| 1.15 | Jest naprawdę piękny. Ale zepsuty od środka...

1.7K 185 21
                                    

Po sytuacji z Zaynem w łazience nie byłem w stanie skupić się na żadnej lekcji, wciąż czułem się roztrzęsiony i zaskoczony tym wszystkim. Prócz tego byłem ciekaw, co kłębiło się w jego głowie i nie dawało mi to spokoju. Zayn Malik jest osobą, której nikt nie rozumie...i czy nie wydaje się być to dziwne? Przecież powinien być ktoś, kto znałby jego sekrety i w razie potrzeby mu pomógł, ale nie ma nikogo takiego. Tak, Louis jest jego przyjacielem, jednak ten często marudził mi, iż nie może w ogóle dotrzeć do Zayna, a wiedział, że jest coś nie tak i naprawdę martwił się o niego. Nie wiedziałem co o tym myśleć. Przez większość lekcji byłem nieobecny, Aden próbował mnie doprowadzić do porządku i udało mu się to dopiero przed naszą ostatnią lekcją, którą było wychowanie fizyczne.

Po dzwonku przyszedłem z Adenem do szatni, gdzie szybko się przebraliśmy. Rozglądałem się za Zaynem, jednak nigdzie go nie było. Miałem nadzieję, że właśnie tak pozostanie. Nie chciałem się z nim teraz konfrontować, musiałem wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie. Miałem tego sporo, wciąż zastanawiałem się nad przyjęciem przeprosin, było mi żal Zayna, mimo że jest cholernym dupkiem. Z drugiej strony zupełnie nie chciałem tego robić. Czułem się rozdarty.

Wchodząc do hali, przeczesałem dłonią włosy, które chwilę później opadły na moje czoło. Podszedłem do ławki i usiadłem na niej, od razu biorąc się za wiązanie sznurówek.

- Wyglądasz na naprawdę zmartwionego - Aden usiadł obok mnie, opierając łokcie na udach. Patrzył uważnie na moją twarz - Co jest? -

Westchnąłem ciężko i uniosłem głowę, by spojrzeć na blondyna.

- Zayn - mruknąłem.

- Nie powinieneś się nim przejmować - powiedział spokojnie, wciąż lustrując moją twarz.

Oparłem plecy o ścianę unosząc głowę w stronę sufitu. Przymknąłem powieki.

- Chodzi o to że... - co miałem mu właściwie powiedzieć? To że niepokoje się o jego stan? - Po prostu...nie wiem co robić, żeby przełamać u niego barierę - powiedziałem w końcu - Nie lubi mnie, w dodatku okropnie się wkurza, kiedy nie idzie nic po jego myśli. Myślałem że mnie pobije w tej łazience za nie przyjęcie przeprosin - skrzywiłem się.

- Hm - zaczął się zastanawiać - Może powinieneś je przyjąć? -

Zerknąłem na niego.

- Myślałem nad przyjęciem ich, ale jeśli to zrobię, stwierdzi, że jestem łatwy i słaby. To nie jest zbyt dobry pomysł - otworzyłem oczy i spojrzałem przed siebie na osoby wchodzące na halę. Wśród nich był Zayn z obranym pustym wyrazem twarzy, jak przez większość czasu. Uniósł wyżej głowę, a wtedy nasze spojrzenia spotkały się ze sobą.

Wciągnąłem gwałtownie powietrze do nosa, gdy poczułem ciarki przechodzące wzdłuż kręgosłupa, spowodowane tym jak intensywnie się we mnie wpatruje.

Chwilę później odwróciłem wzrok i wstałem szybko, poprawiając koszykarskie spodenki.
Spojrzałem na Adena, wyciągając do niego dłoń. Ten ją złapał i wstał.

- No to biegniemy - parsknął i rozpoczął ze mną trucht wokół sali.

Po drugim kółku poczułem na sobie czyjeś intensywne spojrzenie, które wręcz wypalało mi plecy. Zmarszczyłem brwi i zerknąłem przez ramię na osobę, która się na mnie patrzyła.

Zayn. Znowu. Nie mógł mi dać spokoju? Tylko tyle chciałem.

Odwróciłem wzrok i przyspieszyłem swój bieg, chcąc zachować dystans między nami. Było chwilą, gdy ze ślizgiem przemierzyłem metr, a moja kostka przekręciła się. Wylądowałem z hukiem na ziemi.

- Kurwa - syknąłem z bólu, łapiąc się za bolące miejsce. Cholera, to takie nieprzyjemne uczucie!

Malik kucnął przede mną z cichym westchnięciem, wtedy widziałem jak Aden się wycofuje z głupim uśmiechem.

- Wszystko w po...- widząc moją minę przerwał. Speszył się odrobinę - Głupie pytanie - mruknął.

- No raczej - syknąłem. Zacząłem delikatnie masować kostkę, żeby poczuć chociaż niewielką ulgę. Nic z tego. Zagryzłem wargę, by się nie rozpłakać.

- Zabiorę Cię do pielęgniarki, powinna zobaczyć twoją kostkę - patrzył na nią z dziwnym przejęciem. Zdecydowanie nie potrafiłem ani trochę rozgryźć Zayna, mimo wielu prób - Dasz radę wstać?

- Nie wiem - mruknąłem.

Spróbowałem i wstałem powoli, choć było ciężko. Chciałem iść, ale nie dałem rady. Skrzywiłem się z niezadowolenia i bólu.

Dlaczego musiało to spotkać mnie?

Mulat złapał moją rękę - przez co przeszły mnie dreszcze - i przerzucił ją przez swoją szyję. Położył dłoń na moim biodrze, następnie ruszając powoli do gabinetu higienistki. Czułem jak moje policzki zaczęły piec, jego dotyk sprawiał, że czułem się trochę skrępowany i rozpalony. To dziwne.

Uniosłem nogę i zacząłem skakać na drugiej, próbując ułatwić Zaynowi zaprowadzenie mnie do pielęgniarki, co właściwie mi nie wyszło. Chłopak zirytował się i przystanął, następnie biorąc mnie na ręce w stylu ślubnym. Pisnąłem zaskoczony.

Tego się nie spodziewałem!

- Nie wrzeszcz mi do ucha - bąknął oschle.

Spiąłem się bardziej i niepewnie położyłem dłoń na jego szyi. Przełknąłem nerwowo ślinę patrząc na jego profil.

Jest naprawdę piękny...
Ale zepsuty od środka...
Chyba.

- Przepraszam jeśli jestem ciężki - powiedziałem cicho i niepewnie. Nie miałem pojęcia jak się przy nim zachować. To zaczynało mnie irytować coraz bardziej.

Na moje słowa jedynie wywrócił oczami. Zdawał się być jeszcze bardziej zirytowany, dlatego nie już nie mówiłem. Nie chciałem go zdenerwować.

Po chwili byliśmy już na pierwszym piętrze przed gabinetem pielęgniarki. Zayn odstawił mnie ostrożnie na ziemię i minął bez słowa.

Podtrzymałem się ściany, by nie upaść, kiedy oprowadzałem go wzrokiem do schodów. Potem odwróciłem wzrok z mocno zaciśniętą szczęką.

- Kutas - syknąłem i wszedłem z trudem do gabinetu. Pielęgniarka zajęła się mną w środku. Posmarowała moją kostkę maścią i owinęła ją bandażem. Kazała mi iść do lekarza w przypadku gdyby ból ani trochę nie zelżał, miałem nadzieję że nie będzie to potrzebne. Nie mogłem mieć większych problemów, ponieważ zamierzałem wziąć udział w kwalifikacjach do drużyny. Ostatnio się nie odbyły, ponieważ cała murawa była zalana, dzięki temu mogłem zrobić badania i jeszcze poćwiczyć przed tym wydarzeniem.

Starsza kobieta w końcu wyprowadziła mnie ostrożnie z gabinetu.

- Dasz radę iść dalej sam? - patrzyła na mnie uważnie, unosząc pytająco brwi

Skinąłem głową.

- Do widzenia - powiedziała, a ja odpowiedziałem tym samym z lekkim uśmiechem. Zacząłem iść powoli w stronę schodów, kuśtykając teraz z grymasem na twarzy.

- I jak? -

Spojrzałem zaskoczony na Zayna, siedział chwilę na ostatnim stopniu, jednak w końcu wstał. Nie przypuszczałem, że będzie czekał.

Odkaszlnąłem.

- Nie jest aż tak źle, ale jeśli do rana nie przejdzie mam jechać do lekarza - westchnąłem.

- Och, to nie za dobrze - jego spojrzenie złagodniało jeszcze bardziej, niż przed chwilą, na co moje serce zaczęło szalenie bić. Podszedł do mnie - Pomogę Ci, huh? - uniósł brwi.

Zamrugałem szybko.

- O-oh...jeśli byś mógł -

------------------------------------------

To jest tak dupne, że aż boli,
przepraszam 😥
Poprawię się XD

Lost Boy ✔ | ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz