2.58 Wake up

7K 520 41
                                    

New York, USA

November, 15

Kolejne kilka godzin było odzwierciedleniem tego czego najbardziej brakowało mi po wyjeździe Darcy- wspólnych chwil bez żadnych osób, które mogły nam przeszkadzać, tylko ja i ona. Nie robiliśmy nic co mogło być zakazane, siedzieliśmy i rozmawialiśmy i to było dobre. Mogliśmy spokojnie o wszystkim porozmawiać i nawet jeśli właśnie zbliżała się piąta rano, to żadne z nas nie miało ochoty na sen. Oboje baliśmy się zrobić jakiś śmielszy ruch w stosunku do siebie, ale na wszystko przyjdzie odpowiedni czas.

- Myślisz, że dasz radę dogadać się w końcu ze swoim ojcem? - spytałem po tym jak opowiedziała mi o swojej rozmowie z Megan.

- Nie wiem, ale mam taką nadzieję - westchnęła - Nie odpuszczę tym razem tak łatwo.

- Będzie dobrze - posłałem jej pokrzepiający uśmiech, obejmując delikatnie jej ciało.

- Wiem, bo ty tutaj jesteś - zachichotała cicho, na co zaśmiałem się pod nosem.

Darcy wtuliła się we mnie i najwidoczniej była już zmęczona całym dniem, bo powoli zasypiała. Pomimo długiego lotu i zmiany strefy czasowej nie byłem zbyt zmęczony, spałem prawie cały lot, a kiedy już wylądowaliśmy wypiłem trzy kawy, więc nie ma takiej opcji żeby chociaż udało mi się zasnąć.

Położyłem Darcy na moim łóżku i przykryłem szczelnie kołdrą żeby nie było jej zimno. Kiedy patrzyłem na tę śpiącą dziewczynę uśmiech sam uformował się na mojej twarzy. Wyglądała tak uroczo, kiedy spała i wyglądała jakby nie miała żadnych problemów w swoim życiu, jakby wszystko było w porządku.

Westchnąłem cicho i pocałowałem delikatnie jej czoło, uważając aby jej nie obudzić, po czym wyszedłem na hotelowy korytarz. Patrząc na zegarek dochodziła szósta rano i właśnie kończyła się cisza nocna.

Zapukałem do drzwi pokoju Harry'ego i Louisa wiedząc doskonale, że nie śpią, ponieważ słychać było krzyk Stylesa.

- Czego? - drzwi otworzył wściekły Harry.

- Coś się stało? - spytałem, wymijając go, aby wejść do środka. W pokoju panował bałagan jakiego nigdy nie widziałem u Harry'ego, a przecież mieszkam z nim od czasu rozpoczęcia studiów.

- Zgubiłem paszport, nie wiem gdzie jest mój portfel, a Louis zepsuł mi telefon - fuknął, odgarniając włosy z twarzy. Tak niebotyczne zdenerwowanie zdarzało się Harry'emu bardzo rzadko.

- Nie zepsułem go - odezwał się Louis, którego dopiero teraz zauważyłem. Leżał w łóżku a na nim znajdowało się pełno rzeczy loczka.

- Sam spadł i się rozbił - mruknął sarkastycznie zielonooki, rzucając Louisowi piorunujące spojrzenie.

- Harry, z tego co pamiętam to wkładałeś paszport do swojego płaszcza, więc tam sprawdź - zasugerowałem przypominając sobie jak zakręcony był Styles, kiedy wylądowaliśmy w Nowym Jorku.

- Z nieba mi spadłeś, Niall - Harry wygrzebał swój płaszcz spod tysiąca innych ubrań i zadowolony wyciągnął z kieszeni portfel i paszport.

- Jesteś idiotą, Styles - wymamrotał Tomlinson - Jak tam Darcy?

- Śpi - wzruszyłem ramionami.

- Pogodziliście się czy kazałeś jej spać na wycieraczce? - Louis dalej drążył temat, więc usiadłem na brzegu łóżka na którym nie znajdowała się żadna cenna rzecz mojego przyjaciela, kiedy Harry zaczął sprzątać bałagan, który sam stworzył.

Opowiedziałem przyjaciołom o całej rozmowie z Darcy, a kiedy skończyłem Louis przywołał temat, który zawsze był dla nas obu ciężki i w dodatku powodował nie raz spięcia między nami.

- Darcy pasuje do ciebie bardziej niż Rose czy... Lottie.

- Louis - odezwał się Harry ostrzegawczym tonem głosu, bo prawdopodobnie chciał zapobiec możliwej kłótni z powodu siostry Tomlinsona.

- No co? - prychnął - To wszystko było trzy lata temu, więc powinienem już o tym zapomnieć, nie? Okej Niall, zraniłeś ją i zostawiłeś i to było... chujowe, ale Lotts jest teraz szczęśliwa, ty jesteś szczęśliwy, ja pieprzę Harry'ego i wszystko...

- Ej, to nie jesteś szczęśliwy? - Styles rzucił w swojego chłopaka pierwszą lepszą rzeczą, którą miał w rękach i okazały się to być jego buty, więc Louis prawie natychmiast poderwał się żeby zaatakować Harry'ego.

Ulżyło mi naprawdę w dużej mierze po słowach Louisa, ponieważ sam wstydziłem się tego co zrobiłem Lottie, ale byłem wtedy młody i głupi, teraz nadal jestem młody, ale przynajmniej trochę mądrzejszy.

- Zayn jeszcze śpi? - spytał Louis, wygodnie leżąc sobie na Harry'm, który był zirytowany tym, że przegrał swoją mimi-bitwę z Louisem.

- Myślałem, że jest u was - przypomniałem sobie o tym, że Malik wyszedł z pokoju zraz po tym jak Darcy do niego przyszła.

- No jak widzisz nie ma - mruknął Styles.

- O ile chcesz się założyć, że jest u Liama? - zaśmiał się Louis - Idę obudzić Darcy.

- Nie budź jej - zaprotestowałem, chcąc zatrzymać jego ruchy, ale Tomlinson był szybszy i przede mną wparował do pokoju budząc dziewczynę.

A/N: Przepraszam za opóźnienie, ale przygotowywałam się do konkursu z wosu i złapała mnie grypa, ew. 

Message from her// n.h part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz