Rozdział 26 🌶️

563 67 22
                                    

„Nikt nie wie, jak rodzą się czarne dziury. Może to miłość, która kona w ciszy, zapadając się w sobie, aż zostaje po niej tylko pustka, która pochłania wszystko."

Rafał prowadzi mnie za rękę w tłumie, gdzie powietrze pachnie cynamonem, goździkami i pieczonymi jabłkami. Świąteczne lampki migoczą w chłodnym wieczornym mroku, tworząc aurę jak z bajki. Wszystko wydaje się takie nierzeczywiste, jakbyśmy nagle znaleźli się w jakimś magicznym świecie, w którym czas zwalnia.

Rafał prawie nie spuszcza z mnie wzroku. Tak jakby jego oczy były obiektywami kamery, która rejestruje każdy szczegół. Trochę mnie to peszy, trochę mi pochlebia. Tak naprawdę nigdy nie chodziłam na randki, nie spotykałam się z żadnym chłopakiem i wszystko to co robi ten mężczyzna jest dla mnie nowe i siłą rzeczy nieco krępujące. Tak czy inaczej jest niezwykle miło spacerować po uroczym krakowskim rynku, trzymając za rękę Rafała Sarzyńskiego i nie martwić się kompletnie niczym.
Przytulam głowę do jego ramienia, a on od razu pyta, czy mi zimno. Trochę tak, ale czymże są zmarznięte palce w tak wspaniałych okolicznościach? Czuję, że z tego szczęścia zacznę wkrótce lewitować kilka centymetrów nad ziemią.
Zjadamy po kołaczu i popijamy gorącym sokiem pomarańczowym z goździkami.

— Poczekaj, poczekaj... Masz troche lukru tutaj — mówi Rafał, pochylając się i szybkim całusem zlizuje lukier znad mojej górnej wargi.

Śmieję się i przytulam zimny policzek do jego lekko szorstkiego od zarostu policzka. Jest mi tak dobrze, nie chciałabym, żeby ten wieczór się kończył, ale już dawno zapadł zmrok, świąteczny jarmark powoli pustoszeje, stoiska zamykają się jedno po drugim. Wracamy więc na parking i wsiadamy do samochodu.

— Dokąd teraz? pytam, zerkając na niego z ciekawością.

— Niespodzianka — odpowiada Rafał, dzisiaj używając tego słowa już któryś raz z kolei.

Przewracam oczami, ale nie mogę powstrzymać uśmiechu. Tego, co wymyślił Rafał, w ogóle nie mogłam się spodziewać . Kiedy zajeżdżamy przed zamek położony na zboczu zaśnieżonego wzgórza, wprost nie mogę wyjść z zachwytu. Budynek oświetlony subtelnym blaskiem lampionów wygląda jak żywcem wyjęty z bajki.

— Czy ty jesteś jakimś wcieleniem księcia Franciszka, że traktujesz mnie jak księżniczkę Sissi? — wzdycham, wyglądając przez boczną szybę.

Rafał śmieje się i wyłącza silnik, po czym wysiadamy, bierzemy z bagażnika nasze rzeczy i idziemy do wejścia. Rozglądam się wokoło jak urzeczona.

— I tutaj spędzimy noc?

— Zgadza się. Podoba ci się?

— Jest cudownie. Ale... — mina mi nieco rzednie. — Przecież to musiało tyle kosztować...

— Klara... Nawet mi nie mów o takich rzeczach — sarka Rafał, obejmując mnie jedną ręką w talii. — To, że jesteś tu ze mną, dla mnie jest bezcenne, rozumiesz?

Wzdycham i wspinając się na palce daję mu całusa w policzek. Rafał prowadzi mnie schodami do wejścia. Drzwi otwiera nam elegancko ubrany portier, który z uśmiechem nas wita, odbierając nasze bagaże. Wewnątrz panuje ciepły półmrok, a ogień trzaska w kominku. Drewniane belki sufitowe, grube zasłony i miękkie fotele nadają miejscu przytulności, mimo jego ogromu. Recepcjonistka podaje Rafałowi klucz, a obsługa dyskretnie zabiera nasze bagaże. Wsiadamy do windy wyłożonej ciemnym drewnem i jedziemy na pierwsze piętro. Kiedy wchodzimy do apartamentu, moje serce przyspiesza.

Cała jedna ściana pokoju to przeszklone okno, przez które widać nocny Kraków i wijącą się w dole Wisłę. Miasto jest rozświetlone milionami świateł, a panorama wygląda jak żywy obraz. W kącie stoi elegancki stolik nakryty białym obrusem, a na nim butelka szampana i dwa wysokie kieliszki. Na półce ustawiono również uroczą złoto-białą choinkę, która nadaje wnętrzu przytulnego charakteru.

Chiaroscuro  - Age gap 🚩Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz