| 1.17 | Rezygnuję

1.6K 179 27
                                    

Wreszcie trochę czasu, ah 😄 Dziś pojawi się jeszcze jeden rozdział 🙊

A teraz rozdział 17

Enjoy x

-----------------------------------------------

Siedziałem nerwowo w szatni na ławce, tupiąc nogami i bawiąc się palcami z nerwów. Próbowałem opanować bicie swojego serca, które było naprawdę szybkie, przez co robiło mi się coraz bardziej słabo. W dodatku nadal bolała mnie kostka, co było największym problemem w obecnej chwili. Okropnie bałem się tego, że nie uda mi się pokazać wszystkich swoich umiejętności jakie posiadam co do piłki nożnej. Marzyłem o tym by dostać się do drużyny od wielu lat i nie wiem co zrobię, gdy nie uda mi się dojść do tego celu przez ból kostki i nerwy. Nie mogłem pozwolić by to zaprzepaściło moją największą szansę. Byłbym na siebie naprawdę wściekły.

Słyszałem krzyki drużyny i osób, które także miały zamiar brać udział w sprawdzanie. Głosy były coraz bardziej oddalone, co oznaczało, że zmierzali na boisko szkolne, gdzie miał odbywać się test. Powinienem wstać i także się tam udać, ale nie byłem w stanie przez strach, który mną zawładnął. Z każdą chwilą moja pewność siebie znikała i miałem mniejsze nadzieje na to, że dostanę się do drużyny. Przecież miałem problemy z bieganiem, bardzo szybko się męczyłem i to wcale nie był brak kondycji. Nie wiem co ja sobie w ogóle myślałem. Nie nadawałem się na zawodnika.

Westchnąłem ciężko wstając powoli i zdejmując sportową koszulkę. Założyłem na jej miejsce normalną, tak samo jak chwilę później spodnie.
Schowałem strój do swojej szafki, zamykając ją później. Wziąłem swój plecak i wyszedłem z szatni, nakładając na głowę full capa.

- Co ty wyprawiasz? - usłyszałem za sobą wściekłego Louisa.

Skrzywiłem się idąc dalej. Miałem nadzieję, że zostawi mnie w spokoju, ale nie - on podbiegł, łapiąc mnie mocno za rękę, wtedy spojrzałem na niego niechętnie, nic nie mówiąc.

- Co ty wyprawiasz!? - wykrzyczał mi głośno w twarz, na co westchnąłem.

- Daj mi spokój, Louis - mruknąłem wyrywając się.

- Powiedz mi co ty robisz! -

- Wracam do domu, gdybyś jeszcze się nie zorie... - wydałem z siebie okrzyk zaskoczenia, gdy zostałem przyparty do ściany. Sapnąłem głośno, patrząc na Louisa przyciskającego mnie do zimnej powierzchni - Co ty...

- Jesteś głupi czy głupi? - wysyczał jeszcze bardziej zły. Nie rozumiałem tego! Przecież to moja decyzja, że rezygnuję!

- Takimi tekstami mój dziadek płoszył konie na wsi - próbowałem odsunąć go od siebie, ale zrobił się dziwnie silny. Kiedy to się stało?

Prychnął.

- Przestań, Niall - ostrzegł - Jak możesz nie wykorzystać takiej szansy!? - oburzył się. Otworzyłem usta, by mu odpowiedzieć, ale ten uniósł palca, dlatego je zamknąłem - Widziałem wiele razy jak grasz w nogę! Jesteś głupi, sądząc że nie dasz rady! Połowa naszej drużyny nie umie tego co ty, a to o czymś świadczy, Niall i nie poddasz się teraz! A nawet jeśli to po moim tropie, jasne!? - zaczął potrząsać moimi ramionami.

Zamrugałem szybko, nie nadążając za nim

- Chyba trupie...

- Wiem że się dostaniesz i jak już będzie wiadome to na sto procent, zabiorę Cię na wyżerkę do KFC. Kupię ci wszystko z menu, żebyś w końcu zapchał te swoje wkurwiające usta!

- Ale przecież nie mówię nic złego! - odsunąłem go w końcu od siebie, kręcąc głową.

- Wracaj do tej pieprzonej szatni i się przebieraj, ty mały, cholerny...

- Zamknij twarz, popaprańcu! - krzyknął Harry z końca korytarza. Tomlinson pokazał mu środkowy palec, na co Styles zachichotał i wyszedł na boisko. Uśmiechnąłem się mimowolnie.

- Z kim ja się zadaje? - parsknąłem.

- Próbujesz mnie obrazić, parówo?! - Louis złapał mój plecak, zdejmując go z moich ramion - Obyś nie próbował!

- Najarałeś się znowu? - uniosłem brew - Hej, oddawaj to! - pisnąłem, kiedy zaczął otwierać plecak. Rzuciłem się na niego.

Oboje upadliśmy, a wtedy wszystko wysypało się z mojego plecaka. Louis wybuchnął śmiechem patrząc na jedną bardzo zawstydzającą rzecz.

- O nie - jęknąłem czerwieniąc się okropnie.

- Dlaczego nie wiem, że nosisz ze sobą gazetki z gejowskim porno!? - chichotał jak głupi, więc uderzyłem go w ramię, choć nie było to mocne uderzenie. Niestety.

- Zamknij się! - zszedłem z niego i na czworaka podchodziłem do gazetki. Louis złapał moją nogę, którą pociągnął do siebie. Opadłem całkiem na ziemię, co Louis wykorzystał, kładąc się na mnie z głupim uśmieszkiem.

- Może pooglądamy sobie razem, hm? - sięgnął po czasopismo. Uderzyłem jego rękę, nie chcąc, by je złapał.

Tomlinson w końcu jednak chwycił gazetę i zaczął nią wymachiwać, krzycząc na całe gardło "zwycięstwo".

- Cholera, Louis, złaź ze mnie! - próbowałem się przeturlać - Kurwa mać, ty cwelu! Przysięgam że Cię zabiję! - wykrzyknąłem płaczliwie. Miałem tego dosyć.

- Hej! - sapnął, gdy rzecz, którą przed chwilą trzymał w dłoni, została mu wyrwana.

Uniosłem głowę, a wtedy napotkałem spojrzeniem Zayna, który wpatrywał się we mnie z rozbawieniem.

Gorzej być nie mogło!

Lost Boy ✔ | ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz