- Mamo, wystarczy już tego świństwa - powiedziałam, krzywiąc się przez nadmiar lakieru do włosów.
Był dzień balu. Nie ukrywałam, że odkąd wróciłam do domu, wyczekiwałam go jak zbawienia. No i mogłam iść na niego z czystym sumieniem : zero problemów, zero konfliktów... Wszystko nareszcie było na swoim miejscu. Było normalnie.
Aż dziwnie normalnie.
- Wyglądasz tak... Ślicznie - odparła mama, przyglądając mi się z uśmiechem. - Kiedy ty mi tak...
- Nie zaczynaj, mamo - przerwałam jej ze śmiechem. - To tylko bal.
- Nie ważne - machnęła ręką. - Masz już osiemnaście lat i jesteś zaręczona... To wszystko dzieje się tak szybko.
- To prawda - zgodziłam się i spojrzałam na swój pierścionek zaręczynowy. Nie mogłam powstrzymać uśmiechu, gdy przypominałam sobie moment oświadczyn.
- Harry jest idealny dla Ciebie... Tata też to wie, ale z pewnością tego nie powie na głos - wywróciła oczami. - Podziwiam Harrego, że tak o Ciebie walczył.
- Ja też - pokiwałam głową, poprawiając jasnoróżowy materiał swojej kreacji. Była pełna błyskotek, lecz prosta i delikatna. Nie wyglądałam tandetnie.Nie to co połowa zdzir z mojej szkoły.
- Mam nadzieję, że teraz będzie okay - stwierdziłam. - Już mam dosyć bezsensownych kłótni o nic, o kogoś... Chcę być w normalnym związku.
- Och kochanie, zawsze napotkasz problemy - odparła mama. - Teraz to jeszcze nic, zobaczysz gdy dojdzie do tego praca i dzieci...
- Wowo, powoli kobieto - przerwałam jej. - My nawet...
- Wiem wiem, już się zamykam - zbyła temat śmiechem.
- Harry już jest! - usłyszałam krzyk taty z dołu.
- Idę ratować Harrego, bo pewnie biedny już ma dość konfrontacji z Ivanem - mama uśmiechnęła się i wyszła z pokoju, zostawiając mnie samą. Spojrzałam na swoje odbicie w lustrze po raz ostatni i posłałam sobie pokrzepiający uśmiech.
- Do boju, McLoud - szepnęłam i biorąc swój telefon, powoli zeszłam na dół. Już będąc w połowie drogi słyszałam rozmowę Harrego z moimi rodzicami i ich śmiechy. Nadal nie mogłam uwierzyć, że oni... Zachowują się normalnie. Kilka tygodni wcześniej nigdy bym nie pomyślała, że Harry będzie od tak "dowcipkował" z moim ojcem i będą na "ty".Dobrze, że ojciec jednak nie zabił Harrego. Miło z jego strony.
- Wiesz, gdy ja byłem w Twoim wieku...
- Dość tato, dość - weszłam mu w zdanie, jednocześnie wyłaniając się. Usłyszałam jak Harry i tata wciągają gwałtownie powietrze. Popatrzyłam na Harrego, który spoglądał na mnie intensywnie. Wyglądał obłędnie. Miał na sobie dopasowany, czarny garnitur, który podkreślał jego muskulaturę ciała i cholera, zgrabne nogi, które zawsze były moim powodem do zazdrości. W spodnie miał wsuniętą białą koszulę, która była rozpięta przy jego torsie, odsłaniając tatuaże. Był jak bóg. Mój bóg.
- Wyglądasz pięknie, Leila - Harry podszedł do mnie i złożył czuły pocałunek na moich ustach. Zarumieniłam się lekko, bo nigdy nie okazywaliśmy sobie uczuć przed rodzicami. - Chętnie zobaczę pózniej, co masz pod tą sukienką - szepnął mi na ucho.
- Najpierw trzeba zasłużyć - odparłam i oderwałam się od Harrego. - Będziemy się zbierać, miałam być trochę wcześniej aby wszystko skontrolować.
- A nie miała tego zrobić Bailey? - spytał Harry.
- Nie wierzę w nią w takich sprawach - westchnęłam.
- Bawcie się dobrze - powiedziała mama, otwierając nam drzwi. Zerknęłam na nią. - Macie się zabezpieczyć - mruknęła.
- Mamo! - odparłam zażenowana i po małym uśmiechu Harrego, który błądził mu po twarzy wiedziałam, że to usłyszał.
- Tylko mówię - puściła mu oczko.Dziarska mama to chujowa mama.
***
- Klasycznie jesteśmy na ostatnią chwilę - odparłam, patrząc na gmach szkoły, pod którym był tłum ludzi.
- Wejdziemy z pompą - stwierdził Harry, wysiadając z samochodu i obszedł go, by otworzyć mi drzwi.
- Wow, to już drugi raz, co się stało? - zdziwiłam się, opuszczając pojazd.
- Ludzie się zmieniają - wzruszył ramionami, zamknął auto i wziął mnie za rękę, po czym ruszyliśmy ku szkole. - Nienawidzę bali.
- To czemu tu jesteśmy?
- A mieliśmy inny wybór? - spojrzał na mnie zaciekawiony.
- Zapewne byśmy jakiś znaleźli - uśmiechnęłam się lekko i flirciarsko.
- Kusisz - rzekł niskim głosem.
- Nie podoba Ci się?
- Kurwa, kocham Cię taką - odparł.
- Harry! - usłyszałam głośny, damski krzyk. Moje serce stanęło, gdy go rozpoznałam.Tylko nie ona, tylko nie ta głupia szmaciura.
Odwróciłam się z Harrym i ujrzeliśmy Tiffany, szybko idącą w naszą stronę. Miała na sobie czerwoną, obcisłą sukienkę i czarne szpilki na platformie, na których ledwo stała.
Istna kurwa z burdelu.
- Co ty tu robisz Tiffany? - zapytał ją Harry, przyciągając mnie bliżej do siebie. Tiffany zmrużyła na ten gest oczy.
- Kto Cię tu wpuścił zacznijmy od tego? - prychnęłam.
- Nikt nie pytał Cię o zdanie - parsknęła w moją stronę i ponownie spojrzała na Harrego. - Harry, wiem, że dużo błędów popełniłam...
- W cholerę dużo - potwierdził Harry.
- Chciałabym to naprawić... Przecież dobrze nam było razem przez ten ostatni rok - powiedziała, w we mnie się aż zagotowało.
- Nie Tiffany, nie było - pokręcił głową. - Pieprzyłem Cię, bo chciałem zapomnieć o Leili. Jednak tak się nie stało i powinniśmy o sobie zapomnieć.
- Jak mam o Tobie zapomnieć, jak przez cały rok dawałeś mi złudne nadzieje?
- Ja? W jaki sposób? - westchnął.
- No, um... No przecież...
- No właśnie - odparł. - Nigdy mi na Tobie nie zależało Tiffany i nie będzie. Jestem z Leilą i zamierzamy spędzić resztę życia razem.
- Co? - wytrzeszczyła na nas oczy. - Jak to?
- O tak - wystawiłam rękę i pokazałam jej pierścionek.
- Tanie gówno - splunęła.
- Zaraz to ja zrobię gówno z Twojej twarzy - syknęłam.
- Dosyć - przerwał nam Harry ostro. - Powinnaś już iść Tiffany.
- Naprawdę rzucasz mnie dla niej?
- Zrobiłem to już dawno i musisz się z tym pogodzić - powiedział.
- Jeszcze kurwa do mnie wrócisz, gdy ta suka zrobi coś, co Ci się nie spodoba - warknęła, patrząc na mnie wściekle. - A wtedy ja będę Ci się śmiała w twarz.
- Nadal tu stoisz? Mam dosyć Twojego pierdolenia - splunęłam.
- Popamiętacie mnie - i odwróciła się napięcie i odeszła od nas.
- Musiałaś być taka groźna, kochanie? - Harry spojrzał na mnie rozbawiony.
- Z nią inaczej się nie da.
- Moja kobieta - odparł z dumą. - Wiesz co Ci powiem? - spojrzałam na niego. - Dobrze zrobiłem, pisząc do Ciebie te smsy.
- Bo?
- Bo gdyby nie one, nie byłoby nas tutaj - rzekł. - Nigdy nie musiałem stalkować laski, by do mnie wróciła.
- Muszę być wyjątkowa - stwierdziłam.
- Tak, to prawda - Harry uśmiechnął się i położył dłonie na moich policzkach, by następnie delikatnie mnie pocałować. - Kocham Cię maleńka.Boże, z jego ust brzmiało to jeszcze lepiej.
- Ja też - uśmiechnęłam się lekko.
- Chodźmy na ten cholerny bal, nim się rozmyślę - powiedział Harry i znienacka jego dłoń zjechała na mój pośladek i mocno go klepnęła.
- Auć, a to za co? - jęknęłam.
- Mała zapowiedź tego, co będzie się działo po balu.******
Do końca jeszcze jeden i epilog! 😦Kochani dla fanów LDG : spokojnie, rozdział jest W TRAKCIE PISANIA! Przepraszam, że tak długo, ale ciagle nie było mnie w domu i miałam ważne sprawy do załatwienia.
Wasza Katie 💕
![](https://img.wattpad.com/cover/48521640-288-k840844.jpg)
CZYTASZ
Message ✉️ I H.S
Fanfiction- Masz zajebisty tyłek, skarbie. - A Twoja twarz kiedyś ryła beton?