70

80.6K 4.5K 866
                                    

Przy czytaniu, włączcie A.M - 1D. Pisząc ten rozdział, słuchałam tego utworu i idealnie do niego pasuje 💞💖

**************

~ Leila's P.O.V ~

Sześć dni minęło, a moja tęsknota nawet w małej części nie zmalała. Tęskniłam za mamą, tatą, Bailey, Logan'em...

A najbardziej za Harrym.

Myślałam o nim dzień w dzień. Przyjechałam tutaj aby zapomnieć, a wyszło na odwrót.

- Ty i Twoje genialne pomysły - skwitowałam z ironią i powoli podreptałam na górę, prosto na taras, który był połączony z moją sypialnią. Trzymając w dłoniach ciepły kubek z kawą, oparłam się o barierkę. Wokół mnie panował już lekki pół mrok i nie było słychać nic : samochodów, głośnych rozmów... Nic.

Jedyna zaleta tego miejsca.

Harremu spodobałoby się tu. Również lubił pobyć sam. Zwłaszcza, jeśli mógł się oddać muzyce. Uśmiechnęłam się na pewne wyobrażenie : Harry i ja, sami i gra mi na gitarze swoje najpiękniejsze utwory. Oklapłam, gdy zdałam sobie sprawę, że tak się nie stanie. Byłam ciekawa co teraz robił. Imprezował, by zatopić smutki czy siedział w domu?

Czy czułam się samotna? Nie, po prostu czegoś mi brakowało. Jakiegoś... Dopełnienia.

Czyli znowu Harrego.

Wielokrotnie miałam ochotę zadzwonić do niego, by do mnie przyjechał, ale wiedziałam, że nie nie powinnam. Musiałam pomyśleć trzeźwo na temat naszego związku. Nie potrafiłam być z chłopakiem, który będzie miał dziecko. Niby mógłby płacić na nie alimenty, ale dziecko powinno mieć ojca. Bez względu na to, jaki jest i z kim jest.

Raptownie usłyszałam głośny trzask gałęzi, dochodzący z dołu. O mało co nie wypuściłam kubka z dłoni.
- Kto tam jest?! - odezwałam się, próbując się wychlić za barierkę. Przez bluszcz otaczając taras mało mogłam zobaczyć. - Halo?!
- Leila!

Nie.

To nie jest kurwa możliwe.

- Harry? - odłożyłam kubek na szklany stolik i podbiegłam do barierki, ponownie próbując wypatrzeć Styles'a. Tym razem dostrzegłam jego czuprynę i to, jak się wspina.

Pojeb czy pojeb?

- Harry, zejdź stąd, zrobisz sobie coś! - pisnęłam.
- Kochanie, nie takie rzeczy robiłem - powiedział ze śmiechem.
- Harry, zejdź natychmiast! Nie obchodzi mnie to, co kiedyś robiłeś! Złamiesz sobie kark!
- Poradzę sobie - usłyszałam jak ciężko wzdycha.
- Idioto, na dole jest drabina! - krzyknęłam, parskając śmiechem. Jednak chwilę później zobaczyłam tułów Harrego, a sekundę później zgrabnie przeskoczył przez barierkę.
- Jebane gałęzie - przeklął. Ja patrzyłam na niego z otwartymu ustami, kompletnie nie wiedząc co powiedzieć.
- Co ty tu robisz? Skąd wiesz...?
- Ivan potrafi być miły, jeśli chce - stwierdził, wzruszając ramionami.
- Ivan? Jesteś z moim ojcem na ty? - zdziwiłam się.

Co się do cholery działo?

- I powiedział Ci od tak?
- No... Prawie - uśmiechnął się krzywo. Boże, on z nim rozmawiał! Czy on był szalony? - Mówiłem, że Cię znajdę maleńka.
- Nie powinno Cię tu być... - pokręciłam z niedowierzaniem głową.
- Ale jestem - zaśmiał się, podchodząc do mnie bliżej. - To były moje najtrudniejsze sześć dni, Leila.
- Moje też, ale... O co chodzi? Dlaczego tutaj jesteś? - pytałam. Nadal nie mogłam uwierzyć, że Harry tutaj był... Że stał przede mną i mogłam zobaczyć ponownie jego uśmiech.
- Jestem tu, bo Cię kocham - odparł. Moje serce zakołatało mocniej na te słowa. Harry znalazł się jeszcze bliżej mnie i lekko dysząc, położył swoją dużą dłoń na moim policzku. Spojrzałam na niego. Z biegiem kolejnych sekund zaczął się rozmazywać, przez łzy, które napłynęły do moich oczu. - Dlaczego płaczesz? - zachichotał. To był naprawdę uroczy dźwięk.
- Sama nie wiem, ostatnio wylałam mnóstwo łez - powiedziałam z nieśmiałym uśmiechem. - Nie powiedziałeś mi w końcu, czemu tu jesteś.
- Ta sprawa z ciążą... To cholerny blef - oznajmił. Jednocześnie z mojego serca spadł ogromny ciężar. - Jak to?
- Tiffany zależało tylko na naszym zerwaniu i moich pieniądzach - westchnął. - Przepraszam, że musiałaś przez to przechodzić sama, nie chciałem, aby tak wyszło - dodał.
- Skąd wiesz? Bo na pewno Ci nie powiedziała - zadrwiłam.
- Bailey co nie co mi pomogła, mam u niej dług - uśmiechnął się ponownie. Tym razem nie mogłam się powstrzymać i uniosłam dłoń, by palcami dotknąć jego dołeczki. - Wszyscy za Tobą tęsknią... A ja umierałem, Leila. Nie odchodź ode mnie więcej - Harry oparł czoło o moje, zamykając oczy. - Nie potrafię tak... Musisz przy mnie być.
- Bardzo samolubnie - stwierdziłam, wdychając zapach jego perfum, który uwielbiałam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo, McLoud - uśmiechnął się szerzej, podnosząc powieki do góry. Jego spojrzenie było intensywne i paraliżujące. - Wróć ze mną Leila.
- Nie jestem jeszcze gotowa - pokręciłam głową. - To miejsce naprawdę po raz pierwszy pozwala mi myśleć jasno.
- Chyba masz dosyć tego myślenia przez sześć dni - odparł, muskając wargami czubek mojego nosa. Zadrżałam pojedyńczo, nawet na moment nie spuszczając z niego wzroku. - Każdego dnia myślałem o Tobie... Podczas spania, jedzenia, chodzenia... Nie mogłaś wyjść z mojego umysłu.
- Może to choroba?
- Tak, jestem chory na miłość - wywrócił oczami. Zaśmiałam się. - Nigdy nie pomyślałbym, że się zakocham. Gardziłem miłością, a pewna mała brunetka odmieniła to.
- Musi być prawdziwą szczęściarą - powiedziałam.
- Tak, jest cholerną szczęściarą - tymi słowami Harry pochylił się i złączył nasze usta. - Tęskniłem, skarbie - wymruczał, obejmując mnie. Zarzuciłam ręce na jego szyję, wzmacniając pocałunek. Prowadziliśmy długą i nieśpieszną grę naszymi językami, gdy dłonie wędrowały i badały swój teren.

Harry wrócił, a ja razem z nim.

- Nadal chcesz, aby moja twarz ryła beton? - zapytał mnie ze złośliwym uśmiechem, widząc moją reakcję.
- Więc, to jednak ty - odparłam, próbując uspokoić swój przyśpieszony oddech.
- Myślałem, że poprzez smsy zbliżę się do Ciebie... Miał to być jeden z moich najgenialszych planów, a wyszło jak wyszło.
- Zaczęłam się domyślać, że to ty, gdy Tępy Chuj miał idetyczne teksty, jak ty.
- A ty miałaś całkiem dobre teksty na pojazd, chwilami czułem się urażony - parsknął śmiechem.
- Ale nie masz mi chyba tego za złe? - zapytałam, uśmiechając się słodko.
- Nie mógłbym - również się uśmiechnął i chwilę mi się przypatrywał. - Czuję się znowu żywy przy Tobie. Moja miłość do Ciebie utrzymywała mnie, Leila.
- Jaki z Ciebie romantyk - przygryzłam dolną wargę. - To urocze.
- Urocze są kotki i pieski, ja jestem złym chłopcem, a ty moją grzeczną dziewczynką.
- Bo każdy zły chłopak pragnie, aby jego dziewczyna była niegrzeczna tylko dla niego, tak to leciało? - uśmiechnęłam się kwaśno.
- Tak - zaśmiał się krótko.
- Chyba powinniśmy obrócić to w czyny.

**********
Jak się uda - dodam jeszcze jeden, ale mój telefon ma tylko 10 % baterii 😂😂

Wrażenia? 😏💖

Wasza Katie. 💞

Message ✉️ I H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz