Rozdział 22 - Nie okłamuj mnie

1K 128 1
                                    

Ocknęłam się na posadzce, ciężko oddychając.

Co to było? Nie kojarzyłam żadnej z tych scen, chociaż byłam miałam przeczucie, że są prawdziwe. Skąd one się wzięły?

Podniosłam się powoli i usiadłam na łóżku. Co to miało być? Nie, no ja się uczciwie pytam, co to do jasnej anielki było?!

Usłyszałam skrzypienie drzwi do celi. Nie za wcześnie? Zerknęłam na lód w przeciwległej ścianie. Byłam w ludzkiej postaci, ale pod opalenizną okropnie zbladłam. Poprawiłam włosy i głęboko odetchnęłam.

Ale zamiast ciemnoskórego chłopaka, do celi wszedł Pitch. Przez chwilę siedziałam oszołomiona. Potem podbiegłam do Mroka i wtuliłam się w niego. Wcześniej nawet nie zauważyłam, że to co mnie tak przytłacza to nie tylko samotność. Stęskniłam się za nim.

- Nauczyłaś się już panować nad pierścieniem? - zapytał.

- Tak - szepnęłam. Odetchnął z ulgą i odwzajemnił uścisk.

- Pomogę ci uciec. Za dwa tygodnie, w pełnię, gdy Asmodeusz będzie najsłabszy. - wyplątał się z moich ramion i odsunął mnie lekko od siebie - Czego się nauczyłaś?

- Umiem opanować pierścień i odmieniać przedmioty. Lepiej panuję nad mocą, która stała się silniejsza. - odpowiedziałam - Pitch?

- Tak?

- Czy moja siostra... kiedyś zamarzła? - zapytałam wspominając wizję

- Tak, ale odmroziła ją twoja siostrzana miłość. Coś ci się przypomniało?

- Miałam taką dziwną wizję... widziałam jak uciekam przed Jack'iem i jak przerażona lecę z nim, drąc się cały czas. No i jeszcze ten fragment z Anną, tuż przed tym jak rozmarza.

- To twoja przeszłość. Ta, z przed śmierci. - zmarszczyłam brwi

- Sugerujesz, że umarłam? - zapytałam zaskoczona

- Tak. I odrodziłaś się jako Wybrana. - patrzyła na mnie uważnie, niemal z obawą

- Jak umarłam?

Nie odpowiedział. Odwrócił wzrok, ale i tak zauważyłam łzy w jego oczach.

- Coś się stało? - spytałam przysuwając się do niego. W jego oczach zobaczyłam coś na kształt poczucia winy

- Nic - powiedział

- Nie okłamuj mnie - odparłam wpatrując się w niego intensywnie

- Mam wyrzuty sumienia - spuścił głowę

- Bo?

- Bo cię zabiłem - zszokowało mnie to wyznanie. On doprowadził do mojej śmierci?

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałam, siląc się na spokojny ton

- Byłem zazdrosny. Zazdrosny o Jack'a. Byłem przy tobie od początku... i mnie nienawidziłaś. On był od jednego dnia, a jego kochałaś... gniew mnie zaślepił. Zaatakowałem was... broniłaś siostry. Poraziłaś mnie mocą z ogromną siłą, omal nie zabijając. Byłaś wyczerpana tym pokazem magii. A ja powiedziałem.... powiedziałem ci, że uwolniłaś za dużo mocy i ona cię zniszczy - głos mu się załamał - Uwierzyłaś i tak się stało. Zamieniłaś się w lód z mojej winy. - po jego policzku spłynęła łza. Otarłam ją delikatnie.

- Mógłbyś mi powiedzieć czemu nie zostałeś ze Strażnikami, tylko zwróciłeś się ku Asmodeuszowi? Nie zawsze byłeś po tej stronie - nie wiedziałam skąd, ale wiedziałam, że moje słowa to prawda. I jej oczekiwałam od Mroka

- Odrzucili mnie, gdy zorientowali się, że moją mocą jest mrok. Wygnali mnie. Wtedy spotkałem Asmodeusza. Był taki przekonywujący... byłem samotny, ale on mnie akceptował, rozumiał. Kilka dni później zobaczyłem jego okrucieństwo. Znęcał się nad jakimś człowiekiem. Spojrzał na mnie z drapieżnym uśmiechem i zapytał: "Czemu odwracasz się od swojej natury? Mrok to zło, więc ty jesteś zły. Jesteś taki jak ja". Potem zabrał mnie do swojego zamku, obdarzył nową mocą i wysłał w przeszłość, czasy jeszcze przed Księżycem. Z dala od dziewczyny, która jak twierdził, niszczyła mnie...

- Twoje serce powoli zmieniało się w kamień - dokończyłam

- I tylko ona i jej potomkowie są wstanie to cofnąć. - uzupełnił z westchnieniem - On to wie, dlatego kazał mi od ciebie się odczepić.

- Traci nad tobą kontrolę - bardziej stwierdziłam niż zapytałam

- Tak. I dlatego tak mu zależy na usunięciu ciebie i Anny. - słysząc, że moja siostra jest w niebezpieczeństwie, krew we mnie zawrzała.

- Choćbym miała rozwalić tą cytadelę własnymi rękami, nie pozwolę by coś się stało Annie - poczułam ogromną furię. Wokół mnie rozpętała się ogromna śnieżyca. Miałam wrażenie, że wszystko poczerwieniało.

- Elsa, uspokój się - podszedł do mnie. Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że stanęłam na środku celi.

Zamrugałam i wszystko wokół odzyskało normalne kolory.

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz