18 listopada 2003

419 60 16
                                    

Szesnaście lat. Tyle dzisiaj kończył. Rafał nigdy nie obchodził urodzin i w tym dniu obchodziło go tylko to, że o kolejny rok zbliża się ku upragnionej dorosłości, czyli wolności. Ale teraz nie musiał odliczać. Teraz czekał na decyzję sądu w sprawie wniosku adopcyjnego Anny i Tomasza Litwinów. Mieli dzisiaj dopiąć resztę formalności. Z Rafałem miał rozmawiać jakiś psycholog, kurator a później jeszcze jacyś inni urzędnicy. Nie cierpiał tych pustych formalnościowych gadek, ale cóż... Był w stanie to znieść, byleby tylko wyjść z ośrodka przed czasem. Kiedy za oknem zobaczył sylwetki dwóch znajomych postaci, poczuł dziwny niepokój. A może się rozmyślili? Może dadzą sobie spokój?

Usiedli w świetlicy. Anna promieniała radością, a Tomasz wydawał się nieco mniej opryskliwy niż zawsze. Rafał skubał zębami wargę, a stopa podrygiwała mu miarowo w miejscu. Czuł, że coś się zmieniło, tylko jeszcze nie wiedział, co.

— Rafał... Na początek chcemy ci o czymś powiedzieć — zaczęła Anna drżącym od emocji głosem. — Widzisz... Niedawno dowiedzieliśmy się, że... Jestem w ciąży — powiedziała, a Rafał poczuł nagłe spięcie żołądka. — Byłam już w ciąży, kiedy byliśmy u ciebie pierwszy raz, ale wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy. Było bardzo wcześnie. Ale teraz to już potwierdzone...

Rafał siedział nieruchomo, a lodowaty chłód rozczarowania wypełniał jego wnętrzności. A więc wszystko na nic. Po co im teraz jakiś szesnastolatek, skoro wkrótce będą mieli własnego, różowego bobasa? Rafał wykrztusił jakieś gratulacje i podniósł się, mając zamiar opuścić świetlicę. Potrzebował chwili samotności, żeby przełknąć gorycz zawodu.

— Ale... Dokąd ty idziesz? — zapytała Anna, przytrzymując go lekko za ramię.

— No... Skoro spodziewacie się dziecka, to rozumiem że adopcja jest nieaktualna — odparował Rafał, starając się nie brzmieć na urażonego czy smutnego.

— Ależ oczywiście, że nadal aktualna! Rafał! — westchnęła Anna. — Będziesz miał rodzeństwo. Nie zamierzamy rezygnować z adopcji. Co ci przyszło do głowy?

Rafał obrzucił ich pełnym niedowierzania spojrzeniem. Naprawdę nadal go chcieli? Już myślał, że wszystko przepadło.

— Wiesz... Nie udawało się przez jedenaście lat. Aż do teraz... Po drodze było kilka nieudanych, no wiesz, nie donosiłam...  Aż trudno nam uwierzyć, że teraz w końcu się udało. Może to ty przyniosłeś nam szczęście?

Rafał szczerze w to wątpił. Nigdy nie przyniósł nikomu szczęścia. Ale nie powiedział tego na głos. Zamiast tego wzruszył ramionami i zapytał.

— Czyli... Kiedy się urodzi? — zapytał Rafał. Nie obchodziło go to jakoś szczególnie , ale nie wiedział, o co mógłby jeszcze zapytać.

— W lutym albo na początku marca — odparł Tomasz. — To dziewczynka. Córeczka — powiedział i uśmiechnął się chyba poraz pierwszy, odkąd Rafał go znał.

— To fajnie... Pewnie jesteście szczęśliwi — skwitował Rafał.

— A ty? Jak się na to zapatrujesz? Będziesz starszym bratem, czy to nie wspaniałe? — zapytała Anna gładząc się po lekko wypukłym brzuchu.

Rafał nie był przekonany. Sam nie wiedział, co czuje w związku z tymi rewelacjami. Ale kiedy Anna zadała mu kolejne pytanie, o dziwo odpowiedział bez wahania.

— Może... Masz propozycję imienia? Nie możemy się zdecydować. Może ty masz jakiś pomysł? — zapytała Anna, a Tomasz nie protestował.

— Klara... — powiedział Rafał natychmiast.

Klara, czyli czysta, jasna, świetlista. Litwinowie wymienili się uśmiechami, Tomasz zrobił dziwną minę, ale ostatecznie pokiwał głową z aprobatą.

— Niech będzie Klara. 

Rafał uśmiechnął się poraz pierwszy od wielu miesięcy. Poczuł, że oczy zaczynają go dziwnie pięc, więc szybko je potarł i zamrugał. Czuł się dziwnie. Wyjątkowo. Ta chwila była jakaś podniosła i przenikała go poczuciem dumy. Nadał imię drugiemu człowiekowi. Nazwał dziewczynkę, wybrał jej imię. I chociaż jeszcze nawet się nie urodziła, to już wiedział, że jest dla niego kimś ważnym. W jednej chwili znalazła się w jego sercu. Jego Klara.




Chiaroscuro  - Age gap 🚩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz