„Boli, gdy rani cię ktoś, kogo kochasz. Ale jeszcze gorzej, gdy widzisz jego cierpienie i nie możesz go ocalić. Ten ból rozrywa, wypala i miażdży serce.”
Za oknem w oddali wciąż wybuchają fajerwerki. Zza drzwi słychać okrzyki pijanych ludzi, ale po chwili milkną, a cisza w pokoju staje się wręcz przeszywająca. Czekam, aż Rafał wyleje przede mną całego siebie. Czekam, aż oczyści się powiedzeniem prawdy, którą tyle czasu przede mną ukrywał. Nie pospieszam go, nie odzywam się. Czekam.
— Pamiętasz, jak mówiłem ci, że przeszłość nas łączy i dzieli jednocześnie? — pyta w końcu.
Wzruszam ramionami i mocniej opatulam się kołdrą. Wzdycham w zastanowieniu.
— No tak... Pamiętam. Mówiłeś coś takiego — odpowiadam ostrożnie.
— A wiesz dlaczego?
— No... Do tej pory myślałam, że chodzi o naszą relację. Że ja ciebie przez krótki czas traktowałam jak tatę, a ty mnie... Nie wiem. Jak córkę...
— Poniekąd tak... To wszystko jest bardzo dziwne. Przez wiele lat rzeczywiście trochę cię tak traktowałem. Ale może bardziej jak kogoś wyjątkowego. Byłaś i jesteś dla mnie kimś bardzo wyjątkowym. Zawsze będziesz.
— To dlaczego przez tyle lat się ukrywałeś?
— Z kilku powodów. Mówiłem ci... Twój dziadek nie chciał, żebym miał z wami kontakt. Uważał, i miał rację, że jestem skrzywiony dorastaniem w sierocińcu. A poza tym... Poza tym i przede wszystkim obwiniał mnie za śmierć twoich rodziców... Z czym się również zgadzam. To moja wina. Zginęli przeze mnie.
Zamieram, słysząc ostatnie zdanie. O czym on mówi? Jak Rafał mógłby być odpowiedzialny za śmierć moich rodziców? Przysuwam się do niego bliżej, żeby dobrze widzieć jego twarz. Jest blada i napięta. Spierzchnięte, pokryte krwią usta ma zaciśnięte w linię.
— Rafał... To niedorzczne. Jak niby miałbyś odpowiadać za ich śmierć? Z tego co wiem, to był wypadek.
— Tak... To rzeczywiście był wypadek. Byłem tam i doskonale wszystko pamiętam...
— Byłeś tam... — powtarzam, marszcząc brwi. O tym szczególe nikt nigdy nie wspominał.
— Oboje byliśmy — mówi, patrząc na mnie. — Samochód dachował na drodze, a potem obrócił się z powrotem na koła. Zanim odzyskałem przytomność, ogień już zajął cały przód. Zdążyłem tylko wyciągnąć ciebie na zewnątrz. A oni... Twoi rodzice spłonęli — wydusza i pociąga nosem. Szybko ociera łzy wierzchem dłoni i nabiera głęboki wdech. — Nic nie mogłem zrobić. Przysięgam.
— Rafał... To nie twoja wina — szepczę ze łzami w oczach.
— Moja — przerywa mi ostro. — Przyjechali wtedy po mnie. Gdyby nie ja... Gdyby po mnie nie przyjechali, wciąż miałabyś rodziców.
— Gdyby nie ty, mnie nie byłoby tutaj... Uratowałeś mnie, wyciągnąłeś z płonącego auta. Mogę się założyć, że ryzykowałeś własnym życiem.
Rafał kręci głową. Widzę, jak nerwowo skubie zębami wnętrze policzka. Jest przekonany co do swojej roli w tej tragedii. Od tylu lat żyje z ogromnym poczuciem winy. Całkiem niesłusznie. Kładę mu rękę na ramieniu, chcę zabrać od niego ten ból. Zdjąć z jego barków ten niesłusznie niesiony ciężar.
— Jak do tego doszło w ogóle? Czemu byłeś wtedy z nami? — dopytuję cicho.
— Cóż... To jest ta druga sprawa... — wzdycha, rzucając mi krótkie zbolałe spojrzenie.

CZYTASZ
Chiaroscuro - Age gap 🚩
RomanceOboje noszą w sercu ostatnią prośbę ważnej dla nich osoby. On ma być dla niej jak ojciec, opiekun i nauczyciel. Ona ma wyciągnąć go z mroku, w którym tkwi od lat. Żadne z nich nie spodziewa się, jak łatwo granice wyznaczone przez powinność mogą zat...