~ LUKE ~
Poprawiłem marynarkę, którą zarzuciłem na mój zwykły, codzienny strój. Miała dodać mi trochę szyku, a może też powagi. Wyjąłem z wazonu bukiet kwiatów i zbiegiem na dół. Pożegnałem się z mamą i wyszedłem na zewnątrz. Powietrze było uroczo wieczorne i rześkie. Miałem do pokonania krótki dystans do domu mojej dziewczyny. Byliśmy umówieni na dopiero drugą prawdziwą randkę i dołożyłem wszelkich starań, żeby było idealnie - to znaczy, postanowiłem zabrać Anastasię w miejsce, w którym jest jedzenie.
Przytrzymałem przycisk dzwonka przez kilka sekund i czekałem nie dłużej niż minutę, zanim się otworzyły. Zlustrowałem wzrokiem Anastasię. Założyła jedną z tych słodkich sukienek, które są idealne, kiedy pod sercem nosisz dziecko. Wyglądała uroczo w tym stroju, z włosami splecionymi w warkoczyk. Uśmiechnąłem się szeroko i powitałem ją pocałunkiem.
- To dla ciebie - podałem jej bukiet stokrotek. Uznałem, że właśnie te wyjątkowo do niej pasują. Wzięła ode mnie prezent i zaprosiła mnie na chwilę do środka. Patrzyłem, jak wkłada kwiaty do wazonu, a później zarzuca na ramiona szary sweterek i podchodzi do mnie. - Możemy wychodzić?
Dziewczyna pokiwała głową, więc wyszliśmy z posesji i przespacerowaliśmy się do mojego domu, gdzie na podjeździe stał samochód.
Na zaplanowane miejsce dojechaliśmy dwadzieścia minut później. Była to zwykła restauracja, w której można było bardzo miło spędzić czas, a do tego oboje ją znaliśmy i czuliśmy się tam swobodnie. Wystrój zdawał się krzyczeć "zapraszamy" za każdym razem, kiedy wchodziliśmy do środka.
Zajęliśmy miejsce przy jednym z bardziej oddalonych stolików, a tym samym naszym ulubionym.
- Cieszę się, że mnie tu zabrałeś, tęskniłam za tym miejscem.
- Ja też - skinąłem, zgadzając się z nią.
Naprawdę dawno nas tu nie było, a jednak nic się zmieniło. W akwarium z średniej czystości wodą pływały złote rybki, na ścianach nadal wisiały obrazy z górskimi krajobrazami, a w karcie nadal znajdowało się kakao, które zawsze zamawialiśmy, kiedy byliśmy młodsi. I może dzięki temu, czułem się tu trochę jak w domu.
- To, co zawsze? - zapytałem, uśmiechając się promiennie do Any. Pokiwała głową, więc poszedłem złożyć zamówienie na kakao i naleśniki, a w czasie oczekiwania na nie, zaczęliśmy rozmawiać. A później po prostu kontynuowaliśmy rozmowę, jedząc.
- Chciałabym ci coś powiedzieć - Anastasia zaczęła niepewnie w pewnej chwili.
- Hm?
- Lukey - zawahała się. Położyła swoją dłoń na mojej i skupiła wzrok na mojej twarzy. - Kocham cię.
Po raz pierwszy usłyszałem od niej te słowa wypowiadane w taki sposób. I przysięgam, że nigdy wcześniej nie byłem tak szczęśliwy.
_____________________________________________________
przedostatni :)
CZYTASZ
yes, you're not; lrh
FanfictionO niszczeniu ideału dla ideału. tw// anoreksja, dodatkowo przedstawiona w niewłaściwy sposób