Ona sobie ze mnie żarty stroi...
- Tak. Jesteśmy rodzeństwem - potwierdziła, patrząc wyzywająco w moją stronę - I nie podoba mi się, że kręcisz się przy moim bracie. - zarumieniłam się
- Pierwszy raz z nim rozmawiałam! - zaoponowałam
- Zależy ci na nim - odparła
- Ja...
- Wiem, że się w nim bujasz. Ty może jeszcze tego nie wiesz. - wzruszyła ramionami - Nie powinnaś się z nim zadawać.
- Czemu? - spytałam nadal czerwona na twarzy
- Jedną laskę poznał ponad 2, prawie 3 lata temu.
- Jaki to ma ze mną związek? - przewróciłam oczami
- Pierwszego dnia ją śledził i porwał, omal nie zabijając. Potem była przez dzień nieprzytomna, jego wróg zaczął polować na jej siostrę. W trakcie zabierania Anny, bo tak na imię miała jej siostra,w bezpieczne miejsce, dziewczyna została ciężko ranna. Gdy dotarli na biegun, Zając Wielkanocny ją zamordował. - odpowiedziała, śledząc moją reakcję. Stałam zszokowana. - Polubiłam cię i nie chciałabym, by i tobie coś się stało.
Musiało nim to bardzo wstrząsnąć. Pewnie dlatego jest taki załamany...
- Potrafię o siebie zadbać - powiedziałam
- Ma silnych wrogów. Trzymaj się z dala od niego. Jeśli będziesz tak blisko niego, to za najdalej 3 dni... - zacisnęła usta
- Z 3 dni co? - zapytałam niepewnie
- Dorwą cię. Nie chciałabym być wtedy w twojej skórze. - otrząsnęła się. W jej głosie słyszałam dziwną nutę, ale nie wiedziałam co oznacza. - Ale jak sobie chcesz, twoja sprawa. Tylko nie mów mu, że tu jestem, ok?
- Czemu? - zapytałam, ale zignorowała mnie i zaczęła podśpiewywać
- "I'm an Albatraoz. Ram pam pam pa ram, ram pam pam pa ram..."*
Dyskusja z nią rzadko miała sens. Mówiła coś tylko wtedy, gdy chciała.
Wzruszyłam ramionami i poszłam spać
***
Jack, tak jak obiecał, był w parku. Tak, wiem, że Emma mówiła, że nie powinna itd., ale jakoś mało mnie to obchodziło. W jednym miała rację. Zabujałam się w nim.
Ale nie o tym chciałam z nim rozmawiać. Chyba znał mnie wcześniej, bo tak dziwnie na mnie patrzył...
- Cześć - uśmiechnęłam się do niego
- Hej - odparł nieśmiało - Jak tak właściwie się nazywasz? - walnęłam się dłonią w czoło
- Zapomniałam się przedstawić. Jestem Elsa Frozenchild. - przeszłam do sedna sprawy - Jak się nazywała twoja zmarła dziewczyna? - chłopak zbaraniał słysząc to pytanie
- Też Elsa, ale skąd ty... - otworzyłam już usta, by powiedzieć mu, że jego siostra mi to powiedziała, ale przypomniałam sobie jej słowa.
"Tylko nie mów mu, że tu jestem, ok?"
- Koleżanka - odpowiedziałam po chwili
- Jaka? - drążył
- Nie ważne - machnęłam ręką - Naprawdę się nie spotkaliśmy? - zapytałam
- Nie kojarzę ciebie. Znaczy nie do końca, bo jesteś uderzająco podobna do tamtej Elsy. Podobnie się zachowujesz, ale bez jej oporów i skrytego bólu. No i ona nigdy, by się tak nie ubrała - na jego ustach zagościła karykatura uśmiechu, zniekształconego przez smutek.
- A co jest nie tak z moimi ciuchami? - zapytałam oburzona
- Nie to miałem na myśli! Mi się podobają! - niemal się uśmiechnął - Tam, skąd ona pochodzi, ubierają się staromodnie i dziewczęta nigdy nie noszą spodni. Taka kultura. - wzruszył ramionami
- Suknie nie są złe, ale jak można cały czas w nich chodzić - przewróciłam oczami - Znasz może ją? - zapytałam wyciągając z torebki szkicownik
- Ja tu widzę swój portret, a nie jakąś dziewczynę - powiedział z cieniem uśmiechu na ustach
- Nie ten rysunek - wyrwałam mu go z rąk, rumieniąc się i otworzyłam na odpowiedniej kartce.
- To Anna, siostra Elsy - odparł bez wahania - Skąd wiesz jak wygląda?
- Nie wiem - rozłożyłam ręce - Jej obraz, tak samo jak twój, po prostu do mnie przyszedł i tak jakoś odruchowo go naszkicowałam...
- Masz jeszcze jakieś szkice? - zapytał
- Jasne - odparłam. Pokazałam mu szkic pałacu, jakiejś wioski na półwyspie i góry.
- Lodowy pałac Elsy, Arendell i Lodowy Wierch - powiedział - Pamiętasz coś jeszcze?
- No właśnie nic...
_____________________
*- piosenka wykonawcy AronChupa - I'm an Albatraoz
CZYTASZ
Elsa, strażniczka wiary
FanfictionElsa wiedzie w miarę spokojne życie w Arendell. Dogaduje się ze swoją siostrą, Anną i jej chłopakiem, Kristoff'em. Wszystko pięknie i nagle zjawia się On... " Najpierw wzniosłam dwa lodowe mury po jego bokach, a potem dorobiłam trzeci, który porusza...