Gwiazdkujcie i komentujcie 😊
------------------------------------------------
Byłem z Adenem u Louisa na kolejnej imprezie; leżałem rozwalony na skórzanej kanapie, mając położoną głowę na jego kolanach, podczas gdy ten bawił się moimi włosami, co uwielbiałem. Mruczałem co jakiś czas z zachwytem, a to za każdym razem bawiło Scotta i sprawiało, że ten śmiał się cicho pod nosem.
W pewnym momencie pociągnął za moje włosy dość mocno, przez co skrzywiłem się i walnąłem w dłoń.
- Ałaa! - zaskomlałem. Ten tylko znów zaczął się śmiać - Idiota z ciebie, Scott - uśmiechnąłem się i spojrzałem w bok, zauważając Zayna - Hej - uśmiechnąłem się szeroko i usiadłem, żeby zrobić więcej miejsca na kanapie. Aden szturchnął mnie, a wtedy uszczypnąłem go w przedramię, by mu oddać.
Zayn usiadł obok mnie z dziwnym wyrazem twarzy i napiętym ciałem.
- Gdzie reszta? - spytał będąc zadziwiająco spokojnym.
- Jeszcze nie przyszli - poprawiłem się na miejscu - A Louis jest na pięterku z Harrym - zachichotałem.
- Ah, wszystko jasne - mruknął.
- Właśnie tak - powiedziałem rozbawiony, podczas gdy Aden wstał. Spojrzałem na niego.
- Chcecie coś do picia? - uśmiechnął się do mnie, a kiedy spojrzał na Zayna jego wyraz twarzy zmienił się na bardziej surowy. Okej, czy tylko mi wydawało się to dziwne?
Malik zacisnął szczękę, nic nie odpowiadając. Wywróciłem na niego i Adena oczami, zachowywali się jak małe dzieci, które zabrały sobie nawzajem jakieś zabawki.
- Przynieś mi drinka - poprosiłem go.
Scott skinął głową i poszedł do kuchni, zostawiając mnie sam na sam z Zaynem. Już czułem dziwne podekscytowanie tym spowodowane, a także motyle w brzuchu i nie wiedziałem dlaczego. Zaczynałem sam siebie naprawdę przerażać.
Wziąłem ze stołu papierosa i zapalniczkę. Odpaliłem szlugę i zaciągnąłem się jej końcem. Nie miałem szansy długo się nacieszyć dobrym smakiem, ponieważ mulat zabrał mi fajkę z grymasem niezadowolenia na twarzy.
- Hej! - krzyknąłem oburzony i wyciągnąłem rękę, by zabrać, co moje. Wtem Zayn rzucił papierosa na podłogę i zdeptał go swoim glanem.
- Nie pal - rzekł tylko.
- Dlaczego? - skrzyżowałem ręce na klatce piersiowej.
- Bo karmisz tym raka płuc, Barbie - wywrócił oczami i rozsiadł się wygodniej na kanapie.
Prychnąłem.
- To nie... -
- Nie będziesz przy mnie palił i koniec - przerwał mi, nie chcąc dłużej słuchać moich sprzeciwów.
- To nie jest sprawiedliwe - wydąłem wargi i spojrzałem przed siebie. Starałem się nie uśmiechnąć. To miłe, że martwił się o moje zdrowie.
- Życie jest niesprawiedliwe. Nic nie poradzisz -
- Więc ja też nie chcę Cię widzieć z papierosem, Zayn. Tak będzie sprawiedliwie - spojrzałem ponownie na niego i przygryzłem wargę ciekawy jego reakcji.
CZYTASZ
Lost Boy ✔ | Ziall
FanfikceCholerny ucisk w klatce piersiowej, smutne oczy, udawany uśmiech, powracające uczucie zagubienia i bezradności, znasz to?