Rozdział 23

9.3K 1.1K 609
                                    

Baekhyun

Obudził mnie delikatny powiew pachnącego świeżością wiatru i szum fal, rozbijających się o brzeg. Z początku, dryfując gdzieś na granicy snu i jawy, myślałem, że to jedynie wytwory mojej wyobraźni, jednak po chwili przypomniałem sobie o tym, gdzie się znajduję.

Dom letniskowy Chanyeola.

Przewróciłem się na drugi bok, czując jak moja głowa opada na coś ciepłego i twardego. Otworzyłem oczy, kiedy poczułem jak dłoń Parka przesuwa się powoli po moich włosach. Moja głowa leżała centralnie na jego klatce piersiowej, ale nie miałem ochoty zmieniać pozycji. Było mi wygodnie.

- Dzień dobry, Baek - mruknął zachrypniętym głosem, a ja mimowolnie się uśmiechnąłem. Poranki z Chanyeolem różniły się od poranków z moimi innymi sponsorami.

- Hej - odpowiedziałem ściszonym głosem, ciągle zbyt leniwy, by otworzyć oczy.

- Masz zamiar przespać cały dzień? - usłyszałem tuż przy moim uchu i zadrżałem.

- Jesteś jedynym sponsorem, który pozwala mi spać całą noc, więc chyba to docenię i nie prześpię również całego dnia - odezwałem się, czując wokół zapach jego łagodnych, męskich perfum.

Chanyeol najwyraźniej udał, że nie usłyszał mojej kwestii o sponsorach i wstał w łóżka, przeciągając się.

- Zrobię nam śniadanie -powiedział i nie zaszczycając mnie ani jednym spojrzeniem opuścił pokój, a ja westchnąłem, pusto wpatrując się w widok spienionych fal i szarego nieba za oknem.

Kiedy zszedłem na dół, ubrany tylko w szary, sięgający mi do połowy ud sweter i białe bokserki, zastałem przeciąg i zapach grilowanych kanapek. Ani śladu Chanyeola.

- Chan?! - zawołałem, sprawdzając, czy nie ma go w kuchni.

- Tu jestem! - usłyszałem odpowiedź gdzieś zza uchylonych drzwi ogrodowych.

Zmarszczyłem brwi i poszedłem w stronę źródła głosu, wychodząc do ogrodu, połączonego z dziką plażą. Na patio, odgrodzonym po obu stronach zadaszeniem, chroniącym przed wiatrem stał mały, drewniany stolik z naszym wybornym śniadaniem i dwa wiklinowe fotele.

- Jejku - westchnąłem, widząc to wszystko. - Sam to przygotowałeś?

Chanyeol odwrócił się twarzą do mnie i uśmiechnął czarująco. Coraz bardziej lubiłem jego uśmiech.

- Siadaj - wskazał mi fotel i sam usiadł na jednym z nich.

Od razu opatuliłem się od stóp to głów puchatym kocem, leżącym wśród miękkich poduszek na siedzeniu i usadowiłem się wygodnie, chwytając kubek z gorącą herbatą. W oddali widziałem niemal biały piasek plaży i spienione fale stalowo szarego morza. Było idealnie.

- Podoba ci się? - spytał Chanyeol, nakładając na mój talerzyk jedną z grillowanych kanapek.

- Mhm - mruknąłem w odpowiedzi ze wzrokiem wlepionym w morskie fale, zlewające się z bladym odcieniem nieba. - Jest pięknie.

- Później możemy pójść na spacer po plaży - zaproponował, podczas, gdy ja byłem zagłębiony w myślach. - Mogę ci też pokazać jako tako okolicę. Jest naprawdę pięknie. Słuchasz mnie w ogóle?

- Hm? - spojrzałem na niego i uśmiechnąłem się przepraszająco, biorąc do rąk kanapkę - Wybacz, zamyśliłem się.

- O czym myślisz, Baek?

- Cóż - spojrzałem znów w spienione morze i biały piasek. Wsłuchałem się w odległy szum fal i skrzek mew. - O wszystkim.

W rzeczywistości myślałem o sobie. Myślałem o pracy, moich marzeniach, które powoli traciły znaczenie i o uczuciach, które żywiłem do Parka. Czy łączyły nas jedynie przyjacielskie relacje? Czy sypialiśmy ze sobą jedynie dla zabawy? Czy całowaliśmy się tylko dlatego, że oboje byliśmy samotni? Czy on okłamywał mnie tak samo jak ja jego?

Only Whore | ChanBaekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz