Rozdział 13

541 64 63
                                    

"Jest niczym postać namalowana na płótnie, a na nim światło i cień toczą odwieczny pojedynek kontrastu. Stojąc na granicy jasności i mroku, tam gdzie biel i czerń zlewają się w szarość, zdawał się zanikać, jakby ciemność miała go zaraz wchłonąć, czyniąc z niego część mroku."

W ciągu nadchodzących dni Rafał ma zacząć wprowadzić mnie w tajniki pracy w swojej palarni kawy. Pierwszy dzień rozpoczyna od oprowadzenia mnie po całym budynku. Palarnia jest miejscem niemal przesyconym magią, gdzie surowość przemysłowego wystroju splata się z ciepłem zapachem palonych ziaren. Ściany są z czerwonej cegły, pokryte gdzieniegdzie resztkami białej farby, co nadaje wnętrzu artystycznego, nieco surowego charakteru. Na jednej z nich wiszą półki wypełnione szklanymi słojami, w których znajdują się ziarna kawy z różnych stron świata — od Gwatemali po Etiopię. Podłoga, wyłożona ciemnym, olejowanym drewnem, jest solidna i nosi ślady codziennej pracy: delikatne rysy i zmatowienie tam, gdzie najczęściej Rafał się krzątał. Przy ścianie stoi duży, czarny piec do palenia kawy, błyszczący od mosiężnych elementów, które łapią światło wpadające przez wysokie, stare okna. Na długim drewnianym stole leżą różne akcesoria: wagi, miarki, sitka, a także termometry i zeszyty pełne pochyłych, ostrych notatek o różnych profilach smakowych i innych spostrzeżeń.

Wszechobecny zapach jest oszałamiający. Czasem wyczuwam w nim słodką nutę karmelu, innym razem delikatną kwasowość mocno gorzkiej czekolady. W powietrzu unosi się też ulotna woń drewna i dymu, który wydobywa się z pieca podczas palenia.

Rafał zadbał o najmniejsze detale. Obok drewnianej lady znajduje się nawet mały kącik degustacyjny — solidne hokery z brązowej skóry, na których w przerwie od pracy można przysiąść z kubkiem świeżo zaparzonej kawy w dłoni. Podczas jednej z takich przerw przyglądam się tablicy korkowej, na której Rafał powiesił zdjęcia różnych odmian kaw, mapy regionów kawowych i notki zapisane ręcznie na małych kartkach.

To jest miejsce, w którego niewidzialnych żyłach płynie kawa, a sercem jest piec. Każdy szczegół, od maszyny do pakowania po regały z zapasem świeżo sprowadzonych zielonych ziaren, mówi o pasji i dbałości o każdy etap procesu. I ja, zanurzając się w tej atmosferze, zaczynam czuć, że kawa to nie tylko napój, ale cała sztuka, rytuał, ceremonia. Dzielę się swoimi spostrzeżeniami z Rafałem, który robi sobie akurat espresso.

— Mam kolegę w branży, który twierdzi, że dobra kawa jest jak seks — rzuca przez ramię swobodnym tonem, spokojnie przekręcając kolbę w ekspresie.

Krztuszę się swoją kawą.

— Czyżby? — bąkam, czerwieniąc się jak podlotek, którym przecież jestem. W sumie nie mam większego pojęcia, w jaki sposób kawa może przypominać seks. I chyba Rafał zdaje sobie z tego sprawę, bo uściśla;

— Kawa podobnie jak seks od tysięcy lat kusi ludzkość, przyciąga, daje rozkosz i pobudza do działania. To ten sam motyw. Tylko kawa jest neutralna moralnie. Seks wręcz przeciwnie. Czasem ten zakazany kusi najbardziej — rzuca mi dziwne spojrzenie.

— No tak... Ma to seks... Znaczy... Sens... — dosłownie płonę z zażenowania.

Dlaczego to jedno krótkie słowo przez przejęzyczenie w moich ustach zabrzmiało tak nieprzyzwoicie? Mam ochotę zniżyć hoker do samej ziemi i w nią wsiąknąć. Albo zamienić się w ten kawowy kurz walający się pod młynkiem i zniknąć w odmętach kosza na śmieci. Muszę coś powiedzieć. Muszę, żeby nie myślał, że jestem takim dzieciakiem.

— Może kiedyś się przekonam — odzywam się, siląc na zwyczajny ton. — Teraz muszę uwierzyć ci na słowo — podsumowuję, napotykając ciężkie spojrzenie Rafała. Światło pada przez okno na jego oczy, które, jak teraz sobie uświadamiam, mają barwę palonych ziaren kawy.

Chiaroscuro  - Age gap 🚩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz