Rozdział 7 - Rozmowa

2.2K 214 6
                                    

 Już chciałam zaczynać, gdy do pałacu wpadł zziajany Kristoff. Wyglądał jak siedem nieszczęść. Czarna kamizelka była cała w igłach, pobrudzona gdzieniegdzie ziemią, a spodnie i buty ubłocone.

- Anka, co ty mu zrobiłaś? - zapytałam powstrzymując śmiech, bo wyglądał naprawdę komicznie.

- Przeciągnęła mnie po wszystkich okolicznych lasach i parę razy musiałem ją łapać jak zeskakiwała z skalnych półek, co zwykle kończyło się przewrotką - burknął

Starałam się nie śmiać, ale nie mogłam. Parsknęłam śmiechem niemal równocześnie z Jack'iem. Ząbek zaraz podleciała i zaczęła go otrzepywać, a reszta strażników usiłowała zachować powagę.

- Elsa, nie nabijaj się z Kristofka - prosiła Anna

- Tylko bez zdrobnień mi tu! - pogroził jej palcem, ale jego oczy się śmiały. Pokręciłam lekko głową i jednym machnięciem, nieco modyfikując jego ubiór, oczyściłam go.

- Cześć! Jestem Olaf i trochę brakuje mi ciepła! - rozległ się głos. Do pałacu wszedł bałwanek. Jack na te słowa uniósł brwi.

- Ma oryginalne upodobania jak na lodową istotę - stwierdził

- Jakoś tak wyszło - mruknęłam

- Elso, może opowiedziałabyś nam swoją historię? - zaproponowała Ząbek

- Mogę wam opowiedzieć co się działo od dnia koronacji. Nie lubię rozmawiać o dzieciństwie. - powiedziałam

- Elsa, proszę... nigdy mi tego nie opowiedziałaś. - Anna zrobiła uroczą minkę, ale trwałam przy swoim postanowieniu

- Nie Anno.

- A jeśli ja poproszę? - spytał Jack uśmiechając się łobuzersko. Nie potrafiłam mu odmówić.

- Dobrze... - westchnęłam cierpiętniczo i rozpoczęłam opowieść - Moc miałam od urodzenia, ale z czasem stawała się coraz silniejsza. Lubiłam się bawić z Anną. Jednak gdy miałam 8 lat doszło do wypadku podczas naszych nocnych zabaw. Została porażona moją mocą. Rodzice szukali pomocy u trolli, którzy uleczyli ją, usuwając z niej magię, więc i wiedzę o mojej mocy. Odseparowali mnie od ludzi, pomagając ukrywać magię. Jednak 10 lat później zginęli na morzu. Anna ciągle pukała do moich drzwi, prosząc bym wyszła, ale za bardzo się bałam. Wiedząc, że obejmę władzę w państwie codziennie próbowałam utrzymać w dłoni świecznik i szkatułkę, nie zamrażając ich, ale nie wychodziło mi to. W dniu koronacji udało mi się to ukryć. Podczas balu rozmawiałam z Anną, jednak podczas rozmowy przypomniało mi się jak kiedyś omal jej nie zabiłam i znowu się od niej odcięłam. Odeszła zraniona. Po 2 godzinach wróciła z chłopakiem u boku, prosząc o pobłogosławienie ich związku. Odmówiłam, a ona zerwała mi rękawiczkę i wszczęła kłótnię. Chciałam odejść, schronić się w pokoju, jednak nie zdołałam zapanować nad gniewem i utworzyłam lodowy mur. Przerażona uciekłam w góry. Tam bez strachu uwolniłam swoją moc tworząc ten pałac, schody do niego prowadzące i odmieniając swój wizerunek. Jakiś czas potem przybyła do mnie Anna. Chciała się ze mną pogodzić, ale bałam się. Powiedziała mi, że sprowadziłam okrutną zimę na Arendell. Tak bardzo chciałam ją chronić... - nie zauważyłam, że po policzku spłynęła mi łza, póki Jack jej nie otarł. Spojrzałam na niego smutno - Próbowała mnie nakłonić do powrotu, jednak straciłam znów kontrolę i poraziłam ją mocą. Nie wiedziałam co się stało, ale Anna się nie poddawała. Wyczarowałam Puszka, by mnie bronił i wygonił stąd moją siostrę. W międzyczasie Hans napadł mój pałac. W napadzie gniewu omal dwóch nie zabiłam. Ostatecznie Hans mnie uratował, kierując w górę grot, który wcześniej był wycelowany we mnie. Strącił jednak lodowy żyrandol, a ja choć uniknęłam zmiażdżenia, to straciłam przytomność. Ocknęłam się w więzieniu. Zniszczyłam je i uciekłam. Po drodze dogonił mnie Hans i wmówił, że zamroziłam Annę. Prawie mnie zabił, ale ocaliła mnie siostra. Kiedy się odwróciłam już była posągiem z lodu. Załamana objęłam ją. Rozmarzła, a ja zrozumiałam jak mogę przywrócić lato w Arendell. Mieszkańcy zaakceptowali moją moc. Wróciłam na stanowisko królowej, ale co jakiś czas wracam w góry na kilka dni. - siedzieliśmy chwilę w cichy, gdy nagle coś sobie uświadomiłam - Anno powinnaś już wracać. Rada będzie się martwić. Co z Carterem?

- Ma się już lepiej. Erik i Nicodemus nie wrócili...

- Przepraszam, że cię tak z tym wszystkim zostawiłam... powinnam wrócić na zamek. - powiedziałam zmartwiona

- Poradzę sobie. Chyba... - westchnęła

- Moment! - Jack wykonał gest time-out - O co kaman?

- Mamy problemy w królestwie. - odparłam cicho - Straciliśmy dwóch członków Rady, a jeden jest ciężko ranny - dodałam, po czym zapoznałam go z sytuacją

- To ten gościu, którego zaatakowali strażnicy? A myślałem, że to zwykły podróżny.

Kątem oka zobaczyłam, że North dokładnie ogląda tatuaże na swoich rękach, a Ząbek rozmawia cicho z jedną ze swoich wróżek. Po chwili poleciał do mnie Piasek ukłonił się lekko, zdejmując z głowy kapelusz, który po chwili rozsypał się w złoty piasek i wyleciał przez okno.

- Anno. Naprawdę musimy się zbierać - powiedział Kristoff - Sven jest głodny, a z tego co widzę to Olaf znowu spadł - mruknął

- Dobra, dobra! - przewróciła oczami i spojrzała na mnie z przymrużonymi oczami - Tym razem nigdzie nie wiejesz i mnie nie straszysz, jasne? - wycelowała we mnie palcem

- Postaram się - uśmiechnęłam się

Jeszcze pięć minut musiałam ją zapewniać, że nigdzie się nie wybieram. Trochę wiary, no! To był wypadek nie celowe działanie!

Pogawędziłam jeszcze z Jackiem, ale musieli zbierać się na biegun; Mleczuszka widziała koszmary w Zębowym Pałacu, Norce i Bazie North'a.

Pożegnaliśmy się, a ja poszłam do Puszka. Nie zastałam go jednak w pałacu, co pewnie znaczyło, że wyszedł z bałwankami.

Wróciłam do pokoju, ale ku mojemu zaskoczeniu nie był pusty.

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz