Rozdział 16 - Stój!

1.2K 152 11
                                    

 Gdy przyszłam zamyślona do Bursy, nie było tam Emmy. Wzięłam szkicownik i zaczęłam rysować. Kim był ten chłopak? Miałam dziwne wrażenie, że powinnam go znać.

Zerknęłam na szkic, który nieświadomie namalowałam.

Był na nim ten chłopak. Udało mi się idealnie odtworzyć jego rysy. W oczach widać było smutek, na widok którego chciało mi się płakać.

Zacisnęłam usta i spróbowałam namalować go szczęśliwego. Zwykle potrafiłam na podstawie jednej miny odtworzyć wszystkie, ale tym razem coś mi nie wychodziło. Jego oczy miały ten sam kształt co Emmy, a usta wyginały się w identyczny sposób. Wyrwałam kartkę i rzuciłam do kosza. Musiałam coś schrzanić.

Zacisnęłam oczy, powstrzymując łzy. Nie potrafiłam znieść myśli, że jest smutny, choć go nie znałam. Gdy je otworzyłam, jego oczy na szkicu były niebieskie. Pod wpływem silnych emocji musiałam je zamrozić. Cóż, gdybym była w drugiej postaci, cały pokój byłby w lodzie.

Usłyszałam trzaśnięcie drzwiami. Wróciła moja współlokatorka...

- Jak tam w szkole? - zapytała

- Czy ty musisz zawsze to robić? - warknęłam zirytowana

- Nie mogłam sobie tego odmówić - obdarzyła mnie łajdackim uśmiechem. Właśnie w taki, jaki naszkicowałam, usiłując namalować tamtego chłopaka radosnego.

- Emma!

- Elsa! - przedrzeźniła mnie - Przewietrzyłaś się przynajmniej. Trochę sportu ci nie zaszkodzi - przewróciła oczami. Spojrzałam na nią wilkiem - No dobra, to był ostatni raz - obiecała i włączyła muzykę

Czasami była nie do wytrzymania... ale była jednym z tych ludzi, na których nie dało się długo gniewać. Westchnęłam, usiadłam na łóżku i wróciłam do szkicowania.

Nadal mnie nurtowało, kim on jest. I skąd to dziwne uczucie...

Zerknęłam na kartkę. To znowu była ta dziewczyna. Była do mnie podobna, te same oczy i usta, ale twarz miała nieco okrąglejszą. Włosy miała upięte w kok.

Miałam już kilka jej portretów, ale nadal nie miałam pojęcia kim ona jest. Ubierała się w stylu norweskim i była do mnie podobna. Tyle że wciągu swego kilkumiesięcznego życia jej nie spotkałam...

Przewróciłam kartkę i spróbowałam się skupić, ale myślami znowu gdzieś odleciałam. Znowu narysowałam tego chłopaka z parku.

Wkurzona rzuciłam szkicownik na podłogę i mijając zdziwioną Emmę, wyszłam. Nogi same poniosły mnie do parku. Miałam nadzieję, że spotkam go i w końcu dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.

Nie pomyliłam się. Opierał się o drzewo i tak jak ostatnio szukał kogoś wzrokiem w tłumie. Pokręcił głową zrezygnowany i ruszył w stronę jeziora.

Nawet lepiej, że szedł w odludne miejsce. Chciałam z nim poważnie porozmawiać. Ludzie zdawali się go nie zauważać, co było dziwnie. Jak można się nie gapić na kogoś tak ubranego? Szedł coraz szybciej, aż w końcu przestałam za nim nadążać.

- Hej! Zaczekaj! - zawołałam. Odwrócił się na dźwięk mojego głosu. Chwilę błądził oczami, jakby kogoś szukał. Po policzku spłynęła mu łza i ruszył dalej - Do ciebie mówię! Ty w niebieskiej bluzie z białymi włosami! - drugi raz już się nie zatrzymał

Szedł w jezioro, jakby go nie zauważył. Przyśpieszyłam. Gdy jego stopy dotknęły wody, zamieniła się w lód... no właśnie lód!

Gdy miałam na palcu pierścień, wchłaniał moją moc. Dlatego wyglądałam jak człowiek i po prostu byłam człowiekiem. Ale mogłam używać magii, tyle że to bardzo wyczerpujące. Ona już nie krążyła po moim ciele czekając na rozkaz. Teraz była poza mną.

Skupiłam się i przyzwałam ją do siebie. Pierścień był silny, ale ja byłam silniejsza. Z mojej ręki wystrzelił promień i uderzył w wodę przed chłopakiem. Wyrósł z niego blok lodu.

Oparłam się zmęczona o drzewo. Włosy opadły mi na twarz. Mogłam używać mocy, ale walka z pierścieniem była wyczerpująca.

- Ile można powtarzać? - wydyszałam - Stój! Czy to tak trudno zrozumieć? - odgarnęłam włosy z twarzy

Chłopak drgnął na mój widok. Podszedł niepewnie.

- Do mnie mówisz? - zapytał cicho

- A widzisz tu jeszcze kogoś? - burknęłam

- No nie... - odparł ostrożnie. Wzięłam głęboki oddech i wyprostowałam się, odrzucając włosy do tyłu. W oczach chłopaka zobaczyłam ból, który zwiększył się, gdy spojrzał na moją twarz. Jednak lustrował ją uważnie, jakby czegoś szukał

- Czy my się znamy? - zapytałam prosto z mostu

- Znałem dziewczynę, która wyglądała podobnie do ciebie. Miała taki sam głos... - zacisnął powieki

- Jak się nazywasz?

- Jack Frost - odparł

- Mam wrażenie, że powinnam znać twoje imię, ale nie wiem skąd! - jęknęłam - Nie spotkałam cię w ciągu tych kilku miesięcy życia, ale czuję, że znam cię - spojrzałam na niego błagalnie

- Kilku miesięcy? - zapytał neutralnie

- Od tamtej nocy na cmentarzu. Księżyc mnie z czegoś wyciągnął, no i jestem - rozłożyłam ręce - Ale ty jesteś taki jak ja.

- Elsa! Elsa!! - usłyszałam wołanie

- To Emma. Muszę iść. - powiedziałam - Będziesz tu jutro? - poprosiłam

- Jasne... - powiedział wpatrując się we mnie uporczywie

Pobiegłam w stronę głosu. Musiałam jeszcze dużo jej tłumaczyć, czemu tak nagle wyszłam.

***

Zawinęłam włosy w ręcznik, robiąc sobie na głowie turban i wyszłam z łazienki. Dopiero co myłam głowę.

Emma siedziała na łóżku z moim szkicownikiem w ręku. Zaciskała usta, przeglądając go.

- Prosiłam cię... - zaczęłam, ale mi przerwała

- Znasz go? - zapytała ostro, pokazując mój szkic Jack'a

- Tak, to z nim wczoraj rozmawiałam - odparłam - A co? Też go znasz?

- Jackson Overland Frost - powiedziała powoli - Owszem. To mój brat

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz