2.59 Will be okay?

6.7K 546 109
                                    

New York, USA

November, 16

Wczorajszy dzień był wszystkim tym za czym przez cały czas tęskniłam. Spędziłam go razem z Niallem i naszymi przyjaciółmi. Ja, Niall, Harry, Louis, Zayn i Liam urządziliśmy sobie mini wycieczkę po Nowym Jorku a wieczorem odwiedziliśmy ulubiony bar Payne'a. 

Szczerze mówiąc, nie spodziewałam się tego, że ja i Niall tak łatwo potrafimy na nowo ze sobą rozmawiać bez wytykania wzajemnych błędów, bez nieporozumień i spięć. Jednak myliłam się i wcale tego nie żałuję.

Na dzisiejszy dzień nikt z nas nie miał żadnych planów, więc naszym zamiarem było oglądanie jakichś filmów i obżeranie się popcornem i zapewne tak by się stało, gdyby nie telefon od Megan, która koniecznie chciała żebym razem z Horanem odwiedziła dzisiaj dom.

- Jeśli nie chcesz, nie musimy tam iść - powiedział Niall, starając się abym tak bardzo się nie denerwowała. Bałam się tego, że prawdopodobnie czeka mnie rozmowa z apodyktycznym ojcem, który zawsze musi postawić na swoim nie licząc się ze zdaniem innych osób.

- Jest okej - westchnęłam, starając się przekonać samą siebie.

W drodze do domu próbowałam ułożyć sobie w głowie wszytko co chciałam powiedzieć ojcu. Wiedziałam, że muszę mieć silne argumenty żeby przekonać go do swoich racji. 

- Nie stresuj się tak bardzo - Horan przytulił mnie do siebie, kiedy byliśmy już niedaleko celu - Kocham cię.

Jak za każdym razem, kiedy te słowa wychodziły z jego ust moje serce wykonywało potrójny obrót radości.

- Też cię kocham - uśmiechnęłam się, a chwilę później nasz usta złączyły się w krótkim pocałunku. Tak cholernie bardzo brakowało mi smaku jego ust, które potrafiły sprawić, że zapominam o wszystkim.

W chwili, gdy weszłam do domu zdziwiła mnie panująca w nim cisza. Sam nastrój wpływał na mnie negatywnie wywołując kolejne fale strachu i spięcia.

- Darcy, kochanie - pierwsza pojawiła się Megan przytulając mnie do siebie w ciepłym uścisku. Naprawdę szokowało mnie jej ostatnie podejście do mojej osoby Zachowywała się bardzo opiekuńczo i nie żebym narzekała, ale zapewne było to spowodowane tym, że straciłam własną matkę.

- Hej - wymamrotałam tylko, kiedy kobieta równie ochoczo przywitała Nialla.

- Chodźcie do salonu, porozmawiamy - zgodnie z jej oczekiwaniami, poszliśmy do wskazanego pomieszczenia, gdzie siedział mój ojciec. Nie wyglądał na zdenerwowanego czy złego, był raczej niespotykanie cichy i skupiony na wszystkim co działo się dookoła niego.

Kiedy usiedliśmy naprzeciw Megan i mojego ojca, oczekiwanie stało się czymś okropnym. Znacie to uczucie, kiedy na coś czekacie i aż was roznosi? Tak, to było to.

- Rozmawiałem z Megan i doszedłem do paru wniosków - zaczął mój ociec. Wyraz jego twarzy był kamienny i nie pokazywał żadnych emocji, więc nie miałam pojęcia czego się spodziewać.

- Doszedłem do wniosku, że za bardzo na ciebie naciskam i powinienem bardziej wczuć się w rolę ojca a tego nie zrobiłem. Zwykłe przepraszam teraz niczego nie zmieni, ale musimy dojść do jakiegoś porozumienia, do kompromisu.

Powiedzenie, że byłam w szoku to zdecydowane niedopowiedzenie. Ne miałam pojęcia jak mam zareagować, co opowiedzieć, bo mój ojciec przyznający się do błędu to rzadkość. Bardzo rzadka rzadkość.

- Wiem, że chcesz wyjechać do Irlandii, jesteś pełnoletnia, masz do tego prawo, ale nie poradzisz tam sobie sama, więc musimy pójść na kompromis.

- Jaki kompromis? - byłam prawie pewna, że zgodzę się na wszystko.

- Musisz skończyć tutaj liceum, a potem na własną rękę możesz wrócić do Dublina jeśli nadal będziesz tak chciała, a ja oczywiście pomogę ci w każdym sposób czy finansowy, czy jakikolwiek inny.

W przypływie pozytywnych emocji, radości, podekscytowania, podbiegłam do ojca, rzucając się mu na szyję. 

Czy to możliwe, że wszystko się teraz ułoży?

A/N: Na waszym miejscu nie wierzyłabym w szczęśliwe zakończenia:'))))

Message from her// n.h part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz