Rozdział 16

582 77 47
                                    

"Jego wzrok był jak pędzel, rysujący mnie w myślach, kreślący kontury mojej twarzy, jakby chciał mnie zamknąć w kadrze wspomnienia, zawłaszczyć na zawsze. Każdy ruch jego oczu był jak pociągnięcie farby, jakby obraz mnie miał być tylko jego - zamknięty w ramie pamięci, bez szansy na ucieczkę."

Nie wiem, co się dzieje z moim ciałem. Resztę nocy przewracam się z boku na bok, czując jakby napięcie miało mnie zaraz rozsadzić od środka. Jestem zła na siebie za swoje reakcje, na Sarzyńskiego za to, że tak sobie ze mną pogrywa i na babcię, że tak namieszała. W głowie wirują mi wątpliwości i obawy zmieszane z nagle przebudzonymi pragnieniami ciała i duszy.

Kiedy rano, totalnie niewyspana, ubrana w termiczną koszulkę i wygodne szerokie dżinsy przychodzę do kuchni, Rafał właśnie kończy pić kawę. Zerka na mnie z ukosa i marszczy brwi. Mijam go i wyciągam z lodówki mleko do porannej kawy. Nie mam najmniejszej ochoty na śniadanie z prawdziwego zdarzenia. Na samą myśl coś przewraca mi się w żołądku.

Rafał nie wygląda ani trochę gorzej niż zazwyczaj, może oczy ma tylko trochę mocniej podkrążone. Czuję, że jego wzrok krąży gdzieś w okolicy mojej szyi i bezwiednie dotykam się w tym miejscu.

- Co? - rzucam, nastawiając wodę. Będę piła klasyczną zalewaną fusiarę i nic mu do tego. Niech spada z tym swoim ultranowoczesnym skomplikowanym ustrojstwem.

Rafał nabiera głęboki oddech i przerywa milczenie:

- Przepraszam za to, że... Za to, co mówiłem w nocy. I za to, co robiłem. To niedopuszczalne. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Zachowałem się... To było złe. Niestosowne - wzdycha, jakby ze złością na samego siebie.

Wzruszam ramionami i czekam na wrzątek. Wiedziałam, że tak będzie. Że przeprosi i będzie udawał, że między nami nic takiego się nie wydarzyło. Był pod wpływem alkoholu. Normalnie nie pozwoliłby sobie na takie słowa i czyny. Trzeba zapomnieć o całej sprawie.

- Masz tu gdzieś mieloną? Ostatnio szukałam i nie było - mruczę, szukając po szafkach jakiejś paczki.

Rafał otwiera głęboką szufladę za sobą i podaje mi pojemnik z mieloną kawą. Otwieram wieczko i w mój nos uderza intensywny, uderzający do głowy aromat. Zerkam na Rafała, ukrywając uśmiech. Przygotował specjalnie dla mnie kawę zmieloną na pył, pachnącą lekko orzechami. Mogę się założyć, że nie będzie ani trochę kwaśna w smaku, lecz lekko gorzka i słodkawa. Zalewam dwie łyżeczki wrzątkiem i dodaję płaską łyżeczkę brązowego cukru, którego jakiś czas temu również tu nie było. Dostrzegam te małe gesty, co nie zmienia faktu, że nie wiem na czym stoję w tej relacji. Bo kim dla siebie w końcu jesteśmy?

- Wczoraj nadrobiłem wszystkie logistyczne sprawy związane z palarnią, więc dzisiaj przed południem możemy wrócić do pracowni. Będzie dobre światło. Oczywiście, jeśli chcesz...

- Chcę. Po to tu przecież jestem, prawda? Żeby się od ciebie uczyć - odpowiadam, kosztując parujący napój. Dodaję jeszcze odrobinę mleka. Teraz jest idealny. Połączenie kunsztu Rafała z moim prymitywnym sposobem przyrządzenia dało efekt w postaci perfekcji smaku, aromatu i wszelkich doznań zmysłowych. Wzdycham z rozkoszą, upijając jeszcze jeden łyk. Rafał posyła mi lekko rozbawione spojrzenie.

- No co? Jest wspaniała. Lepsza niż z ekspresu - bąkam, rumieniąc się lekko.

- Nie wierzę.

Chiaroscuro  - Age gap 🚩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz