76

74K 4.7K 702
                                    

Polecam włączyć przed czytaniem piosenkę 1D - Love You Goodbye 😁💖

~ Harry's P.O.V ~

Martwiłem się o Leilę.

Nie odbierała moich telefonów, ani nie odpisywała na smsy. Budziło to we mnie nie mały niepokój.

Co jeśli się rozmyśliła? Może jednak nie chciała ze mną być?

- Przestań się martwić Styles, czeka nas ciężki mecz - powiedział Caleb, klepiąc mnie po plecach. Siedzieliśmy w szatni dwie godziny przed meczem, który miał decydować o naszym tytule. - Z Leilą na pewno wszystko jest dobrze.
- To dlaczego ani razu nie zadzwoniła?
- Przeżywasz stary, nie jesteście małżeństwem, aby dzień w dzień gadać.
- Potrzebuję jej wsparcia bro, inaczej dobrze dziś nie zagram - odparłem, patrząc na niego. Caleb zmarszczył czoło.
- Będzie okay, Styles, ona na pewno jest z Tobą duchem.
- Miałem nawet przez chwilę nadzieję, że dziś będzie. Kurwa, na prawdę chcę, by tu teraz była. Mam nawet pierścionek i...
- Musisz dać jej jeszcze ochłonąć... Wiele dziewczyna wycierpiała, nie wymagaj od niej cudów.
- Wiem - westchnąłem.
- Skoro wiesz, trzeba dzisiaj rozjebać North High i zdobyć to mistrzostwo na pożegnanie liceum. Staramy się o to od początku szkoły, Harry - rzekł z przejęciem. - Jesteś naszym kapitem i ty dzisiaj jesteś nam potrzebny. Dzisiaj po raz ostatni jesteś kapitanem i po raz ostatni grasz tu mecz. Potem wszystko się skończy i będziesz mógł spędzić z Leilą tyle czasu, ile będziesz tylko chciał. Ale proszę Cię... Drużyna potrzebuje kapitana ostatni raz. Tyle na to pracowaliśmy Harry... Zero odpuszczania. Musimy to wygrać. Trener na nas liczy, szkoła... Leila na Ciebie też.

Musiałem być oparciem drużyny. To był najważniejszy mecz w sezonie, którego nie mogliśmy spierdolić. Nie od tak mianowano mnie kapitanem. Po prostu jedna, mała brunetka zawróciła mi w głowie.

Ale Caleb miał rację. Drużyna potrzebowała kapitana. Lecz jak miałem grać, gdy nie miałem mojego największego wsparcia na widownii?

***

- Styles, do kurwy nędzy! Tutaj! - wrzasnął Tom, pokazując mi, że jest wolny. Nim zdyszany zdążyłem odrzucić mu piłkę, by dokończył akcję, zostałem gwałtownie pchnięty na ziemię. Na kilka chwil zabrakło mi oddechu. Usłyszałem buczenie ze strony kibiców naszej drużyny. Caleb pomógł mi wstać i do moich uszu dotarł dźwięk gwizdka, oznaczający koniec pierwszej połowy meczu. Wściekły zdjąłem kask i rzuciłem nim mocno o ziemię, po czym zszedłem z boiska, idąc w stronę wkurwionego trenera.
- Widzisz wynik Styles? - zapytał mnie ostro. - Przegrywamy piętnastoma punktami!
- Nie widzę, jestem ślepy - prychnąłem.
- Najwyraźniej, bo dzisiaj twoje granie to żenada! - krzyknął.
- Spokojnie trenerze, damy radę - odparł Caleb.
- Jak mam być spokojny?! Dla większości z was to ostatni mecz w tej drużynie i cały rok harowaliśmy, aby teraz przegrać! Gdzie jesteś Panie kapitanie? - ponownie spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem. - Czas się obudzić, póki jest o co walczyć do cholery!
- Nie mogę się skupić, okay?! - krzyknąłem. - Zdarza się!
- Przez to Twoje nieskupienie, upieprzymy najważniejszy mecz w sezonie!
- Co ja poradzę?!
- Ogarnij się! W tym momencie żałuję, że wybrałem Cię na kapitana!
- To już trenera problem - splunąłen.
- Nie takim tonem, Styles - ostrzegł.
- Uspokójmy się - znowu wtrącił się Caleb między naszą wymianę zdań. - Harry, usiądź i odpocznij przez te piętnaście minut i zbierz się w garść.
- Niech Ci będzie - odszedłem od nich i usiadłem na ławce, chowając twarz w dłoniach. Czułem, że tak będzie. Byłem zbyt rozchwiany emocjonalnie, by grać. Moje myśli były zajęte wyłącznie Leilą. - Ja pierdole - westchnąłem. Wyciszyłem się i na chwilę zapomniałem, co się dzieje wokół mnie. Za dużo presji, stresu, wydarzeń...

Wszystkiego.

Raptownie dotarło do mnie, że jest zbyt cicho. Na widownii nie było żadnego szczególnego poruszenia, a moja drużyna rozgrzewała się na środku boiska, gdy nasi przeciwnicy siedzieli na ławkach po drugiej stronie boiska. Wstałem i powoli poszedłem do swojej drużyny.
- Co jest? - zapytałem ich. Oni tylko spojrzeli na siebie i powiedzieli ciche "nic".

Coś mi tu kurwa nie grało.

- Gdzie Caleb? - zapytałem ponownie, gdy nie zauważyłem nigdzie swojego przyjaciela.
- Poszedł chyba do szatni - odparł Tom, rzucając piłkę w stronę Kayle'a.
- Aha - przygryzłem dolną wargę i odwróciłem się. Z wyjścia szatni właśnie wybiegał Caleb, lekko uśmiechnięty. - Co się tak szczerzysz? - zapytałem go, gdy znalazł się obok mnie.
- Ktoś ma ci coś do powiedzenia - mruknął, klepiąc mnie po ramieniu.
- Co ty pierdolisz? - parsknąłem. Caleb wskazał skinięciem głowy na bramę wejściową boiska. Również tam spojrzałem.

Ja.

Pierdole.

Leila tam stała.

Otworzyłem lekko usta ze zdziwienia i poczułem jak Caleb coś wciska mi w rękę. Dotykając to coś, od razu domyśliłem się co to było.
- Zaplanowałeś to? - spytałem, nie spuszczając wzroku z mojej ukochanej.
- Nie byłem w tym sam - zaśmiał się. - Teraz wiesz co robić, stary. Nie spierdol tego.

Leila szła w moją stronę pewnie. Wyglądała obłędnie. Miała na sobie te obcisłe jeansy, które tak zajebiście opinały jej tyłek, czarny crop top z głębokim dekoltem i wysokie czerwone szpilki. Mimo tego, że szła po boisku, jej ruchy były pełne gracji.

To była moja Leila.

Gdzieś za nią zauważyłem Bailey, która patrzyła na nas z uśmiechem. Również wyszedłem na przód, by już nic nas nie dzieliło. Im bliżej byłem, tym mocniej waliło mi serce.
- Kapitanie, słyszałam, że coś wam nie idzie w tym meczu, więc najlepszy z dopingów przyjechał ratować sytuację - powiedziała żartobliwie. Uśmiechnąłem się złośliwie.
- Trafił się gorszy dzień - odparłem. Czułem na sobie wzrok setek ludzi na widowni.
- Co jest tego powodem?
- Tęsknota za pewną brunetką. Może kojarzysz? Leila McLoud - puściłem jej oczko i zrobiłem kilka kroków by być jeszcze bliżej niej. - Mam nadzieję, że i w niedalekiej przyszłości Leila Styles - dodałem po chwili. Leila uśmiechnęła się niepewnie.
- Tak?
- Tak - pokiwałem głową. Wziąłem głęboki wdech i uniosłem wolną dłoń do jej policzka, by go pogłaskać. Na jej twarz wstąpił rumieniec. - Kocham Cię.
- Ja Ciebie też, Harry.

To był ten moment.

Ukląkłem na jedno kolano przy akompaniamencie westchnięć pełnych zdziwienia i zaskoczenia. Uniosłem rękę z pudełeczkiem i uniosłem jego wieczko palcami. Leila uśmiechnęła się szerzej, gdy ujrzała pierścionek i zakryła usta dłonią. Zauważyłem łzy w jej oczach, przez co i ja nie potrafiłem się od nich powstrzymać.

Jebany mięczak ze mnie.

- Leilo McLoud, czekałem na Ciebie bardzo długo i chcę byś była częścią mojego popierzonego życia do samego końca. Dasz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - zapytałem, patrząc w jej cudowne oczy, z których uciekły pierwsze łzy.
- Oh Harry, też na to długo czekałam - wychlipała. - Tak, Harry, tak! - zaśmiała się, kiwając głową. Uśmiechnąłem się szeroko, wstając z klęczek. Leila wystawiła swoją drżącą dłoń w moją stronę. Ująłem ją delikatnie i gdy wyjąłem pierscionek z pudełka, wsunąłem go na jej serdeczny palec. Po boisku rozległy się brawa, a ja nie mogą się powstrzymać, przytuliłem Leilę, unosząc ją do góry i pocałowałem mocno i z utęsknieniem. Leila obwiązała nogami mój tułów, uśmiechając się i oddając pocałunek. Słyszałem sa swoimi plecami gwizdy i śmiechy chłopaków, lecz nie obchodziło mnie to. Leila oderwała się ode mnie zdecydowanie za szybko, składając na moich ustach jeszcze jeden pojedynczy całus. - Teraz, kapitanie, to czas abyś rozjebał North High i przeszedł do historii.
- Już mam swoją najcenniejszą nagrodę - rzekłem, stawiając ją na ziemię.
- Zrób to dla drużyny i jej chwały. Rozwalcie ich.
- Wedle życzenia, Pani Styles - uśmiechnąłem się zawadiacko, składając ostatni czuły pocałunek na jej ustach. - Mam nadzieję, że nagroda będzie na mnie czekać?
- Zależy czy wygrasz - parsknęła śmiechem.
- Kochana - prychnąłem. - Ostatnia piłka będzie dla Ciebie.
- No ja myślę.

*********
I jest! 😁💞💍 wrażenia?

Kochani, zostało niecałe 20 tysięcy do MILIONA WYŚWIETLEŃ! Czy wspominałam wam, jak wspaniali jesteście? 💖💖💖💖💖💖😁

Wasza Katie. 💞

Message ✉️ I H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz