Rozdział 27 - Wiesz co on oznacza?

1.1K 131 10
                                    

Zatraciłam się w pocałunkach Jack'a. Wplotłam mu palce w włosy, a on w odpowiedzi przyciągnął mnie bliżej siebie.

Szczerze? Nie mieliśmy najmniejszego zamiaru oddawać im dziś tej sali? Najpierw były nam dane tylko kilka dni, potem umarłam, ożyłam nie pamiętałam go. Zdecydowanie musieliśmy to nadrobić. Zresztą dali nam wolną salę, to niech się liczą z konsekwencjami.

Wsunęłam mu ręce pod bluzę, z zadowoleniem stwierdzając, że nic pod nią nie ma i nie przerywając całowania, zaczęłam muskać palcami jego nagi tors. Zaskoczyło go to.

No tak, wcześniej byłam poważną królową, a teraz robię coś takiego. Ale nie pozostał mi dłużny i po chwili jego dłoń znalazłam się pod moją koszulką. Przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie.

Nagle kątem oka zobaczyłam złoty błysk. I w tym samym momencie ktoś otworzył drzwi. Chciałam wstać z kanapy, na której nawiasem nawet nie wiem jak się znalazłam, ale Jack chciał zrobić to samo. W efekcie spadliśmy z sofy. Białowłosy wylądował na mnie, a mi wyrwał się z ust chichot zażenowania. Chłopak zreflektował się i pomógł mi wstać.

Czerwieniąc się jak piwonia odsunęłam się od niego o krok i spojrzałam na nowo przybyłych zmieszana.

Złotym błyskiem okazał się Piasek, a tak chamsko wpakował się tu Zając. Za grosz kultury...

- Gołąbki, pogruchacie sobie później, musimy coś omówić - powiedział Futrzak. Kichnęłam.

- Zając, daj im trochę spokoju! Trzy lata się nie widzieli! - krzyknęła Ząbek podlatując do drzwi, ale była na tyle taktowna, by nie wparować bezceremonialnie - Można? - zapytała wlatując niepewnie. Jeszcze bardziej się zarumieniłam.

Jack zaśmiał się cicho i pociągnął mnie do siebie tak, że stykaliśmy się biodrami. Też był zarumieniony, ale udawał, że wcale nic przed chwilą się nie działo.

- Musimy porozmawiać - powiedział North wchodząc w rękach miał kilka ksiąg

- A musieliście akurat w takim momencie? - zapytał Jack

- Mówiłam im, żeby poczekali - odparła Ząbek - Ale mnie nie słuchali - w jej głosie było słychać troskę.

Podleciał do nas Piasek, a nad jego głową zaczęły pojawiać się szybko obrazki. Nie miałam bladego pojęcia o co mu chodzi, ale Jack chyba zrozumiał

- Weź, bo się zarumienisz - powiedział do niego śmiejąc się

- A o czym to chcieliście tak pilnie porozmawiać? - zapytałam zmieniając temat

- O tym znaku na twoim ramieniu - powiedział Zając

- Wiesz co on oznacza? - zapytał ostrożnie North odstawiając książki na stół.

- Nie... - powiedziałam skonfundowana - Wyleciało mi to z głowy - przyznałam

- Osoby naznaczone nim mogą wpaść w Furię. Ich oczy, ubrania czy nawet włosy nabierają czerwonego odcieniu. Ich moc jest wtedy silniejsza, a oni sami nieobliczalni. W tym stanie nie istnieje przyjaciel. Nawet najlepsza osoba staje się w takim momencie po prostu zła. - wytłumaczył Zając

Rozchyliłam usta zaskoczona. Że co?

- Nic takiego m się nie przydarzyło... - odparłam zaskoczona

Do "Wielkiej Sali" wszedł Pitch. Na widok naszych min zmarszczył brwi i jego wzrok padł na książki. W jego oczach zapłonął gniew.

- Powiedzieliście jej? - zapytał z hamowaną furią

- Tak, a co? - Zając spojrzał na Mroka wyzywająco. Pitch zacisnął powoli dłonie w pięści

- Głupcy - warknął - Niewiedza to było jedyne co ją przed tym chroniło! Miałem nadzieję, że jej moc unieszkodliwi ten przeklęty znak, ale wszystko zniszczyliście! Było wszystko dobrze, tylko raz jej się zdarzyło na króciutką chwilkę wpaść w Furię, gdy dowiedziała się, że coś grozi jej siostrze... a teraz nie ma żadnej ochrony - uderzył pięścią w księgę ze złości. Wziął głęboki wdech, powiódł po Strażnikach gniewnym spojrzeniem i wyszedł.

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz