To był dzień, w którym moja tęsknota za Harrym, rodziną i całą resztą wygrała ze mną. Spędziłam dobre dwa tygodnie, z dala od wszystkich i wszystkiego.
Koniec z tym gównem, czas wracać.
Spakowanie rzeczy nie zajęło mi wiele czasu. Czułam nawet lekkie... Podniecenie. Wracałam do domu. Jednocześnie musiałam stawić czoła kolejnym komplikacjom : "pocałunek" mój i Logan'a, rozmowa z dyrektorem w sprawie wrócenia wcześniej do szkoły i te oświadczyny...
Cholera, sporo nad tym myślałam. Naprawdę sporo. Było wiele za i przeciw, tak jak i pytań. Czy byłam z Harrym gotowa na małżeństwo? Dlaczego Harry podjął taką, a nie inną decyzję? Czy to była jego decyzja, czy obawy przed tym, czy znów któreś z nas kogoś nie zrani i ponownie zerwiemy?
Ten chłopak był ewidentnie szalony.
Nigdy nie marzyło mi się, że Harry Styles - szkolny ruchacz, łamacz serc będzie chciał ze mną być i zapyta o rękę! Nawet moja chora wyobraźnia nie zabrnęła tak daleko. Ja żoną Harrego Styles'a? Ja jako Leila Styles?
Ja pierdole.
Sama myśl, że Harry byłby mój do końca... Robiło mi się ciepło na sercu i czułam niesamowitą dumę.
Bo to ja byłam powodem zmiany Harrego.
Pewnie chwyciłam za swój telefon i wybrałam numer Bailey.
- Co jest Leila? - odebrała po dwóch sygnałach, a w jej głosie słyszałam tak jakby... Ulgę.
- Chcę wrócić do domu.***
- Leila! - pisnęła moja przyjaciółka, gdy tylko zaparkowała na podjeździe domu i wybiegła z auta. Zaśmiałam się i jednocześnie ruszyłam w jej kierunku. Szybko wpadłyśmy sobie w ramiona. Brakowało mi Bailey i to okropnie. Bez niej czułam się tak, jakbym straciła siostrę. Jakbym straciła kolejną część mnie, która była z nią związana. - Nawet nie wiesz jak za Tobą tęskniłam! - oderwała się ode mnie z szerokim uśmiechem. - Dwa tygodnie tutaj zupełnie sama? Jak ty tu wytrzymałaś?
- Sama nie wiem - pokręciłam głową z niedowierzaniem.
- Jesteś niemożliwa! - zaśmiała się głośno. - To prawda, że Harry... - pokiwałam głową, lekko się uśmiechając. - Jesteście chorzy!
- Ja go nie poprosiłam o rękę - zaśmiałam się cicho. - I nie wiem do końca, co zrobić...
- Oh shit, potrzeba natychmiast rozmowy.***
- Wiedziałam, że się w końcu z nim prześpisz! - powiedziała Bailey, kierując precezyjnie swoich samochodem. - Nawet mi się to śniło! To trochę dziwne, że byłam poniekąd świadkiem Twojego seksu...
- Tak, uprawiałam seks z Harrym - wywróciłam oczami, wzdychając zirytowana. - Przebił błonę, zabrał wianek, odbierz to jak chcesz.
- Jak było? - uśmiechnęła się. - Było ostro, czy delikatnie i usłane różami.
- Po równi - przyznałam. - Było... Intensywnie, gorąco i...
- Leilii McLoud brakuje słów, czyli musiało być zajebiście! - niemal krzyknęła, podekscytowana. - Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zrobiłaś to właśnie z Harrym!
- Z trzy miesiące temu zabiłabyś mnie za to, skąd ta zmiana? - spytałam, udając zdziwioną.
- Ludzie się zmieniają, to i moje nastawienie do nich. Jeszcze nie uwielbiam Harrego, ale może kiedyś zaobserwuję go na Twitterze, by znieść topór wojenny.
- Myślałam, że zrobiłaś to, gdy poprosił Cię o pomoc.
- Musi się jeszcze trochę chłopak pomęczyć, teraz musi odpokutować.
- Kochana - skwitowałam.
- Ty mów mi o tych oświadczynach, dziewczyno! O mało co nie zesrałam się, gdy mi o tym powiedział!
- Mam wątpliwości...
- Trudno ich nie mieć.
- Ale jego gest... Wzruszył mnie - odparłam.
- Ten skurwysyn Cię kocha - stwierdziła.
- Tak - parsknęłam śmiechem.
- Idź za głosem serca.
- Przez nie wielokrotnie popełniłam karygodne błędy.
- Nie przez nie, a swój umysł i ostrożność. Bałaś się, a teraz, gdy wszystko jest rozwiązane, możesz odjechać z Harrym na białym koniu na koniec świata.
- Nie jesteśmy w bajce, Bailey.
- A powinniście - powiedziała. - Przyszedł czas, abyście zaznali trochę szczęścia... I zajebistego bzykanka.
- Bailey! - zaśmiałam się, kręcąc głową. - Przypomnij mi, dlaczego się z Tobą przyjaźnię?
- Bo mnie kochasz, maleńka - posłała mi całusa. - Ale tak serio... Zasługujesz na Harrego, a on zasługuje na Ciebie. Przeszliście wiele, ale za każdym razem do siebie wracacie... To nie jest cholerny przypadek, Leila.
- Mam jeszcze jeden problem - rzekłam.
- Chyba nie jesteś w ciąży?
- Nie, no coś ty! - spojrzałam na nią zabójczym wzrokiem. - Logan jest problemem.
- Logan? - zmarszczyła czoło. - Dlaczego?
- On... Znaczy my... Pocałowaliśmy się - szepnęłam. Usta Bailey szeroko się otworzyły.
- Na dekiel Ci padło laska? Z Loganem?!
- Byłam załamana i potrzebowałam tego... Chyba - stwierdziłam niepewnie.
- Mówiłaś Harremu?
- Nie - westchnęłam.
- Powinnaś.
- Wiem, ale ja nie chcę, aby stłukł Logana na kwaśne jabłko.
- Zrób to, nim dowie się od Logana. To chyba będzie gorsze.
- Pomyślę o tym później, teraz chcę po prostu wrócić do domu.
- A jak odpowiesz Harremu w kwestii zaręczyn? - spojrzała na mnie zainteresowana. Uśmiechnęłam się szeroko.
- Mam nawet na to pomysł.I czułam, że miał to być jeden z moich najlepszych pomysłów, ever.
*********
Kochani, rozdział na przeprosiny 😢 długo mnie nie było, bo zajmowałam się szkołą... ALE, teraz już mam wszystko pozaliczane i jestem do waszej dyspozycji 😁💞Powoli zbliżamy się do końca! 🙊
Wasza Katie 💞
CZYTASZ
Message ✉️ I H.S
Fanfiction- Masz zajebisty tyłek, skarbie. - A Twoja twarz kiedyś ryła beton?