- Harry? - zdziwiłam się na jego widok.
- Jeszcze raz się do niej zbliżysz Will, a kurwa dostaniesz dwa razy mocniej, niż na imprezie - warknął, nawet na mnie nie patrząc. Jednakże poczułam ulgę, gdy stał obok mnie.Pierwszy raz od jakiegoś czasu czułam się dobrze w jego obecności.
- Och wielki obrońca Harry się znalazł - Will uśmiechnął się drwiąco, patrząc na niego z politowaniem. Harry niemal miażdżył go wzrokiem. - Zapamiętaj to sobie Styles... Gdy Ciebie przy niej nie będzie, ja się nią zajmę i będzie moja - zaśmiał się, puszczając mi oczko. Coś we mnie pękło. Moja ręka wystrzeliła w stronę jego policzka i mocno go spoliczkowała. Will zatoczył się przez siłę mojego uderzenia. Zauważyłam, że Harry posłał mi pełne aprobaty spojrzenie.
- Nigdy nie będę Twoją własnością, chuju - fuknęłam. - Jeśli jeszcze raz mnie kiedykolwiek dotkniesz, tym razem ucierpią na tym Twoje jaja.
- Lubię ostre - uśmiechnął się szerzej.
- Nie dosłyszałeś? Spierdalaj, albo Ci w tym pomogę - odparł twardo Harry przez zaciśnięte zęby. Był wkurzony. I to bardzo.A wkurw Harrego Styles'a nikomu nigdy nie wyszedł na dobre.
- Jeszcze będzie krzyczała moje imię, Styles - rzekł do niego i odszedł od nas powolnym krokiem. Westchnęłam i spojrzałam na Harrego.
- Co ty tu robisz? - zapytałam oschle.
- Byłem na spacerze - wzruszył obojętnie ramionami. - To ja powinienem się Ciebie spytać po chuja łazisz o tak później godzinie?
- To nie Twoja sprawa - wywróciłam oczami.
- Przestań się już burmuszyć, bo złość piękności szkodzi - uśmiechnął się figlarnie.
- Gdzie zgubiłeś Tiffany? Czyżby Twój kutas się jej już znudził? - parsknęłam.
- Zazdrosna?
- Nie ma o co - prychnęłam. - Poza tym... Dziękuję.
- Za co? - zmarszczył czoło.
- Za... To na imprezie - odparłam niepewnie.
- Nie mogłem pozwolić na to, aby stała Ci się krzywda - powiedział, a ja o dziwo się zarumieniłam.Ogarnij dupsko, idiotko!
- Mam u Ciebie dług wdzięczności - rzekłam.
- Z pewnością coś wymyślę - stwierdził. - Ale najpierw Cię odprowadzę, bo z Twoim szczęściem napatoczysz się na kolejnych napalonych chujów.
- Poradzę sobie - odparłam poirytowana.
- Z pewnością - burknął, biorąc mnie za rękę i ruszyliśmy.
- Nie pozwalasz sobie zbyt bardzo? - prychnęłam, chcąc wyrwać dłoń z jego uścisku, lecz mocno ją trzymał. - Harry no!
- Nie krzycz, nawet Cię nie dotknąłem - zaśmiał się wesoło.
- Nic, a nic się nie zmieniłeś.
- Och, więc teraz będziemy wspominać? Jakie to urocze.
- Co mam wspominać? Twoją zdradę z tą plastikową lalą?
- Jesteś cholerną zazdrośnicą - posłał mi złośliwy uśmiech. Mimo ciemności, biel jego uśmiechu zauważyłam od razu.
- Nie jestem zaz... - nie zdołałam dokończyć, bo znienacka Harry stanął blisko mnie. Stykaliśmy się klatkami i czułam jego miętowy oddech. Odetchnęłam głębiej, patrząc w jego oczy.Alarm czerwony, stoisz za blisko mnie dupku!
- Podoba mi się to - stwierdził cicho, przebiegając ręką wzdłuż mojej talii. - Gdy robisz się zazdrosna, od razu nabieram ochoty na ciekawe rzeczy.
- Przestań, Harry - powiedziałam pewnie, odsuwając się od niego na stosowną odległość. Pewna część mnie już tęskniła za jego bliskością.Spierdalaj, mała suko.
- Miałeś mnie odprowadzić i tak... To zostawmy - odparłam z wahaniem. Harry ponownie się uśmiechnął.
- Jak sobie życzysz, Leila.
- Boże, nie zachowuj się jak jebany Christian Grey, nie baw się w chujową uprzejmość i po prostu... - ponownie mi przerwał, lecz teraz w zupełnie inny sposób.Jego usta wylądowały twardo na moich, zmuszając mnie do jakiejkolwiek reakcji. Z początku próbowałam się mu wyrwać, odepchnąć go od siebie, zrobić cokolwiek... Jednakże on chwycił moją twarz w swoje obie dłonie i wcisnął język między moje wargi. Zmuszona oddałam pocałunek, zaciskając palce na jego bicepsie okrytym kurtką. Byłam na siebie mega zła.
Po pierwsze - uległam mu.
Po drugie - moje ciało wiedziało lepiej, czego chciało.
I po trzecie - cholernie mi się to podobało.
- Nie gadaj zbyt dużo, Leila - mruknął w moje wargi, uważnie mi się przyglądając. - Wolę, gdy Twoje usta robią to.
- Nie powinniśmy - westchnęłam.
- Chcę wszystko naprawić - powiedział. - Byłem chujem przez ostatni rok i chciałbym, abyśmy o tym zapomnieli.
- Nie mogę... Ty...
- Tak, jestem dupkiem, ale nie chcę stracić ponownie kontaktu z Tobą - odparł, kciukiem przebiegając przez mój zaróżowiony policzek.
- Co z Tiffany?
- Ona nic dla mnie nie znaczy - powiedział natychmiast.
- Przecież my się nienawidzimy - szepnęłam.Sama powoli przestawałam wierzyć w te słowa.
- Wszystko co o Tobie mówiłem, było kłamstwem - powiedział, cmokając mnie w kącik ust.
- To dla mnie za wiele... Chcę teraz po prostu wrócić do domu.
- Obiecaj mi jedno.
- Nie obiecuję.
- Umów się ze mną, Leila.****
Spodziewaliście się tego? :DJutro nie będzie rozdziału, gdyż ruszam w mały melanż :3
Wasza Katie.
CZYTASZ
Message ✉️ I H.S
Fanfiction- Masz zajebisty tyłek, skarbie. - A Twoja twarz kiedyś ryła beton?