Rozdział 25

663 69 24
                                    

"Sztuka to niemy krzyk tysięcy artystycznych dusz, przekraczający granice czasu i przestrzeni i niosący w sobie wartości, które nigdy nie blakną oraz emocje, które dotykają jak żywe."

Popijam kawę, obserwując jak Rafał nalewa gorącą herbatę do termosu. Wymyślił na dzisiaj jakąś wycieczkę i teraz szykuje dla nas prowiant. Jeszcze nie udało mi się go skłonić do zdradzenia, gdzie mnie chce zabrać, ale podejrzewam że to dłuższa wyprawa. Na jego prośbę spakowałam do torby sukienkę i odzież na następny dzień, więc chyba zostaniemy gdzieś na noc.

— Posłodzić ci? — pyta Rafał, podnosząc nieznacznie jeden termos.

— Tak. Poproszę. Dwie łyżeczki. Nie lubię gorzkiej, zwłaszcza z termosu — odpowiadam i z uśmiechem patrzę jak Rafał dodaje do mojej herbaty cukru.

Prawie wszystko już gotowe. Za chwilę możemy jechać, ale nagle ktoś dzwoni domofonem. Rafał wychodzi na korytarz, otwiera przyciskiem furtkę, a ja podążam za nim, ciekawa kogo tam niesie o tej porze. Dopiero dochodzi dziewiąta. Ziewam przeciągle i poprawiam wokół bioder czarny golf pożyczony od Rafała, czekając na tego niespodziewanego gościa. Golf pachnie nim, kawą i czymś męskim, więc zaciągam się z przyjemnością.

Rafał otwiera drzwi i aż zakrztuszam się śliną, widząc na progu Liliannę Mazur w eleganckim beżowym płaszczu.

— O... Cześć — mówi, nie patrząc na Rafała tylko na mnie. — Eee... Tak sobie pomyślałam bo akurat przejeżdżałam niedaleko i... — wraca spojrzeniem na Rafała, rumieniąc się lekko. — Wpadłam zapytać, a właściwie zaproponować, czy nie chciałbyś spędzić z nami Sylwestra... — wypala, co jakiś czas rzucając mi skonsternowane spojrzenie.

Rafał unosi brwi i odsuwa się nieco do środka.

— Cóż... Mamy już plany ale jeśli chcesz wejść...

Coś się we mnie zaczyna gotować ale zaciskam usta i milczę, obserwując rozwój sytuacji.

— Wybacz mi bezpośredniość, ale... Czy ty z nią... — zaczyna Lili.

— Lili... To chyba nie twoja sprawa? — ucina cierpko Rafał, chrząkając zdegustowany.

Ja też jestem zniesmaczona jej wścibstwem i brakiem wyczucia. Kto jej dał prawo do komentowania czyichkolwiek wyborów? Nawet jeśli Rafał jej wpadł w oko to nie znaczy, że może sobie tak przychodzić i pytać o jego życie osobiste.

— No wiem, wybacz — tłumaczy się cała czerwona na twarzy, jednak ciągnie dalej. — Ale przecież ona jest...

— Dużo młodsza, zgadza się — wchodzi jej w słowo Rafał, a ja mam wrażenie, że dziewczyna chciała powiedzieć coś innego. Zagryza pomalowane pomadką usta i milknie z dziwną miną. Patrzy na nas z uniesionymi brwiami, a następnie odzywa się chłodnym tonem.

— No to udanego Sylwestra... — mówi niemal przez zęby. — I szczęśliwego nowego roku. Pójdę już, mam jeszcze zrobić zakupy...

— Dzięki, że o mnie pomyślałaś, to miłe. Udanego wieczoru, pozdrów rodziców — rzuca Rafał i kiedy Mazur znika za furtką, zamyka drzwi i wypuszcza powietrze z płuc.

— Czy to nie dziwne? — pytam, wpatrując się uważnie w Rafała.

— Nie wiem — wzrusza ramionami. — Faktycznie od początku była trochę namolna. Ale może teraz odpuści — mówi Rafał i przyciąga mnie do siebie, całując.

Odpycham go lekko i nie daję się zbić z tropu.

— Była mocno zdziwiona widząc nas razem. To aż taki szok?

Chiaroscuro  - Age gap 🚩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz