"Zanurzenie się w mroku jest jak tatuaż wypalony w duszy – czarny, nieusuwalny, wżera się w najgłębsze warstwy istnienia, zostawiając ślad, którego żadna siła nie zmyje. Nawet jeśli wyblaknie, jego cień zawsze przypomni, że kiedyś pozwoliłeś ciemności wniknąć pod powierzchnię umysłu.”
Łóżko wciąż pachnie nim, ale jest już zimne. Czekam na niego od kilku minut, jednak nie słyszę, żeby krzątał się na dole w łazience czy w kuchni. Narzucam na siebie szlafrok i schodzę do salonu. Cisza panująca wokoło jest aż przytłaczająca. Pod stopami czuję chłód posadzki, kiedy wychodzę na zimny korytarz. Tutaj zawsze jest chłodniej bo na ścianie wisi tylko jeden nieduży grzejnik. Idę do kuchni i sprawdzam, czy nie ma tam Rafała. Pusto. W łazience też go nie ma. A więc musi być w pracowni albo w palarni. Wybieram pierwszą opcję, bo nie uśmiecha mi się wychodzenie na dwór w środku nocy. Wspinam się schodami na górę i zaglądam do ciemnej pracowni. Zapalam światło. Tu też nikogo nie ma. Stoi tylko sztaluga z pustym płótnem.
— Rafał? — szepczę lekko spanikowanym już głosem. — Gdzie ty się podziewasz?
I nagle słyszę jakiś szelest i coś, co przypomina... Szloch? Ale skąd dobiega ten głos?
— Rafał! — wołam nieco głośniej. — Gdzie jesteś? Jesteś w tej swojej tajemniczej pracowni, tak?
Zaczynam szukać po ścianach czegoś, co mogłoby być ukrytym przejściem. Może jestem naiwna, ale wydaje mi się, że skoro Rafała stamtąd słychać, to musi być tutaj jakaś szczelina. Nagle drgam, bo za sobą na schodach słyszę jego kroki. Odwracam się i widzę jego postać. Jego klatka piersiowa unosi się i opada w rytmie drżących oddechów. Cały jest roztrzęsiony i dyszy, jakby przed chwilą przebiegł maraton. Najgorsze, że na jego koszulce widzę ciemne plamy. Krew we mnie zamarza na myśl, że nie jest to pot.
— Rafał... Co się dzieje? Gdzie ty byłeś?
Chcę do niego podejść, ale on podnosi rękę i powstrzymuje mnie, kręcąc głową.
— Wiem, że odejdziesz. Zostawisz mnie.
— Co ty mówisz? Rafał! Przestań opowiadać bzdury. Niby dlaczego miałabym odejść? Przecież ci mówiłam... Kocham cię. Nie wierzysz mi?
— Wierzę. Ale kiedy dowiesz się prawdy, znienawidzisz mnie równie mocno, jak mnie kochasz — mówi jak w jakimś transie.
— To niemożliwe. Proszę cię, uspokój się. Usiądźmy i porozmawiajmy.
— Klara... Ja nie zasługuję na ciebie. A ty nie zasługujesz na taki los.
— Jaki los? Powiesz mi, o co chodzi? Chodzi ci o to, że przynosisz nieszczęście, tak? Myślisz, że byłabym z tobą nieszczęśliwa? Bo jesteś poraniony przeszłością? Rozumiem, że jesteś skrzywdzony, że masz problemy... Ale przecież razem damy sobie z tym radę. Ja naprawdę jestem wyrozumiała. Tylko mi mów otwarcie, co cię trapi.
— Jesteś dla mnie za dobra. Niszczę cię... — odpowiada, ocierając wierzchem dłoni krew przy kąciku ust.
— Przestań tak mówić... — szczepczę, ledwo powstrzymując się od płaczu.
Podchodzę do niego i biorę jego spoconą ale zimną twarz w dłonie, patrząc mu prosto w oczy. On chce odwrócić głowę ale mu nie pozwalam. Zamyka więc oczy.
— Patrz na mnie. Rafał. Spójrz mi w oczy...
Robi to. Patrzy na mnie, a półmroku jego oczy wydają się bezdennie czarne. Przez ciało przebiega mi zimny dreszcz chwilowego przerażenia. Ale to tylko reakcja ciała. To nic nie znaczy.
— Powiesz mi, co cię tak męczy, że nie możesz spać?
— Wiele spraw... Zbyt wiele — szepcze. — Tak naprawdę cała moja przeszłość jest jak cień, którego nie mogę się pozbyć. To czerń, która mnie pochłania. A ty jesteś przyszłością, światłem, jednak im mocniej do ciebie lgnę, tym szpony przeszłości bardziej ciągną mnie w tył, oplatają niczym duszący bluszcz. Chcesz zobaczyć mój mrok? — pyta jakby rzucał mi wyzwanie.

CZYTASZ
Chiaroscuro - Age gap 🚩
RomanceOboje noszą w sercu ostatnią prośbę ważnej dla nich osoby. On ma być dla niej jak ojciec, opiekun i nauczyciel. Ona ma wyciągnąć go z mroku, w którym tkwi od lat. Żadne z nich nie spodziewa się, jak łatwo granice wyznaczone przez powinność mogą zat...