasne, że trafi...