2.42 Fucking Luke

8.3K 679 226
                                    

Dublin, Ireland

11:03 am GMT (6:03 am EST)

October, 18

- Niall, cholera jasna, nie uwierzysz co się stało! - wróciłem własnie spod prysznica i zakładałem na siebie koszulkę, kiedy do pokoju wbiegł Harry. Wbiegł, albo raczej śmignął jak rozpędzona rakieta.

Nawet nie zamknął za sobą drzwi.

- Mam się bać? - spojrzałem na niego, biorąca do ręki telefon.

- LIAM WYLATUJE DO NOWEGO JORKU, DOSTAŁ SIĘ DO PIEPRZONEJ SZKOŁY TAŃCA! - krzyknął Harry tak głośno, że kilka osób znajdujących się na korytarzu, rzuciło mu sceptyczne spojrzenia, widząc w nim wariata, którym zresztą był.

- Liam składał podanie do jakiejś szkoły tańca? - zdziwiłem się, podchodząc do drzwi, aby je zamknąć.

- Powiedział o tym tylko Zaynowi, a teraz Zayn na przemian płacze i się skacze z radości - wytłumaczył zielonooki, siadając obok mnie na łóżku.

Od kilku godzin czekałem na wiadomość od Darcy; miała pójść na jakąś kolację z ojcem i jego rodziną, ale przeważnie w trakcie takich spotkań pisała do mnie, więc zaczynałem powoli się martwić

Swoją drogą, kto posądziłby takiego niepozornego Liama Payne'a o tak duże ambicje; wiedziałem, że nasz przyjaciel lubi taniec, ale zawsze to było dla niego czymś w rodzaju hobby, a nie sposobu życia.

-Wiesz, Malik cieszy się, że Liamowi udaje się spełniać swoje marzenia, ale Payne jest jego malutką gwiazdeczką - Styles ciągnął dalej swoją wypowiedź,  przedrzeźniając głos mulata.

- Kiedy on tam wylatuje?

- W poniedziałek rozumiesz?! - loczek był bardziej podekscytowany niż powinien - I nie będzie go do końca semestru; dowiedział się o tym dopiero teraz, bo przyjęli go z jakiejś listy rezerwowych!

Pokręciłem głową, widząc jak Styles gestykuluje, opowiadając jak to Liama przejęli na Broadway.

Popołudniu byliśmy umówieni z Zaynem, Louisem, Liamem i Rose w kawiarni niedaleko naszego akademika, do której często chodziliśmy. Mieliśmy świętować sukces Liama.

Kiedy razem z Harry'm szliśmy na miejsce spotkania, loczek nagle zażyczył sobie gum do żucia, więc weszliśmy do pierwszego lepszego sklepu jaki mieliśmy po drodze.

Przechodząc obok działu gazet, rzuciło mi się w oczy jedno nazwisko.

Richard Clark.

- Ej, Hazz, przecież to ojciec Darcy - pociągnąłem zdezorientowanego Harry'ego w stronę stoiska.

Wziąłem do ręki jeden z typowych  szmatławców zajmujących się życiem celebrytów i bogatych ludzi.

- Richarad Clark razem ze swoim wspólnikiem Tomem Williamsem sfinalizował jeden z najbardziej innowacyjnych i nowoczesnych projektów w nowojorskiej infrastrukturze... - zaczął czytać Styles, a ja tylko prychnąłem lekceważąco, chcąc iść po te nieszczęsne gumy dla Harry'ego.

- Szanowani biznesmeni pokazali mediom również swoje dzieci- Darcy Clark i Luke'a Williamsa, którzy zdecydowanie mają się ku sobie... - kontynuował, na co gwałtownie wyrwałem mu gazetę z ręki, prawie ją drąc.

- Richard Clark otwarcie przyznał, że.. Co?! - z niedowierzaniem parzyłem na kawałek papieru, na którym wyraźnie było napisane:

Richard Clark otwarcie przyznał, że jego córka i syn jego najbliższego współpracownika oraz wieloletniego przyjaciela- są razem. Czyż ta para nie jest urocza? Zdecydowanie pasują do siebie, a w przyszłości, kto wie, może razem będą zarządzać firmą swoich rodziców.

Pod spodem znajdowało się kilka zdjęć. Jedno z nich pokazywało moją Darcy, na której ramionach łapy trzymał ten przebrzydły kretyn Luke.

- Kurwa, zabije gnoja - warknąłem, gniotąc gazetę i rzucając nią na podłogę.

Nie trwało nawet chwili, kiedy ochroniarze do nas podeszli i musiałem zapłacić za ten cholerny szmatławiec, a następnie wyrzucono nas z tego przeklętego sklepu.

Przez całą drogę do kawiarni próbowałem dodzwoni się do Darcy, ale za każdym razem odzywała się poczta głosowa.

Miałem dość tego idioty Luke'a, który od razu po tym jak się pojawił, zaczął mieszać w życiu MOJEJ dziewczyny. Nie jest nikomu potrzebny do szczęścia, niech zabiera swoje cholerne pieniądze i znajdzie sobie jakąś inną naiwną dziewczynę, do której będzie mógł się dostawiać i pokazywać się z nią w mediach. Dlaczego przykleił się akurat do Darcy? Ah, tak, oczywiście, bo jego tatuś to przyjaciel Richarda Clarka.

Jedyne co miałem ochotę teraz zrobić to okraść bank, kupić bilet do Nowego Jorku i polecieć porządnie wpierdolić Luke'owi Williamsowi.

A/N:  Płacze z tego gifu- Narry:')

Btw- Nie, Nial nie wsiądzie do samolotu i nie poleci do NY:'))))

Message from her// n.h part 2✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz