Rozdział 17 - Pamiętasz coś jeszcze?

1.2K 138 3
                                    

 Ona sobie ze mnie żarty stroi...

- Tak. Jesteśmy rodzeństwem - potwierdziła, patrząc wyzywająco w moją stronę - I nie podoba mi się, że kręcisz się przy moim bracie. - zarumieniłam się

- Pierwszy raz z nim rozmawiałam! - zaoponowałam

- Zależy ci na nim - odparła

- Ja...

- Wiem, że się w nim bujasz. Ty może jeszcze tego nie wiesz. - wzruszyła ramionami - Nie powinnaś się z nim zadawać.

- Czemu? - spytałam nadal czerwona na twarzy

- Jedną laskę poznał ponad 2, prawie 3 lata temu.

- Jaki to ma ze mną związek? - przewróciłam oczami

- Pierwszego dnia ją śledził i porwał, omal nie zabijając. Potem była przez dzień nieprzytomna, jego wróg zaczął polować na jej siostrę. W trakcie zabierania Anny, bo tak na imię miała jej siostra,w bezpieczne miejsce, dziewczyna została ciężko ranna. Gdy dotarli na biegun, Zając Wielkanocny ją zamordował. - odpowiedziała, śledząc moją reakcję. Stałam zszokowana. - Polubiłam cię i nie chciałabym, by i tobie coś się stało.

Musiało nim to bardzo wstrząsnąć. Pewnie dlatego jest taki załamany...

- Potrafię o siebie zadbać - powiedziałam

- Ma silnych wrogów. Trzymaj się z dala od niego. Jeśli będziesz tak blisko niego, to za najdalej 3 dni... - zacisnęła usta

- Z 3 dni co? - zapytałam niepewnie

- Dorwą cię. Nie chciałabym być wtedy w twojej skórze. - otrząsnęła się. W jej głosie słyszałam dziwną nutę, ale nie wiedziałam co oznacza. - Ale jak sobie chcesz, twoja sprawa. Tylko nie mów mu, że tu jestem, ok?

- Czemu? - zapytałam, ale zignorowała mnie i zaczęła podśpiewywać

- "I'm an Albatraoz. Ram pam pam pa ram, ram pam pam pa ram..."*

Dyskusja z nią rzadko miała sens. Mówiła coś tylko wtedy, gdy chciała.

Wzruszyłam ramionami i poszłam spać

***

Jack, tak jak obiecał, był w parku. Tak, wiem, że Emma mówiła, że nie powinna itd., ale jakoś mało mnie to obchodziło. W jednym miała rację. Zabujałam się w nim.

Ale nie o tym chciałam z nim rozmawiać. Chyba znał mnie wcześniej, bo tak dziwnie na mnie patrzył...

- Cześć - uśmiechnęłam się do niego

- Hej - odparł nieśmiało - Jak tak właściwie się nazywasz? - walnęłam się dłonią w czoło

- Zapomniałam się przedstawić. Jestem Elsa Frozenchild. - przeszłam do sedna sprawy - Jak się nazywała twoja zmarła dziewczyna? - chłopak zbaraniał słysząc to pytanie

- Też Elsa, ale skąd ty... - otworzyłam już usta, by powiedzieć mu, że jego siostra mi to powiedziała, ale przypomniałam sobie jej słowa.

"Tylko nie mów mu, że tu jestem, ok?"

- Koleżanka - odpowiedziałam po chwili

- Jaka? - drążył

- Nie ważne - machnęłam ręką - Naprawdę się nie spotkaliśmy? - zapytałam

- Nie kojarzę ciebie. Znaczy nie do końca, bo jesteś uderzająco podobna do tamtej Elsy. Podobnie się zachowujesz, ale bez jej oporów i skrytego bólu. No i ona nigdy, by się tak nie ubrała - na jego ustach zagościła karykatura uśmiechu, zniekształconego przez smutek.

- A co jest nie tak z moimi ciuchami? - zapytałam oburzona

- Nie to miałem na myśli! Mi się podobają! - niemal się uśmiechnął - Tam, skąd ona pochodzi, ubierają się staromodnie i dziewczęta nigdy nie noszą spodni. Taka kultura. - wzruszył ramionami

- Suknie nie są złe, ale jak można cały czas w nich chodzić - przewróciłam oczami - Znasz może ją? - zapytałam wyciągając z torebki szkicownik

- Ja tu widzę swój portret, a nie jakąś dziewczynę - powiedział z cieniem uśmiechu na ustach

- Nie ten rysunek - wyrwałam mu go z rąk, rumieniąc się i otworzyłam na odpowiedniej kartce.

- To Anna, siostra Elsy - odparł bez wahania - Skąd wiesz jak wygląda?

- Nie wiem - rozłożyłam ręce - Jej obraz, tak samo jak twój, po prostu do mnie przyszedł i tak jakoś odruchowo go naszkicowałam...

- Masz jeszcze jakieś szkice? - zapytał

- Jasne - odparłam. Pokazałam mu szkic pałacu, jakiejś wioski na półwyspie i góry.

- Lodowy pałac Elsy, Arendell i Lodowy Wierch - powiedział - Pamiętasz coś jeszcze?

- No właśnie nic...

_____________________

*- piosenka wykonawcy AronChupa - I'm an Albatraoz

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz