Rozdział 17 🔥

501 76 35
                                    

"Była nieskalaną bielą, jak płótno czekające na twórcę. A on był odcinającą się czernią - niósł w dłoniach jedynie mrok i brud. Wiedział, że jeśli jej dotknie, nie zostawi na niej subtelnych śladów, lecz chaotyczne rozbryzgi, jakby cisnął farbę w dzikim szale. Jej czystość zniknęłyby w jego mroku, nieodwracalnie, jak dzień pochłonięty przez nagłe zaćmienie."

Wyglądam przez okno, popijając malinową herbatę. Rafał już od godziny jest na zewnątrz, odśnieża podjazd i właściwie wszystko, z czego tylko może usunąć biały puch. Po tym, jak po południu zjedliśmy zamówioną pizzę, zmarkotniał i nagle stwierdził, że musi wyjść i się przewietrzyć. Mi kazał zostać, żebym się nie przeziębiła.

Kiedy słyszę chrobot otwieranych drzwi i ich trzaśnięcie, wychodzę na korytarz i obserwuję, jak Rafał ściąga z siebie kurtkę i buty. Włosy ma lekko wygięte i przyklejone do czoła od potu, a czarna koszulka termiczna klei mu się do ciała.

- Nie zmarzłeś? - pytam z troską.

- Nie... Bardziej się zgrzałem. Idę się przebrać - rzuca i wymija mnie, znikając w łazience.

Nie wiem dlaczego, ale stoję w miejscu i nasłuchuję. Z łazienki po chwili dobiega głuche sapnięcie i zduszony jęk. Mogłabym przysiąc, że Sarzyński zaklął pod nosem.

- Rafał? Wszystko w porządku? - pytam, nie mogąc się powstrzymać.

Drzwi łazienki niespodziewanie otwierają się i staje w nich Rafał. Wciąż ma na sobie te przepocone ubrania.

- Możesz podejść?

- Po co?

- Pomóż mi zdjąć tę cholerną zapoconą koszulkę. Zrobiłbym to sam, ale boli mnie trochę bark i nie chcę zrobić z tego poważnej kontuzji.

Odwraca się, a ja sięgam po brzeg lekko podwiniętej koszulki termicznej klejącej się do jego rozgrzanego ciała i ciągnę do góry, odsłaniając jego umięśnione, choć smukłe plecy. Staję na palcach, żeby pociągnąć materiał jeszcze wyżej i przeciągam mu go przez głowę.

- Dzięki, dalej już sobie poradzę - mruczy i zsuwa koszulkę z ramion.

Przez chwilę patrzę się na jego odsłoniętą klatę jak zahipnotyzowana. Jest wyrzeźbiona jakby należała do posągu, a nie żywego człowieka. Blizny układające się w chaotyczny wzór przykuwają wzrok. Zastanawiam się, jak powstały. Patrzę mu w oczy i dostrzegam, że nadal nie jest w humorze.

- Coś się stało? Wydajesz się jakiś smutny...

- Nie przejmuj się mną - Podchodzi do umywalki i przemywa twarz zimną wodą.

W powietrzu unosi się zapach potu i męskiego antyperspirantu. Sama się sobie dziwię, że w ogóle nie wydaje mi się on odpychający.

Rafał ociera twarz małym ręcznikiem i patrzy na mnie przez chwilę. Czuję jego wzrok wędrujący gdzieś na granicy między koszulką, a dżinsami. Czyżby zebrała się tam jakaś fałdka? Przełykam ślinę i z zawstydzeniem zerkam w dół. Zawsze miałam trochę zbyt obszerne uda i pośladki. Zakładając tak obcisłą górę uwydatniłam swoje mankamenty. Nagle czuję się nieatrakcyjna. Zakładam ręce na piersiach i wycofuje się na korytarz.

- Jeszcze w czymś ci mogę pomóc?

- Nie możesz.

Dziwna odpowiedź.

- Może wymasuję ci maścią ten bark?

Waha się dosłownie przez sekundę i kręci głową.

- Nie trzeba.

Chiaroscuro  - Age gap 🚩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz