37.Szpieg (Cz.1)

5 2 0
                                    

- WPB mówisz? Wiesz, wkońcu jak naćpana zasnęłaś dosłownie na podłodze geniuszu - zaczął mówić Astral.
Jechali razem nieoznakowanym samochodem - czarnym BMW - na luksusowe spotkanie najbogatszych januszów biznesu. Właśnie zachodziło słońce a niebo zmieniało kolor na purpurowy.
- Któryś z tych bandytów musiał być wśród nich jeśli wiedzieli jak obsługiwać tą maszynę, więc jeśli mój sen był zgodny z prawdą... - Strażnik przełknęła głośniej ślinę. Była ona ubrana w zwyczajny garnitur. Właśnie sobie włożyła małą słuchawkę do ucha z przyciskiem i zasłoniła włosami.
- Jeśli mój sen był zgodny z prawdą, oznacza to że Liściasta naprawdę żyje co jest okropnym faktem dla nas - dokończyła.
- Mówisz to już chyba trzeci raz człowieku, zlituj się - wymamrotała Astral, po czym gdy dojechali na miejsce Strażnik wysiadła - stanęła właśnie przed budynkiem spotkań najbardziej luksusowych elit w Poznaniu.
Będziemy w kontakcie - pomyślała, po czym weszła na króciutki czerwony dywan z ochroniarzami po obu stronach.
Przed nią była jakaś wysoka kobieta z jasnymi włosami, czarnymi okularami przeciwsłonecznymi, białymi rękawicami oraz drobną torebką.
Czy jest ona organizatorką? - zapytała się sama siebie, po czym poszła za nią.
Wtedy zatrzymała ją ochrona.
- A panienka to kto? - spytał się masywny mężczyzna.
Już miała podnieść ręke na nich gdy elegancka piękność obróciła się.
- Ona jest moją sekretarką, wpuśćcie ją skarbieńki - powiedziała łagodnym, chyba znanym jej głosem, choć Strażnik dalej nie wiedziała kim ona była.
Z niechęcią łysy ochroniarz ją przepuścił, po czym Strażnik weszła do budynku.
W środku było bardzo przyjemnie - czerwone dywany, złote dekoracje i niezwykle stare obrazy. Były tam 4 windy prowadzące widocznie na wyższe piętra, gdzie odbywa się planowane przyjęcie które było współorganizowane z WPB.
Oczywiście jej pierwszym celem było podziękowanie tamtej kobiecie, ale widocznie gdzieś ona znikła.
Tak czy inaczej pojechała windą razem z jakąś parą.
W środku były lustra od około metra w góre a pozostałe części były pozłacane.
Gdy wkońcu dojechali na 20 piętro upewniła się, czy ma pistolet w wewnętrznej kieszeni spodni.
Drzwi się otworzyły, a obsługa podała im te czarne przeciwsłoneczne okulary, pewnie ze wzgledów estetycznych.
Gdy weszła, odrazu zwróciła uwagę na to, że kąty ścian były zaokrąglone a od około połowy wysokości zwykłego człowieka w górę były oszklone, tak jak w windzie, choć jednak na środku był okrągły schodek udający jakby scenę. Było tam dużo odcieni głownie fioletu i ciemnego niebieskiego. Był tak również jeszcze balkon wewnętrzny powyżej ale żeby się na nie dostać trzeba pójść po wąskich schodach pod ścianą.
Strażnik domyślał się, że tam jest bar.
Dobra, skup się na zadaniu - opieprzyła siebie w myślach, po czym zaczęła rozglądać się za właścicielem WPB czyli Wynalazków Przyszłościowego Biznesu.
Był nim starszy, przyjazny mężczyzna na wózku inwalidzkim który uwielbiał grać w karty. Strażnik postanowiła go poszukać na balkonie, ponieważ ludzie na piętrze gdzie przebywała głównie pili, tańczyli i dyskutowali o biznesach.
Pośpiesznie wszedł po schodach po czym zobaczył mężczyznę razem z niewielką grupą znajomych.
Dwóch z nich grało w karty gdzie pozostali się przyglądali i obstawiali kto wygra.
Strażnik zdeterminowana podeszła do właściciela WPB i przywitała go.
- Dobry wieczór, panie Rudy - zaczęła elegancko, po czym ten odsunął się od stolika.
- Prędko panienko - wypowiedział.
- Jestem od Sójka - stanowczo podkreśliła, po czym Rudy odjechał nieco dalej od stolika.
- Czego chciałby mój stary przyjaciel?
- Chcielibyśmy wiedzieć, czy przekazał pan komuś jeszcze podobny model lub wiedzę na temat tamtego... wynalazku - szepnęła, po czym mężczyzna chwilę się zastanowił i odpowiedział.
- Jest jedna taka, z którą przegrałem w wojnę, nie chciała obstawionych pieniędzy tylko właśnie projekt maszyny - zamilczał na sekundę, po czym dodał - Była tam razem z tą blondyną co nosi rękawice... Jak jej było? Nie pamiętam - powiedział wszystko co wiedział, po czym poprosił ją, żeby odeszła. I tak zrobiła.
Tak jak myślałam - pomyślała, po czym już nieco wściekła dosiadła się do samotnej kobiety, o której mówił Rudy.
Odrazu ją rozpoznała.
- Kosmitka, czyż nie? - zapytała ostro, po czym ta się zaśmiała.
- Oczywiście że tak, Strażnik - zdjęła okulary przeciwsłoneczne.
- Po co tobie i twojej wspólniczce była wiedza o działaniu maszyny, która miała zabić twoją matkę? - zapytała, trzymając jedną rękę już przy spodniach.
Kosmitka wzięła do dłoni lampkę wina ze stołu i wypiła do połowy.
- Chyba to jest oczywiste - uśmiechnęła się szyderczo po czym zmieniła temat - Wkońcu się zorientowałaś że to nie była Astral?
Strażnik zamilkła, po czym wyciągnęła z drugiej kieszeni talię kart.
- Zagrajmy w wojnę - Postanowiła - Jeśli ja wygram, to powiesz mi gdzie jest Liściasta - zakończyła odważnie.
- A jeśli przegrasz?
- Zapłacę ci 10 tysięcy
- Nie, Strażnik - sprzeciwiła się Kosmitka - Zrobisz dokladnie to, co ci rozkażę - zakończyła.
- Oprócz zabijania i niczego chorego owszem, zgadzam się.
- Więc mamy układ

Podczas Deszczu ✩ Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz