Rozdział 24 - Dość!

1.1K 132 4
                                    

Teraz nie mogłam już wydać z siebie nawet głosu. Strasznie męczące było już bycie przytomną... na miarę możliwości.

- Jest za słaba, by zapaść w trans. Musicie jej pomóc - powiedział Pitch

- Dlaczego mamy ci ufać? - zapytał inny głos

- Ona umiera - odparł po prostu - Jeśli jej nie pomożecie to zginie.

Potem zaczęłam osuwać się w ciemność.

- Szybko! - zawołał ktoś - Proszek księżycowy

Poczułam jak coś delikatnego osiada mi na twarzy, a potem nagły przypływ energii. Otworzyłam gwałtownie oczy, nabierając głośno powietrza.

Potem opadłam na poduszki. Nawet nie wiedziałam kiedy znalazłam się na sofie.

Moje serce zaczęło zwalniać, tak samo jak oddech. Przez chwile się bałam, ale uświadomiłam sobie, że to jest ten trans.

Przed oczami migały mi dziesiątki scen.

***

- Ulepimy dziś bałwana? - powiedziała mała ruda dziewczynka, siedząc okrakiem na starszej, usiłującej spać, siostrze i rączką otwierając jej oko.

Platynowłosa dziewczynka otworzyła oczy z uśmiechem.

W wielkiej sali starsza zabawiała siostrę swoją mocą. Zaczęły grać w hopsanki na lodowych blokach. Ale rudowłosa nadużyła mocy siostry. Starsza poślizgnęła się na lodzie i kolejny promień zamiast utworzyć grunt pod stopy małej, ugodził ją w głowę. Padła nieprzytomna na ziemię.

Przerażona siostra podbiegła do niej i wzięła ją w małe ramiona. Widząc platynowe pasemko w jej włosach zaczęła krzyczeć

- Mamo, tato!

Rodzice zabrali je do trolli, którzy usunęli magię ze wspomnień rudowłosej.

Po tym zdarzeniu platynowowłosa została odizolowana od ludzi.

***

Zobaczyłam starszą, bledszą i załamaną, platynowowłosą dziewczynę. Przez ułamek sekundy widziałam jak zasłaniają obraz jej rodziców czarnym materiałem. Płakała, bo jej rodzice zginęli na morzu.

***

Potem widziałam jak ją koronują. Insygnia władzy prawie zamarzają w jej dłoniach. Podczas balu rozmawiała z siostrą.

Później rudowłosa wróciła z mężczyzną u boku prosząc o błogosławieństwo. Starsza nie wyraziła zgody, więc doszło do kłótni. Młodsza zerwała jej rękawiczkę, a ta w przypływie złości, jednym machnięciem ręki odcięła się od innych lodowym murem.

Przerażona tym co zrobiła, uciekła w góry.

Nieświadoma zimy, którą sprowadziła na swoją ojczyznę, uwalnia beztrosko swoją moc, wyczarowując sobie pałac. Tam rozwijała swoją magię.

Po kilku dniach przyszła do niej siostra. Prosiła ją, by wróciła i przywróciła lato, ale ta przerażona swoimi czynami, przypadkowo poraża ją mocą.

***

Widziałam jak omal nie zabijają jej strażnicy. Ocalił ją, jeśli tak to można nazwać, chłopak z którym rudowłosa była na balu. Przekierował strzałę, która zamiast przebić jej serce, zrzuciła na nią żyrandol.

Zaniesiono ją nieprzytomną do więzienia, z którego ucieka.

Chłopak jej siostry udowadnia swoje zdolności mównicze, przekonując ją, że zabiła swoją siostrę. Od ciosu jego miecza w ostatniej chwili ratuje ją młodsza siostra, wślizgując się pomiędzy nich i przemieniając w posąg z lodu.

Rudowłosa rozmarzła w objęciach zapłakanej siostry.

***

Ilość scen oszałamiała mnie. Migały błyskawicznie, ale zanim zdążyłam się na którejś skupić, pojawiała się kolejna i rozpraszała mnie. W pewnym momencie zwolniły i zdołałam rozpoznać to co się działo. Zapiekły mnie policzki.

Zobaczyłam jak platynowłosa całuje Jack'a.

Gdzieś na granicy świadomości usłyszałam kobiecy głos:

- Wszystko dobrze? Dlaczego ona się rumieni? Ma gorączkę?

Obrazy zwolniły na tyle, bym mogła zobaczyć twarz dziewczyny. To byłam ja.

Ale to nie zmieniało faktu, że poczułam się jak intruz. Oni (my) całowali(śmy) się bardzo gorliwie. Zganiłam się za to. Przecież to ja!

Znowu zdarzenia przyśpieszyły.

Następne, które udało mi się dokładnie obejrzeć, odbywało się w bazie North'a.

Ogromny Zając cisnął mnie na barierkę. Podszedł do mnie. Chciałam powiedzieć coś Jack'owi, ale oberwałam w brzuch.

Wszystko przyśpieszyło i po chwili leżałam bladziutka w objęciach Jack'a. Drżałam, a on składał na moich ustach pocałunek.

- Dzię... kuję - szepnęłam

- Nigdy nie będę kochał nikogo prócz ciebie. Przysięgam... - głos mu się załamał. Z wysiłkiem utworzyłam łańcuszek na jego szyi.

- Wrócę... dla ciebie - mój oddech zmienił się w zawieszkę z lodu na srebrnej ozdóbce. Zmieniłam się w lód.

***

Rozchyliłam oczy. Nade mną pochylała się... po chwili przypomniało mi się jej imię. Ząbek. Odetchnęła z ulgą.

- Jak mi ulżyło. Myślałam, że się nie obudzisz. Jack się ucieszy. - usłyszałam krzyki białowłosego. Spojrzałam w tamtym kierunku.

- Co się tam dzieje? - zapytałam zaniepokojona

- Och... Jack, Zając i North są wściekli na Pitch'a za to co ci zrobił... - zbladłam słysząc te słowa

- On nic mi nie zrobił! - zawołałam, zrywając się z łóżka - Kiedy poszli?

- Dosłownie chwilkę temu, ale powinnaś jeszcze poleżeć, to twoja pierwsza regeneracja... - Ząbek usiłowała mnie zatrzymać, ale odepchnęłam ją lekko, tak, że odrzuciło ją parę metrów, lecz nic jej się nie stało.

Pobiegłam za hałasami. Zbiegłam szybko po schodach i znalazłam się w kamiennym korytarz, na końcu którego były drzwi do więziennej celi.

Słyszałam wściekłe krzyki Jack'a, basowy głos North'a i charakterystyczne słowa Zająca, który zwraca się do niemal wszystkich per "koleś". Coś błysnęło pod drzwiami i usłyszałam odgłos uderzania o ścianę.

Z rozmachem otworzyłam drzwi. Po mojej lewej stali rozwścieczeni Strażnicy, a po prawej leżał, podpierając się rękami o posadzkę, Pitch. Z rozcięcia na policzku sączyła mu się krew, tak samo jak z kącika ust. Miał paskudnego siniaka na policzku i sporo ran ciętych.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze. Zając rzucał właśnie idealnie wycelowany bumerang w serce Mroka. Machnięciem ręki utworzyłam lodowy mur, blokując pocisk.

- Dość! - krzyknęłam wściekła

- Elsa? - zapytał zaskoczony North

Zaniepokojona podbiegłam do Pitch'a.

- To tylko tak strasznie wygląda - uspokoił mnie, ale i tak sprawdziłam czy jego rany nie są zbyt głębokie i pomogłam mu usiąść na podłodze. Potem odwróciłam się w stronę Strażników.

- Czy wy nie macie za grosz wstydu? - zapytałam powściągając nerwy, ale gniew nadal był słyszalny w moim głosie - On wyciągnął mnie z lochów Asmodeusza, uratował mi życie, a wy chcecie go zabić?!

- A skąd się tam wzięłaś, co? - zapytał Zając, patrząc oskarżycielsko na Mroka

- Porwała mnie Emma - niemal wyplułam to imię

Strażników wmurowało, a ja ochłonęłam. Spojrzałam na Jack'a. Podniósł na mnie na chwilkę pełen poczucia winy wzrok, po czym znowu go spuścił. Zmiękło mi serce. Podbiegłam do niego i zamknęłam w uścisku.

- O Księżycu, jak ja za tobą tęskniłam!

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz