~ ANASTASIA ~
Staliśmy pod furtką domu Clifford'ów, spoglądając na siebie niepewnie. Wizyta u "znajomego" ze szkoły nie mogła być tak trudna, prawda? Posłałam Luke'owi ostatnie spojrzenie przed naciśnięciem klamki. Weszliśmy na teren posesji. Nie było odwrotu - ucieczka byłaby głupim pomysłem, szczególnie, że widziałam za zasłoną okna w sąsiednim domu Nicole, której udało mnie się o to uprościć, a nawet przekonać Hemmo.
Kilka kroków dzieliło nas od wejścia. Powoli pokonaliśmy schody, stając przed wejściem do domu. Uniosłam rękę do białego guzika, dzwoniąc do drzwi. Spojrzeliśmy na siebie w tym samym czasie, wybuchając śmiechem, kiedy usłyszeliśmy melodię, którą wygrywało urządzenie.
- To brzmi trochę jak muzyka z "Power Rangers" - parsknął Luke.
- Luke, czy ty kiedykolwiek oglądałeś Rangersów?
- Nie, ale znalazłem na twitterze taki... - zaczął mi tłumaczyć, jednak przerwał mu dźwięk otwieranych drzwi. Skierowaliśmy wzrok na postać, która je delikatnie uchyliła.
- Dzień dobry - odezwałam się odrobinę nieśmiało. Obiecałam Luke'owi, że to ja będę mówić, a to mogło wcale nie być tak łatwe.
- Dzień dobry? - odpowiedziała starsza blondynka z wachaniem.
- Zastaliśmy Mike'a?
- Michael'a?
- Tak, właśnie.
- Tak, jest u siebie, ale jak sądzę, nie porozmawia z wami.
- Dlaczego? - spytałam ostrożnie. - Jeżeli możemy...
- Nie wiem tego, ostatnio jest jeszcze bardziej zamknięty w sobie, niż kiedyś, ale cóż...
- Mogłaby pani zapytać go, czy mógłby zejść?
- Dziękuję za wizytę, to chyba pierwsza... Do widzenia.
- Co? - drzwi zamknęły się przed nami.
- Nie wygląda, jakby chciała pomóc swojemu synu wrócić do świata żywych - prychnął Lucas.
- Co mam powiedzieć Nicky?
- Że Michael żyje. To samo w sobie na pewno poprawi jej humor.
CZYTASZ
yes, you're not; lrh
FanficO niszczeniu ideału dla ideału. tw// anoreksja, dodatkowo przedstawiona w niewłaściwy sposób