- I tak po prostu przyłapała je w Macku? - zapytałam zdziwiona, kreśląc małe kółeczka palcem na jego piersi. - To... Wydaje się takie proste... I jeszcze bardziej płytkie ze strony Tiffany.
- Bailey miała szczęście - stwierdził Harry, głaszcząc moje włosy.
- A mój ojciec? Nie próbował zabić lub...
- Nic z tych rzeczy, sam byłem zdziwiony - zaśmiał się, a ja razem z nim. - Przepraszam, że nie mogę z Tobą zostać na noc, ale jutro mam ostatnie testy...
- Rozumiem - uśmiechnęłam się lekko. - Chociaż tą noc moglibyśmy spędzić inaczej...
- Kusisz McLoud - mruknął groźno - seksownym głosem. - Wracając do Twojego ojca... Jest naprawdę... Chwilami normalny.
- Nawet jemu się zdarza - stwierdziłam. - Jakich bredni Ci nagadał?
- Coś w stylu... Jeszcze raz zobaczę jak moja córka będzie płakać, zostaniesz bez kutasa.
- Brutalnie.
- Życie cwela - skwitował.
- I coś jeszcze?
- Tęskni za Tobą - spojrzał na mnie czułym wzrokiem. - Bez Ciebie jest inaczej. W szkole jest mega słabo.
- W niej zawsze jest słabo, Harry. Nawet gdy ja jestem.
- Teraz to nie można wytrzymać - parsknął i na dłuższą chwilę zamilkliśmy. Było słychać tylko nasze ciche oddechy i szum wieczornego wiatru.
- Powiesz mi, jak wysyłałeś do mnie te smsy? Bo to nie był Twój numer.
- Miałem drugi telefon.
- Aha... - westchnęłam.
- Coś Ci się nie zgadzało, gdy któregoś pięknego dnia przeglądałaś mój telefon, tak? - uśmiechnął się kwaśno. Popatrzyłam na niego zdziwiona.
- Skąd wiesz? - spytałam.
- Ja widzę wszystko - cmoknął mnie w policzek.
- Jesteś zły? - ponownie zapytałam.
- Nie, to normalne, że chcesz dowiedzieć co za tępy chuj pisze do Ciebie.
- Przestań mnie cytować - zaśmiałam się.
- Wiesz, gdybym do Ciebie nie napisał... Ciągle byśmy byli w tym samym miejscu : ty sama, a ja z laską wrabiającą mnie w ciążę.
- Wyświadczyłeś nam obojgu przysługę - powiedziałam.
- Tak - pokiwał głową. - Nadal nie mogę uwierzyć, że jesteś tutaj obok...
- Ale mogłeś wejść przynajmnej po drabinie, a nie udawać zajebanego Rome'a i zapierdalać po balkonie.
- Chciałem być romantyczny?
- Romantyczny Harry ze złamanym karkiem, naprawdę uroczo - prychnęłam.
- To z miłości - Harry objął mnie i zaczął całować masowo moją twarz.
- Harry! - zachichotałam, próbując mu się wyrwać.***
- Ostatnio rozmawiałem z mamą o studiach - odparł Harry, gdy jakąś godzinę później jedliśmy kolację. Nie chciałam aby Harry jechał do domu głodny.Matka Teresa się we mnie odzywa.
- Tak? I co? - wzięłam dużego gryza swojego tosta.
- Składam na UOC - oznajmił.
- Świetnie - uśmiechnęłam się. Oczywiście nie mówiłam całej prawdy. Robiło mi się smutno na samą myśl, że Harry wkrótce wyjedzie.Słaba sprawa.
- Nie wyglądasz na zachwyconą - stwierdził, uważnie mnie obserwując
- Nie, no coś ty - parsknęłam śmiechem. - To jest dla Ciebie możliwość... Wiesz, mogą tam być dobre wytwórnie.
- Na razie chcę się dobrze dostać na UOC - powiedział. - I chcę, żebyś pojechała tam ze mną.
- Że co? - zakrztusiłam się jedzeniem. - Harry, została mi ostatnia klasa!
- No i? Złożyłabyś papiery do liceum w Kalifornii - odparł. - Tam też masz lepsze perspektywy. Powinnaś pogadać o tym z rodzicami.
- Na razie nienawidzą mnie za tą akcję z pobiciem - westchnęłam. - Choć mówią inaczej.
- Poradzisz sobie - rzekł. - Mam nadzieję, że zjawisz się na balu, moja partnerko.Boże, kompletnie zapomniałam!
- Nie myślałam o tym, tak szczerze - wzruszyłam ramionami. - Nawet nie wiem, czy będę mogła na nim być.
- Załatwię to - obiecał.
- A ty jak z drużyną? Macie jakieś mecze? - zmieniłam temat.
- W następnym tygodniu na zakończenie sezonu - rzekł. - Ale to nie ważne... Chciałbym o czymś z tobą porozmawiać.
- No to słucham - wstałam od stołu i wzięłam nasze talerze, chowając je w zmywarce.
- Wiesz, jak bardzo cieszę się, że w końcu jesteśmy razem bez przeszkód?
- Ja też, ale o co...
- Leila - westchnął, a jego wyraz twarzy zrobił się poważny.
- Teraz to się naprawdę boję - zaśmiałam się krótko.
- Nie, po prostu... Ugh - Harry wstał i podszedł do mnie. - Ta decyzja kosztowała mnie jeszcze więcej stresu, niż pojechanie do Twojego ojca i konfrontacja z nim - uśmiechnął się lekko. - Gdy byłem pewien, że Cię kocham, zobaczyłem nowe perspektywy... Zacząłem myśleć przyszłościowo.
- Harry...
- Daj mi dokończyć - przerwał mi. - Od początku ktoś próbował nam zawadzić... Gdy w końcu pozbyliśmy się tego gówna, chciałbym... Pomysleć o nas na poważnie.
- Poważnie? - zachłysnęłam się powietrzem.
- Tak - skinął głową. - Wydaje mi się, to ty jesteś moim celem na przyszłość... Nadzieją na życie idealne - spojrzał na mnie ciepło. - Kiedyś nie traktowałem Ciebie i naszego związku na poważnie. Liczyły się imprezy, bzykanie...
- Omiń szczegóły, Harry - rzekłam krzywiąc się teatralnie.
- Kocham Cię Leila i zależy mi na tym, abyś była moja - odparł, chwytając moją dłoń. - Jesteś dla mnie słońcem, moim małym, osobistym niebem... Chcę, żebyśmy dzielili je oboje.
- Przecież jestem Twoja - powiedziałam. - Byłam Twoja od momentu, gdy zacząłeś myśleć i decydować sam. No i zacząłeś żyć normalnie.
- Chcę żyć razem z Tobą Leilo - odparł Harry i dopiero wtedy doszła do mnie jego aluzja.Jezu.
Jezu.
JEZUNIU.
On tego kurwa nie robi.
On mi się właśnie oświadcza!
- Harry...
- Leilo McLoud jesteś dla mnie wszystkim i jesteś dla mnie jedynym powodem, dla którego funkcjonuje. Uśmiecham się na samą myśl życia z Tobą...
- Mój Boże - wyszeptałam z niedowierzaniem. - Harry, ty idioto...
- Może idiota, ale właśnie on chce spędzić z tobą resztę swojego życia - Harry uśmiechnął się. - Niestety, nie mam pierścionka, lecz błogosławieństwo Twojego ojca jest bardziej cenne, niż pierścionek.
- Pytałeś się o to mojego ojca? - otworzyłam usta ze zdziwienia. - Jesteś szalony!Że mój ojciec go nie zabił.
- Też mi to powiedział - zaśmiał się. - Ale nie zaprzeczył.
Że co proszę?
- Leilo, kocham Cię i chcę, abyś dzieliła każdy ze mną następny dzień. Dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?
******
Witam w 2016 roku! 🎉 rozdział miał być wczoraj, ale niestety, melanż klasycznie poniósł mnie do 6 rano XDJak myślicie, zgodzi sie? 💍
Wasza Katie 💕
CZYTASZ
Message ✉️ I H.S
Fanfiction- Masz zajebisty tyłek, skarbie. - A Twoja twarz kiedyś ryła beton?