2.41 Stop it

7.8K 636 132
                                    

New York City, USA

9:28 pm EST (2:28 am GMT)

October, 17

Kiedy wszyscy dookoła mieli wystarczająco zdjęć, aby rozpętać gównoburzę w internecie i nowojorskich gazetach, wreszcie mogliśmy wejść do środka.

Luke cały czas trzymał swoje ręce bardzo blisko mnie. Nie poprzeszkadzałoby mi to, gdybym nie miała chłopaka, do cholery.

Wolałam jednak nie robić scen w środku restauracji; ojciec chyba zamordowałby mnie, gdybym skompromitowała go przed tak wpływowymi ludźmi jacy znajdowali się na sali. Było tutaj wielu biznesmenów razem ze swoimi żonami czy dziećmi; każdy musiał pokazać się z jak najlepszej strony, aby media wspomniały o nim tak, aby ich nie skrytykować.

Z tego co powiedział mi Luke, dowiedziałam się, że ci wszyscy ludzie pracowali dla naszych ojców, czyli Williams i Clark byli kimś w rodzaju szefów wszystkich szefów i właśnie to dziś mamy świętować.

Usiedliśmy przy stoliku razem z rodziną Luke'a i jeszcze jednym człowiekiem, który miał tak skomplikowane imię i nazwisko, że choćbym chciała to i tak by tego nie zapamiętała; za to jego żona miała na imię Ivy i była taką wredną suką na jaką wyglądała- była o wiele młodsza od swojego męża, a swoim wzrokiem pożerała Luke'a siedzącego obok mnie.

Wyciągnęłam telefon, mając zamiar napisać do Nialla, ale najwidoczniej nie było mi to dane.

- Darcy, daj mi ten telefon - odezwał się mój ojciec, widząc moje zachowanie. Jego surowy wzrok wyraźnie mówił, żebym lepiej się mu nie sprzeciwiała, więc z westchnieniem podałam moją komórkę do jego ręki.

Amy rozmawiała z Mią; nie miałam pojęcia jakie mogą mieć wspólne tematy, ale nie ingerowałam w to.

Kiedy podali jedzenie, miałam ochotę wstać i uciekać; zupa z homara była czymś czego nie byłam w stanie przełknąć, nienawidziłam jej.

- Zajebiście - mruknęłam do siebie, zaczynając jeść to co miałam na talerzu. Z trudem przełykałam kolejne łyżki, obserwując, jak wszyscy przy stoliku zajadali tę zupę ze smakiem.

Po tym jak wreszcie skończyli podawać wszystkie dania (reszta była w miarę jadalna), każdy zajął się rozmową przy drogiej whiskey dla panów i obrzydliwie drogim winie dla pań.

Przynajmniej wino podawali naprawdę dobre.

- Nie widzieliśmy się przez ostatni, długi okres czasu - Luke zaczął rozmowę ze mną. Chciałam go ignorować, w sumie udawało mi się to od powrotu z Irlandii, widywaliśmy się tyko przelotnie na jakichś bankietach, ale teraz zmuszona byłam do siedzenia obok niego przez kolejne kilka godzin.

- Cóż, tak jakoś wyszło - wzruszyłam ramionami, nie patrząc na niego.

- Unikasz mnie - zauważył, kładąc dłoń na moim odsłoniętym kolanie. Momentalnie się spięłam, rzucając mu piorunujące spojrzenie, ale nikt przy stoliku nie mógł zauważyć tego co robi Luke, ponieważ obrus był na tyle długi, że dokładnie zasłaniał wszystko co działo się pod nim.

- Weź rękę - syknęłam ledwo słyszalnie.

- Darcy, daj spokój - westchnął Williams, patrząc przed siebie i lewą ręką uniósł szklankę z whiskey. Jego prawa dłoń błądziła niebezpiecznie wysoko, głaszcząc moje udo.

Upiłam łyka wina, patrząc na chłopaka kątem oka.

- Luke, przestań - powtórzyłam i powoli odwróciłam się w jego stronę, chcąc odłożyć kieliszek na stół, kiedy kelner stanął obok mnie, aby uzupełnić puste kieliszki wszystkich przy stole.

- Twój chłoptaś nie przyjedzie tutaj i nie będzie z tobą, kiedy ja moge być - zauważył, jeżdżąc opuszkami swoich palców w dół i gorę mojego lewego uda.

Moje ciało mimowolnie reagowało na jego dotyk. Czułam jak moja skora drży pod jego dotykiem i nie miałam na to żadnego wpływu.

- Naprawdę chcesz żebym zaczęła cię nienawidzić tak jak on - westchnęłam, opierając się o oparcie krzesła i duszkiem wypiłam wino z kieliszka.

Nagle Williams wziął swoją dłoń, puszczając mi oczko ukradkiem. Poczułam dziwne uczucie; bałam się przyznać sama przed sobą, że podobało mi sie to co robił.

- Państwo wybaczą - Luke wstał od stołu, na co jego ojciec kiwnął głową.

- Możecie iść - Megan skierowała swoje słowa do mnie, Amy i Mii.

Kiedy wszystkie trzy podniosłyśmy się z miejsc, zrobili to również panowie siedzący przy stole.

Luke chwycił moją dłoń, kierując nas w stronę balkonu, który znajdował sie niedaleko naszego stolika.

- Urocza z nich para - powiedział ktoś, kiedy ich mijaliśmy.

- Williams i Clark, to ich dzieci - powiedział ktoś inny.

Kiedy znaleźliśmy się na balkonie, stanęłam trzy metry dalej od Luke, mając ochotę zacząć na niego krzyczeć i zrobić mu krzywdę.

A/N: HEJ ŻUCZKI!

Czego (Waszym zdaniem) brakuje w tym ff? Co Wam się nie podoba, co byście zmienili, jakie wątki chcielibyście, abym bardziej rozwinęła? ZALEŻY MI NA WASZEJ OPINII, W KOŃCU PISZĘ TO DLA WAS! HALO HALO -> #MFHFF NA TWITTERZE, ZAPRASZAM!

All the love, A.

Message from her// n.h part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz