~ LUKE ~
- Masz wszystko, o co prosiłam? - Anastasia poprawiła się na łóżku, kiedy wszedłem do jej sali.
- Sprawdź - położyłem torbę obok niej. Rozsunęła suwak i zaczęła przeglądać rzeczy w środku. - Jest okej?
- Jest okej - zapewniła mnie z uśmiechem. - Co z wypisem?
- Wszystko załatwione.
- Więc jestem wolna?
- Jeśli mnie zabijesz, będziesz. Ale nie rób tego. Mamy lepsze plany.
- Skoro mamy lepsze plany na dziś, to będę musiała odłożyć to na inną okazję - posłała mi kolejny uśmiech, po czym zabierając ze sobą torbę, wyszła. Potrafiłbym patrzeć na jej uśmiechniętą twarz godzinami. Nie mogłem przestać myśleć o tym, jak bardzo szczęśliwy jestem. Wszystko się ułożyło i czułem się, jakby nie mogło być już lepsze. Ale mogło być. Każdy mój plan związany ze mną, Anastasią i naszą wspólną rodziną wreszcie był realny. A ja ciągle marzyłem o tym samym. I to marzenie zawsze do mnie powracało, mimo, że nadzieja na jego spełnienie gasła z każdym dniem. Marzyłem o własnym domu, o kominku, w którym wesoło skrzyłby się ogień, o kocie, który mrucząc wyrażałby całe swoje zadowolenie z głaskania, o śmiechach odwiedzających przyjaciół i o słodkim gaworzeniu dziecka, które także chciałoby przyłączyć się do rozmowy dorosłych, o pocałunkach na powitanie, kiedy wracałbym z pracy, o wspólnych śniadaniach, kolacjach, o wspólnym spędzaniu świąt, o codziennym zapewnieniu się o miłości. I marzyłem po prostu o niej. Nie każda rzecz z mojej listy życzeń była prosta do zrealizowania, na niektóre miałem długo czekać, ale od początku wiedziałem, że warto o to walczyć.
- Jakie plany miałeś? - dotyk chłodnej na ramieniu wybudził mnie z zamyślenia. Obróciłem głowę w jej stronę. Trzymała w ręce torbę podręczną z rzeczami, które wcześniej przywiozłem jej do szpitala. Wstałem i delikatnie wyjąłem uchwyt z jej dłoni.
- Nie powinnaś nosić ciężkich rzeczy - upomniałem ją.
- Pytałam o plany - spojrzała mi w oczy.
- Więc - odetchnąłem. - Muszę przedstawić rodzicom moją dziewczynę.
- Przecież twoi rodzice już mnie znają...
- Nie, kochanie - zaprzeczyłem. - Znają moją przyjaciółkę, Anastasię. Teraz poznają moją dziewczynę, Anastasię.
Splotłem nasze dłonie i opuściliśmy szpital. Przeszliśmy do końca parkingu, żeby zatrzymać się przy czarnym samochodzie. Wyjąłem kluczyki z kieszeni, otworzyłem bagażnik i wrzuciłem do niego torbę. Otworzyłem drzwi pasażera dla blondynki, a kiedy je za nią zamknąłem, sam wsiadłem z drugiej strony, za kierownicą.
- Kupiłeś sobie samochód? - pokręciłem głową na pytanie zadane przez dziewczynę.
- To nasze wspólne auto.
________________________________________
wróciłam, misie x
CZYTASZ
yes, you're not; lrh
FanficO niszczeniu ideału dla ideału. tw// anoreksja, dodatkowo przedstawiona w niewłaściwy sposób