2.37 Date

9K 737 225
                                    

Dublin, Ireland

8:02 pm

October, 9

Po tym jak wyszłam z domu, miałam ogromny mętlik w głowie. Może było to spowodowane zachowaniem Luke'a wobec mnie? Jednak w tej chwili starałam się wyrzucić z głowy wszystko co wiązało się z Nowym Jorkiem i moim ojcem. Wszystko.

Właśnie czekałam na Nialla, który miał zabrać mnie na naszą wspaniałą randkę. Czego chcieć więcej?

Dosłownie chwilę później, chłopak pojawił się w zasięgu mojego wzroku. Niall miał na sobie ciemne, dopasowane spodnie i granatowo- czarną koszulę wystającą spod czarnej kurtki.

- Hej - uśmiechnął się na mój widok i zza pleców wyciągnął białą różyczkę.

- Dziękuję - powiedziałam, całując go lekko w policzek i szczerząc się jak głupia na ten gest.

Pamiętał o tym jakie są moje ulubione kwiaty.

Czy on nie jest idealny?

Nie jest, bo cię zdradził, idiotko.

Nienawidziłam, kiedy moja podświadomość przypominała mi o czymś o czym chciałam zapomnieć i to w najmniej oczekiwanych momentach.

- Idziemy? - wyciągnął w moją stronę dłoń.

Westchnęłam w duchu na wszystkie złe wspomnienia i starając się nie myśleć o tym teraz, chwyciłam dłoń chłopaka.

- Dokąd idziemy?

- Lubisz burrito i tacos?

- I nachosy, jeśli pytasz o kuchnię meksykańską - uśmiechnęłam się promienie.

- Bardzo dobrze - powiedział, skręcając w prawo, po czym znaleźliśmy się przed Boojum*.

- Pokochasz to miejsce - puścił mi oczko, otwierając przede mną drzwi. Weszliśmy do środka lokalu, który znajdował się na dole wysokiego budynku z cegły.

Knajpa była średnich rozmiarów; w środku powieszono już kilka halloweenowych dekoracji, mimo iż do tego święta pozostały jakieś trzy tygodnie.

- Mają tu najlepsze burrito w Dublinie - powiedział Horan, kiedy zajęliśmy miejsca w kącie lokalu.

- Więc zgaduję, że powinnam zamówi właśnie burrito - zaśmiałam się, biorąc od kelnerki menu.

Niall usiadł naprzeciw mnie, zamawiając nam coś do picia.

- Zdecydowanie - zwrócił się do mnie, kiedy dziewczyna odeszła na swoje stanowisko.

W środku nie było zbyt wiele ludzi; pewnie dlatego, że w czwartkowy wieczór wielu z nich jeszcze pracowało.

Cała atmosfera wokół była bardzo przytulna; biało- pomarańczowe ściany idealnie komponowały się z wszystkimi dekoracjami, tworząc niesamowity klimat idealny dla meksykańskiej knajpki.

Po tym jak zamówiłam swoje burito (z kurczakiem!) a Niall tacos, chłopak spojrzał na mnie i niepewnie zaczął:

- Mam nadzieję, że ci się podoba, wiesz... Długo zastanawiałem się czy postawić na to miejsce czy jakąś wytworną restaurację i...

- Daj spokój, mam dość tego wytrawnego i eleganckiego gówna na co dzień - prychnęłam - Tutaj jest idealnie - posłałam mu szczery uśmiech, na co chłopak od razu się rozweselił.

- To dlaczego jesteś taka nieobecna?

- To... - nie bardzo wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Jak widać nie bardzo potrafiłam skupić się na naszej randce i w mojej głowie cały czas pojawiały się złe scenariusze pod tytułem: 'Co będzie jeśli...?'

- Darcy, skarbie - Niall chwycił delikatnie moją dłoń - Cokolwiek cię gryzie, zapomnijmy o tym na ten jeden dzień, kocham cię i chcę żeby ten dzień był dla nas idealny, naprawdę.

Poczułam gulę w gardle, chciałam tego samego co on, a więc pokiwałam tylko twierdząco głową.

Chwilę później dostaliśmy nasze jedzenie, które było naprawdę nieziemskie. Nie mam zbyt wielkiego doświadczenia z kuchnią meksykańską, ale wśród wszystkich miejsc, w których jadłam burritos, to biło wszystkie na głowę, zdecydowanie.

Żałowałam, że nie odkryłam tego miejsca, kiedy mieszkałam w Dublinie.

Po tym jak Niall wykłócił się ze mną, że to on zapłaci rachunek, wyszliśmy na świeże powietrze, cały czas rozmawiając.

Nie były to może jakieś ważne tematy, zmieniające naszą przeszłość, czy budujące przyszłość, ale uwielbiałam te chwile, kiedy mogłam z nim tak po prostu porozmawiać o nic nieznaczących rzeczach, takich jak pandy w zoo.

Tego właśnie brakowało mi przez cały czas.

Mam na myśli oczywiście rozmowy z Niallem, a nie pandy.

Nawet nie zauważyłam kiedy znaleźliśmy się na Ha'penny bridge.

Z racji tego, że było już ciemno, zbliżała się dziesiąta, cała ulica Wellingtona była oświetlona ulicznymi latarniami, tak samo jak most.

Kiedy znaleźliśmy się na moście, widok był cudowny. Odbicie świateł mostu w rzece Liffey wyglądało przecudownie.

Oparłam dłonie na barierce, pilnując, aby moja róża nie wpadła do wody i wpatrywałam się przed siebie.

Było dość chłodno, ale kompletnie mi to nie przeszkadzało.

Poczułam jak Niall przytula mnie od tyłu. Moje ciało relaksowało się pod dotykiem blondyna i mogłam śmiało powiedzieć, że w tamtej chwili byłam szczęśliwa.

Liczyliśmy się tylko my.

Ja i Niall.

- Darcy... Zostaniesz moją dziewczyną, tak wiesz... Oficjalnie? - usłyszałam głos chłopaka tuż przy moim uchu

Uśmiechnęłam się do siebie.

- Niall, ja... - odwróciłam się w stronę chłopaka, który intensywnie się we mnie wpatrywał, oczekując odpowiedzi.

- Co jeśli powiem nie?

- Oboje wiemy, że powiesz słynne tak - przechylił głowę na bok, uśmiechając się łobuzersko.

Pokręciłam tylko głową z rozbawienia, całując delikatnie jego usta.

- Oczywiście, że tak - westchnęłam - Dziękuję... - dodałam po chwili.

- Za co? - Niall przytulił mnie do siebie.

- Za najwspanialszą randkę w moim życiu.

*restauracja z meksykańskim jedzeniem w Dublinie- polecam, serio mają tam najlepsze jedzenie!!!!

A/N: TO JEST MÓJ FAV ROZDZIAŁ, EJ. 100KOM I KOLEJNY?

Trzymamy kciuki za Polskę w meczu z Chorwacją!!

All the love, A.

Message from her// n.h part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz