Drżałam lekko w objęciach Jack'a. Okropne zimno powoli rozchodziło się po moim ciele, wzrok mi się mglił, a słuch słabł. Nie słyszałam już wiatru ani głosu chłopaka. On sam był nieco rozmazany.
Nagle coś złotego owinęło mi się wokół nadgarstka i zaczęło świecić. W moim wnętrzu obudziło się ciepło. Z powrotem widziałam wyraźnie Jack'a, a do moich uszu dotarł głos Roszpunki.
- ...dawny skarb. Kwiatku światło zbudź...
- Elsa, nie poddawaj się - mówił chłopak
Ich głosy nakładały się na siebie i mieszały
- ...ulecz każdą z ran...
- Nawet nie próbuj mnie zostawiać
- ...odwróć czasu bieg...
Zimno coraz bardziej mi dokuczało, mimo magii Roszpunki. Co prawda wolniej się rozchodziło, ale nie znikało.
Po jakimś czasie dolecieliśmy na miejsce. Chłopak wyplątał się z włosów blondyny i położył mnie delikatnie na kanapie, okrywając kocem. Dziewczyna cały czas śpiewała.
- Elsa... - głos Jack'a się łamał - Nie możesz umrzeć... od 300 lat żyłem w ciemności, robiąc ciągle to samo... Dopiero ty uświadomiłaś mi, że czegoś mi brak. - po jego twarzy spływały łzy. Wyciągnęłam rękę i otarłam jego policzki
- Kocham cię - szepnęłam - Będę kochać. Jeśli po śmierci będzie jakieś życie, nadal będę cię kochać.
Do pomieszczenia wszedł Zając.
- Gdzie jest North? - zerwał się od razu chłopak
- Nie ma go tu. Jest z Zębuszką. - powiedział sucho - Odsuń się od niej. - Jack zawahał się - Teraz!
- Zając o co chodzi? Elsa zamarza, trzeba jej pomóc - podszedł do niego
- Kłamie - odpowiedział futrzak - Lód nie może zamarznąć. Od kiedy Roszpunka ma na drugie Anna?
- Anna musiała zostać w Koronie, zaatakował nas Pitch, a Elsa nas obroniła. Ale on coś jej zrobił i ona umiera! Punzie spowalnia to!
Zając w trzech susach doskoczył do miejsca, gdzie stała blondyna i jednym ciosem odrzucił ją pod ścianę. Dziewczyna legła nieprzytomna na podłodze.
- Zając! - krzyknął zaskoczony Jack - Co ty wyprawiasz?! - podbiegł do nieprzytomnej Roszpunki
Zając złapał mnie brutalnie za ramię i zmusił do wstania. Ledwo trzymałam się na nogach. Coś mi się jednak nie zgadzało w jego wyglądzie.
- Zostaw ją! - zawołał białowłosy chłopak, ale zaraz potem Zając machnięciem łapy posłał i jego na ścianę. Chciałam mu pomóc, ale futrzak pchnął mnie brutalnie na drewnianą barierkę.
Spojrzałam przerażona na niego i zorientowałam się co mi się nie zgadzało.
On powinien mieć zielone oczy nie czarne!
- Nie spodziewałem się czegoś takiego po tobie - powiedział Jack. Stał z rękami zaciśniętymi na lasce za Zającem.
- Jack - jęknęłam - To nie on... oczy, jego... - urwałam, bo "Kangur" Wielkanocny uderzył mnie z ogromną siłą w brzuch, pozbawiając tchu i powalając na podłogę.
Białowłosy posłał w niego lodowy promień, ale Zając go uniknął. Skrępowało go coś złotego.
Spojrzałam słabo tamtą stronę. Roszpunka odzyskała przytomność.
Zając szarpnął się, przyciągając ją do siebie i przyłożył ostrą krawędź bumeranga do jej gardła. Zmusił ją do ustawienia się przodem do Jack'a. Chyba stwierdził, że nie stanowię zagrożenia, bo zaraz umrę i odwrócił się do mnie plecami. Gorzej, że raczej miał rację, gdyż zimno już ogarnęło mnie całkowicie.
- A teraz nie rzuć laskę, bo inaczej ją zabiję - zagroził
Roszpunka nie może zginąć przeze mnie, pomyślałam. Resztkami sił dźwignęłam się na kolana i cisnęłam lodem w Zająca. Upadł uwalniając dziewczynę, która szybko odsunęła się poza zasięg jego łap.
- To nie koniec - wycharczał i rozsypał się w czarny piach
Jack odrzucił laskę i złapał mnie w ramiona.
- Elsa, nie! - krzyknął zrozpaczony
- Tylko... tyle... mog...łam... dla ciebie... zrobić... - wyszeptałam skostniałymi z zimna wargami
- Uratowałaś mi życie - powiedziała Roszpunka stając przy nas ze spuszczoną głową. - A ja nie mogę ci pomóc - zapłakała
- Możesz... zrobić... dla mnie... ostatnią rzecz... Jack...
- Co zechcesz - obiecał
- Pocałuj mnie - odparłam z trudem
Chłopak spojrzał na mnie z uczuciem. Odgarnął delikatnie z mojego czoła grzywkę i złożył na moich ustach pocałunek.
CZYTASZ
Elsa, strażniczka wiary
FanfictionElsa wiedzie w miarę spokojne życie w Arendell. Dogaduje się ze swoją siostrą, Anną i jej chłopakiem, Kristoff'em. Wszystko pięknie i nagle zjawia się On... " Najpierw wzniosłam dwa lodowe mury po jego bokach, a potem dorobiłam trzeci, który porusza...