Epilog

1.3K 116 68
                                    

 Samotność to dziwna rzecz.

Zakrada się cicho i niepostrzeżenie. Siada obok ciebie w ciemności. Głaszcze cię po włosach, kiedy śpisz. Owija się wokół twojego ciała i zaciska się tak mocno, że brakuje ci tchu, że zamiera twój puls, choć krew płynie coraz szybciej. Dotyka ustami miękkich włosków na twoim karku. Zostawia kłamstwa w twoim sercu, kładzie się w nocy w twoim łóżku, wysysa światło z każdego kąta. Nie odstępuje cię na krok, kurczowo trzyma cię za rękę tylko po to, żeby jednym szarpnięciem pociągnąć cię w dół, kiedy usiłujesz się podnieść.

Budzisz się nie wiedząc, kim jesteś. Zasypiasz drżąc na całym ciele. Wątpisz wątpisz wątpisz

czy jestem

czy nie jestem

czy mogę

czy mi wolno

A kiedy sądzisz, że jesteś gotów odejść, że jesteś gotów się uwolnić, zacząć od nowa, samotność jak stary znajomy staje obok twojego odbicia w lustrze i patrząc ci prosto w oczy mówi: no dalej, spróbuj przeżyć życie beze mnie. Nie znajdujesz słów, żeby bronić się przed samym sobą, przed głosem, który powtarza, że nie jesteś wystarczająco dobry nigdy nigdy nigdy nie będziesz wystarczająco dobry.

Samotność to zgorzkniały, żałosny towarzysz.

Zdarza się, że po prostu nie odpuści.

~Dziennik Julii, Tahereh Mafi

Jej serce zostało strzaskane wiele razy.

Prawie zabiła swoją siostrę.

Straciła rodziców.

Została sama.

Zamieniła siostrę w lodowy posąg.

Umarła, patrząc jak ginie cząstka jej ukochanego.

A gdy wróciła, dowiedziała się, że tak naprawdę nigdy jej nie kochał.

On kochał jej siostrę.

Ale to już jej nie dotyczy. Już nie uroni łzy.

Oddzielona od świata, ukryta pod szklaną kopułą.

Podjęła decyzję, od której nie ma powrotu. Odeszła tam, gdzie nikt jej nie odnajdzie.

Na zawsze samotna.

Jednak ona tego już nie czuje.

Odtąd nieznane jej jest uczucie smutku

radości

bólu

szczęścia

cierpienia.































Mężczyzna o skórze barwy tekowego drewna, włosach czarnych niczym najgłębsza otchłań i skrzydłach mieniących się błękitem i czerwienią, spojrzał na zabawkę w jego dłoniach. Kolejny raz postawił ją na półce, zaglądając do środka z uśmiechem.

Wewnątrz pozytywki, na podeście z gramofonu stała na czubkach balerinek młoda kobieta, ubrana w bladoniebieską suknię, ze skrzypcami w znieruchomiałych dłoniach. Na jej twarzy nie było emocji, w oczach miała tylko pustkę.

- Mówiłam, panie, że jest krucha jak lód - odezwała się stojąca obok dziewczyna - Wystarczyło odpowiednio nią pokierować, by ją unieszkodliwić

- Miałaś rację, moja droga - odparł Anioł - Przypadek Elsy - wypowiedział to imię, jakby je smakował - to przykład, że miłość można wykorzystać przeciwko komuś. A ty byłaś wyjątkowo pomysłowa w tym zakresie, skarbie. Ten bibelocik złamie serce twojego drogiego braciszka i wtedy będzie na wieki należał do ciebie. I nic nas już nie powstrzyma...

_____________________________________________________

Uwaga!

Kto tu jest, niech skomentuje jak mu się podobało :D

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz