~ LUKE ~
Obudziłem się ze świadomością bycia najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Obrociłem się w prawo, jednak nie zastał tam dziewczyny. Zamrugałem kilka razy. Wstałem, rozglądając się po pokoju.
Już wyszła?
Westchnąłem zrezygnowany, wyjmując z szafy zestaw ubrań.
Dwadzieścia minut później zszedłem na dół, do kuchni.
— Hej, mamo — pocałowałem w policzek niską blondynkę.
— Dzień dobry, Lukie. Jak się spało?
— Świetnie — uśmiechnąłem się, przywołujac obrazy minionej nocy. — Wiedziałaś się ze Stas?
— Wyszła pół godziny temu.
— W jakim nastroju?
— Stało się coś?
— Była trochę smutna wieczorem.
— Nie zauważyłam nic podejrzanego, raczej nie.
— Okej, zadzwonię do niej... — odblokowałem telefon i wybrałem pierwszy w kontaktach numer Any, wsłuchując się w równomierne sygnały. — Nie odbiera.
Tylko dlaczego?
____________________
Jako, że jest bardzo krótki, to dodaję go teraz, aczkolwiek chyba większość taka będzie.
Dziękuję za głosy i komentarze,
Kocham, Kit Kat xx
CZYTASZ
yes, you're not; lrh
FanfictionO niszczeniu ideału dla ideału. tw// anoreksja, dodatkowo przedstawiona w niewłaściwy sposób