Rozdział 10 - Pocałunek

1.9K 184 15
                                    

 Jack złapał się za twarz.

- Chyba sierpowego to uczyłaś się od Ząbek - jęknął

- Och... Jack, przepraszam - pisnęłam. Chciałam dotknąć policzka, ale wpół ruchu zrezygnowałam. Stworzyłam za to duży płatek śniegu i ruchem ręki posłałam go ku chłopakowi. Gdy tylko dotknął jego skóry, białowłosy odetchnął z ulgą.

- Na przyszłość uprzedzaj, że mam cię nie całować, ok? - uśmiechnął się łobuzersko, a ja dostałam prawie palpitacji na ten widok - Bo urządzisz mnie jak Ząbek Mroka

- A co mu zrobiła? - zapytałam zaciekawiona

- Wybiła mu zęba sierpowym, a ja zdecydowanie nie chcę tak skończyć - zaśmiał się

Zagryzłam wargę, usiłując nie wybuchnąć śmiechem. Jak ja mam się na niego wkurzyć? No jak?! Wzięłam głęboki wdech i opanowałam wyraz twarzy. Szkoda, że emocji się nie dało ogarnąć...

- To cię teraz ostrzegam, żebyś nie próbował sztuczek - wycelowałam w niego palcem

- A powiesz czemu uciekłaś? - zapytał przekrzywiając uroczo głowę

- Prosiłam cię o coś - burknęła usiłując być na niego zła, ale nie potrafiłam - A jak ty byś się czuł?! Ja się w tobie zabujałam, a wy uważaliście, że jestem w zmowie z Mrokiem. - założyłam ramię na ramię - Wiesz jak to boli? I co miałam zrobić? Zostać? - zaśmiałam się gorzko - To byłoby o wiele gorsze.

Jack patrzył mi chwilę w oczy z taką czułością, że kolana się pode mną ugięły. Złapał mnie, ratując przed upadkiem i pocałował.

Tym razem go nie walnęłam. Czułam jego chłodne wargi, jego lekko cytrynowy zapach, przywodzący na myśl lodowce... ani się obejrzałam, całowałam Jack'a z równą gorliwością.

Wplotłam palce w jego białe, jedwabiste włosy, a ręka chłopaka zawędrowała w okolice mojej talii. Objęłam go, przywierając całym ciałem.

Nigdy czegoś takiego nie doświadczyłam, takiej burzy emocji. Czułam go wszędzie... a jednak pragnęłam by był jeszcze bliżej.

- O ho ho! Nie podejrzewałam cię o coś takiego, siostra!- odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni. Jack był czerwony jak burak, a sądząc po tym jak mnie piekły policzki, to moja twarz też miała taki kolor. - A mówiłaś, że nie chcesz z nim rozmawiać... - uniosła brwi

- Eee... - wykrztusił zakłopotany Jack

- Nic nie widziałaś - powiedziałam ściągając usta w wąską kreskę

- Ależ oczywiście, siostrunio - przewróciła oczami z figlarnym uśmiechem - Lecimy w końcu? Czy turkaweczki chcą jeszcze pobyć same?

- Anna! - zganiłam ją

- Elsa! - przedrzeźniała mnie

- Proszę cię... - jęknęłam

- A o co? - zrobiła minę elfa North'a

- Przestań. Proszę cię, przestań.

- Dobra, ale lecimy czy stoimy?

- Lecimy - wtrącił Jack

Chłopak złapał nas obiema rękami w pasie, przerywając kolejną wypowiedź Anny. Dziewczyna na początku piszczała, a potem krzyczała radośnie. Wtuliłam się, na tyle ile pozwalała mi obecność siostry, w Jack'a.

Gdzieś w połowie drogi, nad królestwem na jakiejś wyspie, zaczęły się kłopoty. Przed nami pojawił się czarny koń z piasku.

- Jack, co się dzieje? - zapytałam zaniepokojona

- Mrok - powiedział tylko jedno słowo, ale ogarnęło mnie przerażenie.

Elsa, strażniczka wiaryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz