- Auć! - jeknęłam, gdy pielęgniarka w szpitalu przyłożyła lód do mojego policzka. Wkurzała mnie ta kobieta. Nie miała nawet grama delikatności!
- Przepraszam, skarbie - zagruchała stucznie, a we mnie się aż zagotowało. Nienawidziłam takich zachowań.Dlatego szpital to gówno.
- Mogę już jechać do domu? Dostałam od Pani tabletki - odparłam, trzymając woreczek z lodem przy policzku. Przynosiło to lekką ulgę, lecz w większości czułam ból.
- A ma się Tobą kto zająć? - zapytała.
- Ja się nią zaopiekuję - odezwał się Harry, który siedział na krześle obok łóżka szpitalnego. - Ma Pani moje słowo - uśmiechnął się do niej. Pielęgniarka odwzajemniła uśmiech, a ja wywróciłam oczami. Wiedziałam, że Harry "porażał" swoim urokiem każdą napotkaną osobę płci damskiej, no, ale bez przesady.
- Nie pozwól się jej przemęczać, bo z tego co widzę po jej twarzy, nieźle dostała - stwierdziła pielęgniarka. Prychnęłam cicho.
- Gorzej jest z tą drugą - powiedziałam, wstając z łóżka.
- Ta młodzież - odparła z teatralnym westchnięciem.***
- Serio nie mogłam pojechać do swojego domu? - parsknęłam, siadając na łóżku Harrego, gdy tylko weszliśmy do jego pokoju.
- Wątpię, aby mama chciała Cię taką zobaczyć - powiedział.
- Prędzej czy później to zrobi - wzruszyłam ramionami.
- Nie, bo zostajesz u mnie na kilka dni - odparł, a ja spojrzałam na niego zdziwiona.
- O czym ty mówisz?
- Twoja mama i moja jadą do starej znajomej czy coś i kazały mi się Tobą zająć.
- Nie jestem dzieckiem - warknęłam.
- Gdyby tak nie było, nie pobiłabyś się z Tiffany - odparł.
- Nie wchodźmy na ten temat - rzekłam poważnie. - Jestem zmęczona.
- Prześpij się - Harry przysiadł na chwilę obok mnie na leżysku. - Nie wyglądasz najlepiej.
- Myślałam, że jestem dla Ciebie piękna - zauważyłam, kładąc się i wygodnie układając.
- Jesteś najpiękniejsza, ale siniaki na Twojej twarzy prezentują się bardzo niekorzystnie.
- Mniejsza z tym - mruknęłam, wtulając twarz w poduszkę. Pachniała Harrym.
- Śpij - Harry położył dłoń na włosach i delikatnie mnie po nich pogłaskal.
- A ty co będziesz robił? - zapytałam cicho.
- Znajdę sobie jakieś zajęcie - odparł i pocałował mnie w czubek głowy przed wstaniem.
- Harry? - odezwałam się, zatrzymując go w połowie drogi. Harry obrócił głowę w moją stronę. - Zostaniesz ze mną? - zapytałam. Przez twarz Harrego przemknęło zdziwienie, lecz nie odmówił mi i pozbywając się swojej bluzy. Harry podszedł od drugiej strony do łóżka i przylgnął do moich pleców. Skuliłam się w jego objęciach, czując przyjemne ciepło. Przez chwilę nawet się uśmiechnęłam, bo bliskość Harr'ego była cholernie przyjemna.
- Teraz jest dobrze? - spytał, a ja pokiwałam głową. - Mi też - dodał po chwili ciszy i wtulił twarz w zagłębienie mojej szyi. - Kocham Cię i będę szczęśliwy jeśli kiedykolwiek poczujesz to samo.Oh Harry.
***
Obudziłam się w nocy, gdy nie poczułam obecności Harrego przy sobie. Rozejrzałam się po jego pokoju. Nie było go, lecz z całkiem niedaleka słyszałam delikatne dla ucha pogrywanie dla ucha gitary. Wydostałam się niezdarnie z łóżka i wyszłam po cichu z pokoju, kierując się w stronę wydobywanego dźwięku. Nigdy nie słyszałam, jak Harry grał. Kiedyś wspominał mi, że uwielbia muzykę, ale nie sądziłam, że ma taki talent. Gdy doszłam do pokoju, drzwi okazały się uchylone. Wyjrzałam za nich i zobaczyłam Harrego siedzącego na ziemi, plecami do mnie i skoncentrowanego na grze. Oparłam się o framugę i słuchałam go. Była to przyjemność dla moich uszu. Wkładał w grę pasję, duszę... Całego siebie. Z ust wyrwało mi się westchnięcie i w tym samym momencie Harry przerwał grę, spoglądając w moją stronę speszony.
- Czemu nie śpisz? - zapytał wstając z podłogi i odłożył gitarę do pokrowca.
- To było piękne - odparłam wchodząc do pokoju. - Naprawdę.
- Nie odpowiedziałaś na moje pytanie - powiedział, uśmiechając się lekko.
- Nie było Cię - mruknęłam.
- I dlatego się obudziłaś?
- Taak - rzekłam niepewnie. - Masz talent.
- Skomponowałem ten utwór dla Ciebie - odparł.
- Serio? - zdziwiłam się i poczułam ogromne ciepło na sercu. - Dziękuję.
- Gdy go dopracuję usłyszysz go jako pierwsza - po jego tonie głosu stwierdziłam, że była to obietnica.
- Mam nadzieję - uśmiechnęłam się, co odwzajemnił. - Robisz dla mnie tak wiele... Nie rozumiem tego.
- Czego nie rozumiesz? Że Cię kocham? - zapytał, podchodząc do mnie bliżej. Nasze twarze znajdowały się nie daleko siebie, a jego ręce spoczęły na moich biodrach. - Nie chcę Cię ponownie tracić.
- To dlaczego robisz wszystko, aby się tak stało? - spytałam cicho.
- Przy Tobie głupieję, a tego nie chcę - odparł. - Człowiek zakochany wariuje.
- Widzę - parsknęłam śmiechem.
- Chciałbym, abyś była ze mną - rzekł, a moje serce zakołatało mocniej. - Szlag mnie trafia, gdy widzę przy Tobie innych mężczyzn.
- Vice versa - przyznałam, spoglądając na niego.
- To dlaczego...
- Ci tego nie mówiłam? - dokończyłam za niego. - Bo wiedziałam, że nie zrezygnujesz z Tiffany i seksu.
- Już z nią skończyłem - powiedział. Z jego oczu biła szczerość. - To na Tobie mi zależy. To ty powinnaś być na jej miejscu i być moim małym słoneczkiem.W jego ustach zabrzmiało to tak... Jezuniu, bosko.
- Bądź moja, Leila - Harry oparł czoło o moje, przymykając oczy. - Zobaczysz, będzie między nami tak, jak zawsze tego pargnęłaś...
- W porządku - przerwałam mu. Usłyszałam jak Harry wstrzymał oddech.
- Mówisz poważnie?
- Masz moją ostatnią szansę, Harry.***
Miłego dnia! ❤️Wasza Katie.
CZYTASZ
Message ✉️ I H.S
Fanfiction- Masz zajebisty tyłek, skarbie. - A Twoja twarz kiedyś ryła beton?