35.Do kolekcji

4 1 0
                                    

Liściasta właśnie wychodziła na tarasik w jej drewnianym domku - ubrała się w zimową kurtkę i typowe legginsy. Praktycznie od kilku lat planuje wrócić do Polski, choć wie, że jest poszukiwanym przestępcą.
No chyba że jej sprawa się przedawniła lub uznali ją za martwą - pomyślała, po czym usiadła na krzesełku, wyciągając papierosa z kieszeni.
Na początku gdy przyjechali na Serbię nie było łatwo - samo przejście przez granicę po północy i jakieś podwózki przez kierowców tirów to był koszmar. Oczywiście żyła wraz z pozostałymi uciekinierami z dala od wszystkich - w lesie, przy jeziorku.
Nie było aż tak źle, zawsze Sójczy mógł mnie zastrzelić - Pomyślała z wątpliwościami, ale ostatecznie odrzuciła tą myśl.
Pierdolone suki.
Gdy przygasiła papierosa, poszła do wewnętrznej części domu - poszukać czegoś w jedynych dokumentach, które zabrała o jej córce, Sójczym i jego niedorozwiniętym plemniku.
Nagle akurat gdy weszła zapukał ktoś do drzwi.
- Курва (Kurwa) - przeklnęła, po czym otworzyła drzwi.
- Цзесћ слицзнотко (Witaj, ślicznotko) - zaczął mężczyzna za drzwiami, wysoki oraz w najprawdopodobniej... Mundurze?
- Czego tu szukasz? Szczęścia? - spytała się agresywnie, po czym facet zaczął tłumaczyć coś o jej hodowli grzybków w szklarni i ich legalności (bynajmniej tak to zrozumiała Liściasta).
- Wypierdalaj - powiedziała, po czym mężczyzna rozumiejąc jej słowa próbował ją zakuć w kajdany. Kobieta natomiast uderzyła go łokciem w klatkę piersiową, po czym koplnela w brzuch nogą.
W tamtej chwili pomyślała o jednym - wzięła z kieszeni swój awaryjny pistolecik po czym przyłożyła do głowy mundurowego.
- Matka cię nie wychowała gnoju? - powiedziała w swoim ojczystym języku, po czym pociągnęła za spust. Szkarłatna krew rozpłynęła się na dwie strony, a ciało upadło bezwładnie. Tak się kończy próba inspekcji mojego ogrodu - pomyślała Liściasta, po czym dumna otrzepała ręce o siebie i wzięła ciało, by wynieść je do jeziora, do pozostałych pływających trupów.
Gdy to zrobiła, otarła czoło dłonią ze zmęczenia. Akurat gdy to robiła przyjechali Kriss i Simba z zakupami na następny tydzień ich srebrnym złomem.
Oczywiście omijali temat tego, czy Liściasta może wyjść do ludzi ponieważ jest "bardzo poszukiwanym przestępcą" ale wiedziała ona że również że albo martwili się o nią, albo robili to żeby kupić sobie piwko które ona "napewno" nie zauważy.
Tak czy inaczej z zadowolonym wyrazem twarzy pomachała im gdy Kriss parkował.
Gdy wkońcu jej współpracownicy wyszli z reklamówkami, zbeształa ich za pół godziny spóźnienia, ale ponieważ Simba podał jej paczkę bardziej luksusowych dla niej papierosów to sekretnie wybaczyła im to.
- Więc kiedy postanawiamy wracać do Polski? - zapytała się charyzmatycznie mężczyzn gdy wszyscy weszli do środka.
- Pojebało cię? - Simba podrapał się po głowie.
Liściasta zmrużyła oczy.
- Niedorozwinięty plemniku z rozdwojeniem jaźni, oczywiste jest to, że nie przejdziemy sobie poprostu przez granice - zaczęła przemawiać - wiesz dlaczego? albo może niech twój równie inteligenty kolega ci podpowie, hm? - zakończyła mistrzowsko.
Nastała chwila ciszy, po czym odezwał się Kriss.
- Simba miał na myśli fakt że ludzie w głównie Poznaniu mogą cię jeszcze rozpoznać, a twoje córki szukać by podjąć samosądu - zaczął, po czym kobieta zaczęła lekko wątpić w swoje wcześniejsze słowa.
- Sprawa i tak się przedawniła więc gówno mogą mi zrobić - głośniej wypowiedziała swoje myśli, choć wiedziała iż Sójczy tego tak poprostu nie zostawi.
Liściasta podeszła do wielkiego obrazu na ścianie w chatce i obróciła go na drugą stronę, ukazując tablice korkową z wieloma przyczepionymi do niej kartek i zdjęć.
Głównymi celami byli oczywiście świadkowie jej egzekucji (z wyjątkiem oczywiście jej bliskich) oraz sędzia Anna Malinowska, która skazała ją na ten los mimo iż prasie nic nie powiedzieli. Poprostu była tam dalej poszukiwana tak jak przed sekretną sprawą sądową.
- Zrobimy to w noc halloweenową, gdzie nikt nie zwróci na to uwagi zbytnio - powiedziala, po czym sięgnęła po swój kieszonkowy kalendarz.
Zostały 4 dni do niego.
Dopóki żyje nie pozwolę wam zaznać spokoju, ludności Poznania. Grzech który popełniliście nie jest wybaczalny.

Podczas Deszczu ✩ Love StoryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz