2.55 Just go

6.3K 513 220
                                    

[A/N!]

New York, USA

November, 15

- Oszalałaś, co ty robisz? - wyraz twarzy Luke'a był bezcenny i gdyby nie to, że właśnie uciekam z domu, to zaczęłabym się z niego śmiać, przysięgam.

- Nie twój interes - prychnęłam, patrząc na niego wściekle - Po prostu odwróć się, wyjdź i zapomnij co widziałeś.

Cóż, chciałam żeby tak zrobił, ale oczywiście jak zwykle wszytko musiało iść nie po mojej myśli.

- Twój ojciec cię zamorduje jak się dowie, chcesz wszystko teraz zostawić i uciec? Uciec do niego? - Luke zamknął za sobą drzwi, podchodząc do mnie a ja ze zrezygnowaniem oparłam się o ścianę obok okna.

- Nie uciekam do Nialla jeśli już musisz wiedzieć - warknęłam - Nie wiesz jak to jest, kiedy nie możesz żyć tak jak chcesz, bo twój popaprany ojciec dyktuje ci warunki, nie wiesz jak to jest stracić matkę, która i tak miała cię w dupie, nie masz pieprzonego pojęcia jak się czuję i dlaczego to robię - w moich oczach pojawiły się łzy, których nie chciałam. Nie mogłam się podawać teraz, kiedy mogłam stąd wyjść i nie wracać.

- I myślisz, że uciekając załatwisz sprawę? Twój ojciec będzie cię szukał - zaśmiał się sztucznie - Nie skończyłaś nawet liceum, myślisz, że uda ci się cokolwiek osiągnąć, cokolwiek zdziałać tym co robisz?

- Poradzę sobie - wzruszyłam ramionami. Nie wiedziałam jeszcze jak, ale przecież sobie poradzę, muszę jakoś to zrobić. Dla siebie.

- I co ten twój irlandzki chłopak ma ci do zaoferowania? - Luke najwidoczniej starał się zrobić wszystko żeby tylko mnie sprowokować.

- Na pewno więcej niż ty, ma przynajmniej trochę godności w sobie, nie to co ty - rzuciłam mu wściekłe spojrzenie - Myślisz, że jak masz pieniądze to wszyscy będą grać tak jak rozkażesz? 

- Tu jesteście, ooo - do środka weszła Mia. Najwidoczniej no tej pustej głowy nie dotarło, że puka się zanim chce się wejść.

- Darcy ucieka - powiedział Luke taka jakby mówił o pogodzie. Najwidoczniej wcale nie przejmował się tym, że uciekam, ale jakiś interes w zatrzymaniu tego co robię na pewno miał.

- To ją zostaw - westchnęła Mia, podchodząc do niego bliżej.

- Nadal tu jestem - prychnęłam, na co dziewczyna odwróciła się w moim kierunku. Patrząc na jej twarz można było pomyśleć, że jest w niej coś na pozór współczucia.

- Nie pozwolisz mi tak po protu wyjść, jesteś zbyt wielką suką - zaśmiałam się sucho, ani przez chwile nie wierzyłam w dobre intencje żadnego z ich dwojga. Brakowało jeszcze żeby wszyscy z dołu zgromadzili się w moim pokoju i machali na pożegnanie.

-Słuchaj, możesz myśleć, że jestem suką, ale wcale nie jesteś lepsza po tym co zrobiłaś Niallowi.

To było jak cios prosto w serce.

- Słucham? - powiedzieliśmy równo z Lukiem. Myślałam, że się przesłyszałam.

- To nie tak, że dzwonił do mnie kilka razy i praktycznie płakał do słuchawki, bo dziewczyna, która zapewniała, że go kocha, powiedziała mu, że to koniec, bo tak się jej podoba.

- Nie masz pojęcia...

- Co się dzieje w twoim życiu? - zaśmiała się - Mała biedna Darcy, która boi się sprzeciwić ojcu, myślisz, że gdybym nie stawiała na swoim, to nadal bym tutaj była? Jesteś żałosna, Darcy i znów to udowadniasz.

- Ej, te schody są naprawdę okropne, ups chyba nie w porę - w oknie pojawiła się twarz Louisa, a ja miałam ochotę zepchnąć go z tych schodów.

Miałam dość ich wszystkich, mieszali mi w głowie i może Mia miała rację, ale nie byłam taka jak ona, nawet jeśli próbowałam się sprzeciwiać, to każda taka próba kończyła się fiaskiem. Tak, zdecydowanie byłam żałosna.

- Louis, miałeś czekać na dole - jęknęłam.

- Ale nie czekałem - westchnął, przyglądając się uważnie Lukeowi, a potem wgramolił się do mojego pokoju.

- Ty jesteś Luke? - upewnił się na co Williams przytaknął nie bardzo wiedząc o co mu chodzi.

- Więc... - Tomlinson dość mocno uderzył chłopaka w policzek - To za przystawianie się do dziewczyny mojego przyjaciela - uśmiechnął się, a następnie uderzył go z drugie strony - A to za utrudnianie Darcy wyjścia z tego domu wariatów.

Miałam ochotę roześmiać się na widok Williamsa, który trzymał się z oba policzki, Mia podeszła do niego, ignorując nas.

- Ty... - Luke najwidoczniej nie miał dość, bo próbował ruszyć w stronę Louisa, ale Mia go zatrzymała.

- Nie bądź głupi - przytrzymała jego ramię, aby nie mógł się ruszyć.

Louis był z siebie bardzo zadowolony, bo uśmiechał się jakby właśnie wygrał jakieś mistrzostwa czy coś w tym stylu.

- Po prostu idź - moja przyrodnia siostra machnęła w moją stronę ręką.

- No to idziemy - Tomlinson chciał już wyjść przez okno, ale zatrzymałam go.

- Wyjdziemy drzwiami - zdecydowałam wiedząc, że to nie ma prawa skończyć się dobrze.

A/N: MOŻE JAKAŚ NAGRODA DLA LOUISA?? Obiecuję, że w kolejnym rozdziale będzie się działo, oj działo *śmiech złoczyńcy* nikt więcej nie zostanie ranny, więc don't worry.

Hashtahg #MFHFF

Co do nowego fanfiction, to jest wstęp (jeszcze nie prolog), napiszcie co sądzicie, bo nie wiem czy jest sens to publikować:

Niall Horan jest znanym irlandzkim piosenkarzem, którego uwielbiają miliony nastolatków na całym świecie.

Juliet Wood jednak nie jest jedną z wielu fanek nastolatka, wręcz przeciwnie- nie lubi Nialla.

Pewnego dnia, kiedy Juliet napisała tweeta, hejtując chłopaka, Horan jej odpisał.

Czy sławny artysta zmieni nastawienie dziewczyny do siebie, a może jeszcze bardziej ją do siebie zniechęci?

Historia, która opowiada nie tylko o nienawiści i niechęci, ale także o wielu problemach, sekretach i zawirowaniach normalnych ludzi.

Nieczułe i bezwzględne zagrania i intrygi, które nie prowadzą do niczego dobrego.

TYTUŁ: HEARTLESS

All the love, A.

Message from her// n.h part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz