Rozdział 36

292 60 24
                                    

„Czasem to nie burza, lecz cichy powiew wiatru zmienia kierunek żagla – tak samo łagodność potrafi poruszyć serce bardziej niż najmocniejsze argumenty.”

Budzi mnie cisza. Nie ta kojąca, leniwa cisza poranka, ale ta ciężka, niepokojąca, która wdziera się do świadomości jak chłód w zimową noc.  Przeciągam się powoli, ale moje ciało wydaje się dziwnie ociężałe, jakby podświadomie nie chciało opuścić ciepła pościeli. Leżę jeszcze chwilę i docierają do mnie przebłyski nocnych wspomnień. Chowam twarz w dłoniach... Po co ja tyle wypiłam. I nagle uderza mnie obraz mnie i Rafała na schodach. Jego ręce, gorące pocałunki, podwinięta sukienka, Rafał w mojej sypialni... Nadal jestem w tej sukience. Krzywię się i zbieram z łóżka, po czym idę do łazienki i biorę długą kąpiel. Czuję dziwne napięcie i ekscytację, kiedy umyta i ubrana zmierzam do kuchni. Mam nadzieję znaleźć tam Rafała, ale...

Nie ma go. Kuchnia jest pusta. Nie licząc pokaźnego bukietu róż stojącego na blacie. Zostawiam go na razie, obchodzę niczym jakieś uśpione niebezpieczeństwo.  W moim żołądku rozlewa się nieprzyjemny ucisk. Serce zaczyna bić szybciej, choć wmawiam sobie, że nie ma powodu do niepokoju. Może wyszedł po coś do sklepu. Może poszedł na spacer. Może jest w palarni… A może jeszcze śpi?

Wychodzę z kuchni i zaglądam do pustego salonu i sypialni na antresoli, czując, jak narasta we mnie dziwny niepokój. Wychodzę na zewnątrz i sprawdzam palarnię. Jest zamknięta a z komina nie unosi się dym. Wracam zmarznięta do kuchni. Na blacie znajduję gofry zamknięte w szczelnym pojemniku. Obok, w kryształowym wazonie, stoi okazały bukiet czerwonych róż. Ich intensywna czerwień wydaje się niemal nierealna na tle chłodnego, porannego światła wpadającego przez okno. I jeszcze koperta. Drżącymi palcami sięgam po nią, rozrywając papier niemal zbyt gwałtownie. W drżących rękach trzymam kartkę zapisaną jego pismem.

"Klaro, wybacz mi że zostawiam Cię samą, ale muszę wyjechać. Nie jestem w stanie dłużej znosić tego napięcia między nami. Wiem, że kiedy rano się obudzisz, będziesz wszystkiego żałować. I lepiej będzie, jeśli na jakiś czas zniknę, żebyś nie czuła się osaczona czy w jakikolwiek sposób zobowiązana do czegokolwiek. Nie jesteś. Niczego nie oczekuję. I przepraszam za to, co stało się między nami w nocy. Wierz mi, ciężko Ci się oprzeć. Ale nie powinienem był dotykać Cię kiedy byłaś w takim stanie. Przepraszam.
Zawsze Twój Rafał"

Słowa tańczą przed moimi oczami, jakby umysł odmawiał ich przyjęcia.

Żałować? Miałabym żałować? I jeszcze on mnie przeprasza?
Nie żałuję. Ani przez sekundę. Jego przypuszczenia aż bolą. Jego wyjazd rozrywa mi serce.

Wspomnienie poprzedniej nocy uderza we mnie jak fala ciepła – dotyk jego dłoni, czułość w spojrzeniu, sposób, w jaki wypowiadał moje imię. Nie było w tym nic, co mogłabym chcieć cofnąć. Wręcz przeciwnie – to tylko upewniło mnie, że bez względu na wszystko chcę być z nim. Dlaczego pomyślał, że mógłbym czuć się osaczona? Czy aż tak przestał mi ufać? Czy aż tak zawiodłam jego uczucia, że wolał zniknąć, niż się ze mną skonfrontować?

Sięgam po telefon i wybieram jego numer.bKażdy dźwięk sygnału wydaje się nieludzko długi, przeciągnięty, rozcinający ciszę na strzępy. A on nie odbiera.
Zaciskam zęby i piszę wiadomość.

"Kiedy wrócisz?"

Godziny mijają w powolnym, nieznośnym tempie, jak krople deszczu ściekające po szybie. Każdy szmer sprawia, że podrywam głowę, każda sekunda ciągnie się jak godzina. W końcu koło południa telefon wibruje, a moje serce podskakuje do gardła.

"Przepraszam, że wyjechałem bez pożegnania. Nie bardzo mogę teraz rozmawiać. Jestem u starego znajomego i jego rodziny. Wrócę wieczorem. Poczekasz?"

Chiaroscuro  - Age gap 🚩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz