2.47 How much?

8.3K 631 180
                                    

Dublin, Ireland

October, 23

Darcy obudziła się rano, kiedy jeszcze spałem, bo kiedy się obudziłem nie było jej w łóżku. Dziewczyna przespała spokojnie całą noc, co w jakiś sposób  zapewne jej pomogło.

Kiedy po wzięciu prysznica i przebraniu się w jedne z niewielu ubrań, których nie wziąłem z sobą do akademika, zszedłem na dół do kuchni, gdzie moja dziewczyna rozmawiała z moją mamą pijąc przy tym kawę.

- Dzień dobry - przywitałem się wchodząc do pomieszczenia

- Hej - odpowiedziała mi Darcy uśmiechając się delikatnie, jednak uśmiech, którym mnie obdarzyła nie sięgał jej pięknych oczu.

- Niall, siadaj - odezwała się moja mama, kładąc na stole talerz z tostami i kubek z kawą.

Usiadłem naprzeciw Darcy, zaczynając jeść, po czym obie kobiety wróciły do swojej konwersacji. Nie miałem pojęcia nawet o czym rozmawiały; tak to jest, kiedy kobiety rozmawiają o kobiecych sprawach przy facetach.

- Niall - odezwała się Clark, kiedy odłożyłem puste naczynia do zlewu.

- Tak, skarbie? - poświeciłem jej całą swoją uwagę.

-Zamówisz mi taksówkę, żebym mogła wrócić do... domu? - spytała cicho.

- Jasne, pojadę z tobą - pokiwałem głową, wyciągając telefon.

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł - westchnęła - Nie chcę żeby mój ojciec na ciebie naskoczył.

- Zaryzykuję - powiedziałem, chyba zbyt ostro, ponieważ moja mama rzuciła mi karcące spojrzenie.

Po tym jak Maura pożegnała się z Darcy, zadzwoniłem po taksówkę, aby po piętnastu minutach jazdy znaleźć się w wyznaczonym miejscu. Dziewczyna przez całą drogę milczała, patrząc przez okno samochodu. Nie byłem nawet w stanie wyrazić słowami tego jak bardzo bolało mnie to, że Darcy coraz bardziej zamyka się w sobie i powraca ta stara, zamknięta w sobie dziewczyna, która miała wokół siebie same problemy.

Wchodząc do środka, chciałem chwycić jej doń, ale cofnęła ją, bez słowa wchodząc do środka domu. Od razu po przekroczeniu progu, podeszła do niej kobieta, która była matką jej przyrodniej siostry, ale której imienia nie pamiętałem.

Mimo, że Darcy tak bardzo narzekała na nią i Mię, to kobieta wydawała się troszczyć o nią i martwić jej stanem.

- Darcy, dziecko - chciała ją przytulić, ale nastolatka wyminęła ją, prawie wpadając na swojego ojca.

- Tato, to jest Niall - powiedziała stanowczym głosem, patrząc na swojego ojca niewzruszonym wzrokiem.

- Pamiętam - na twarzy mężczyzny pojawiła się zmarszczka, kiedy patrzył na mnie jak na robaka pod podeszwą buta - Ale nie wiem co on tutaj robi, wyraziłem się chyba jasno...

- Nie pytając mnie o zdanie - wtrąciła Clark - Nie możesz decydować o tym z kim się spotykam, nie możesz mnie wiecznie kontrolować, nawet teraz, kiedy mama zmarła, nie możesz zaakceptować, że Niall mi pomaga i...

- To nie jest odpowiedni czas i miejsce na tę dyskusję - Richard Clark był zdecydowanie zirytowany i zniecierpliwiony.

- Nigdy nie jest - prychnęła, podchodząc do mnie -Dlaczego nie mogę z nim...

- Zrozum dziewczyno, że po śmierci twojej matki już nie wrócisz do Irlandii - ton głosu jej ojca był  coraz ostrzejszy - Masz swoje życie w Ameryce, Niall tutaj i pozwól mi stwierdzić, że jesteś zbyt młoda, aby twierdzić, że to miłość życia i inne brednie. Zakochasz się jeszcze nie raz, a pod nosem masz wielu chłopców, którzy mają lepsze predyspozycje do zapewnienia ci dobrej przyszłości.

Darcy pokręciła tylko głową, a po jej policzkach zaczęły płynąć łzy.

- Nienawidzę cię - krzyknęła w stronę swojego ojca.  Liczą się dla ciebie tylko pierdolone pieniądze!

- Słownictwo - upomniał ją mężczyzna.

- Mam to w dupie -prychnęła, rzucając ojcu ostatnie spojrzenie po czym, pobiegła na górę, krzycząc jeszcze żeby nikt za nią nie szedł.

- Co tutaj się dzieje? - spytała Mia, schodząc ze schodów po tym jak Darcy prawie ją przewróciła.

Jej matka odciągnęła ją na bok, a Richard podszedł do mnie.

- Słuchaj, Niall... ile? - spytał, a ja spojrzałem na niego nie rozumiejąc o co mu chodzi.

Chciałem pójść za Darcy, żeby porozmawiać z nią i powiedzieć, że kiedy skończę studia, to wtedy będę mógł pójść do jakiejś wartościowej pracy, która zapewni mi dobre życie i wtedy będę mógł się nią zająć. Szukałem teraz w głowie każdego możliwego rozwiązania, aby tylko zabrać ją z tego chorego środowiska.  Na wszystko potrzeba czasu, ale nic innego nie mogłem wymyślić. Zdawałem sobie sprawę, że jeśli teraz chciałaby uciec od ojca, to wylądowałaby pod mostem.

- Słucham? 

- Ile mam zapłacić żebyś zostawił moją córkę w spokoju? - powiedział, jakby to była najoczywistsza rzecz pod słońcem.

- Niech pan nie będzie śmieszny - warknąłem -  Nie wszystko  można załatwić pieniędzmi.

Czułem takie obrzydzenie do tego faceta, że gdybym mógł, to zrobiłbym mu krzywdę, ale prawdopodobnie gdybym chociaż podszedł zbyt blisko, to w ciągu paru sekund zostałbym znokautowany

- Uwierz mi chłopcze, można - poklepał mnie po plecach, prowadząc w stronę drzwi wyjściowych - Kwestia ceny.

- Nie zostawię Darcy w spokoju, bo takie jest pana widzimisię.

- Zostawisz, już ja o to zadbam - odparł ze stoickim spokojem zamykając mi drzwi przed nosem.

A/N: Co myślicie o zachowaniu ojca Darcy? Koniec Narcy?:')

Kolejne rozdziały będą dość smutne i z mniejszą ilością Narcy, skupimy się na ich życiu osobo, ale potem... No, zobaczycie co się stanie potem:')

All the love, A. 


Message from her// n.h part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz