| 1.60 | To Pozosatwia Po Sobie Ślad Ale To Nic

1.1K 141 21
                                    

- Powiedz mi, proszę, jak to się stało, że tutaj jestem...Żywy - powiedziałem cicho, patrząc na dłoń Zayna, którą delikatnie się bawiłem. On także to obserwował, to po prostu wydało się nam najprostszą rzeczą w tej całej sytuacji. A prawdę mówiąc potrzebowaliśmy takiej błahostki, to było zwyczajnie miłe.

- Wkurzyłem się i strzeliłem Jonathanowi w nogę - wzruszył ramionami - A potem zjawił się twój brat z innymi...Śledzili mnie, bo być może zostawiłem im wskazówkę przed przyjazdem po ciebie - chwycił moją jedną dłoń i przysunął ją do ust, dostawiając na skórze pocałunek, który sprawił, że na moje policzki wypłynął rumieniec.

- Skąd miałeś broń? - przeniosłem spojrzenie na jego ciemne oczy. Błyszczały i teraz z zadowoleniem mogłem stwierdzić, że było to powodem rozpierającego go szczęścia.

- Pożyczyłem od Grega - mruknął.

- Pożyczył? - zmarszczyłem brwi zdziwiony.

- Powiedzmy - zaśmiał się cicho.

Wyswobodziłem rękę z jego uścisku, by podnieść się na obu i poprawić na skrzypiącym i niewygodnym łóżku. Oparłem ponownie plecy o jego ramę, gdy tym czasem obserwowałem z uwagą Zayna i to, jak w każdej chwili zmieniała mu się mimika twarzy.

Westchnąłem cicho, a na moje wargi wpłynął delikatny uśmiech. Nie mam pojęcia, kiedy to się stało, ale obecność Zayna uspokajała mnie. Przy nim czułem się naprawdę bezpieczny, za każdym razem obiecywał mi, że będzie mnie chronił i robił to. A gdyby nie moja naiwność obyłoby się bez porwania.

- Wiesz...Nigdy nie chciałem wierzyć w plotki na twój temat...Ale szczerze mówiąc część z nich to prawda - przechyliłem odrobinę głowę na bok, nie spuszczając wzroku z mulata - Jak choćby te problemy z prawem...Znaczy, wiesz, wyglądasz na takiego...Bez obrazy...Ale nie chciałem w to wierzyć, dopóki sam bym się nie przekonał.

Zayn zmieszał się na początku, nie wiedząc, co sobie myślę, a później westchnął i z niezadowoleniem kiwnął głową.

- Wiem - mruknął.

- Albo plotka o bijatykach... Na przykład taki Cameron...Przywaliłeś mu, więc kolejna plotka okazała się prawdą.

- Właściwie...On był pierwszą osobą, którą uderzyłem...Ale nie żałuję tego.

- Co? - zaśmiałem się - Poważnie?!

- Yup.

- Wow - parsknąłem - Nie powiedziałbym - uśmiechnąłem się szerzej.

- Nie wierzysz mi? - uniósł brew, ale potem ją opuścił - Właściwie to ci się nie dziwię.

- Wierzę, Zayn...To po prostu... Niesamowite.

- Nie wiem, może.

- A ja?

- Huh?

- Żałujesz, że mnie uderzyłeś? - spytałem ciekawy. Nie wiedziałem, co sobie o tym myśli na dzień dzisiejszy.

- Wyglądałeś wtedy na takiego kruchego i zranionego...Nie cierpię, kiedy jesteś skrzywdzony - powiedział szczerze - Więc tak, żałuję.

- Jesteś zupełnie inny, niż na początku myślałem - szepnąłem - Najpierw zastanawiałem się dlatego nikt cię nie zamknie w ośrodku poprawczym...Albo w jakiejś innej zamkniętej placówce. Naprawdę szczerze Cię nie znosiłem. Sprawiałeś, że darzyłem Cię wszystkim, co jest złe. Twierdziłem, że jesteś najgorszym człowiekiem jakiego kiedykolwiek mogłem poznać, a... - wziąłem głębszy wdech - A to nieprawda, Zayn. Tak, miałeś problemy z prawem, ale już w tym nie urzędujesz. Co prawda pozostawia to po sobie ślad...Ale to nic, ponieważ jesteś dobry...I czuję się naprawdę zaszczycony tym, jak bardzo pozwoliłeś mi się do siebie zbliżyć, mimo że nawet tego nie zauważyliśmy. Zacząłem poznawać prawdziwego ciebie i teraz mogę powiedzieć, że czuję rozpierającą dumę z tego, jak wspaniałego chłopaka poznałem.

Na usta Zayna wszedł lekki uśmiech, dzięki moim słowom, a przez to ciepło rozeszło się po moim sercu i brzuchu. Lubiłem widzieć go takiego, to naprawdę miła odmiana od momentu, gdy był jeszcze totalnym dupkiem.

- Nie sądziłem, że usłyszę kiedykolwiek tak...miłe słowa. Dzięki, Niall - przybliżył się i nie wiadomo po raz który przytulił mnie do siebie.

Schowałem twarz w jego szyi z ciągłym uśmiechem na ustach, po czym cicho zaciągnąłem się jego zapachem. Uwielbiałam każde jego perfumy, którymi się psika.

- Mam nadzieję, że pozwolisz mi poznać się jeszcze lepiej. Chciałbym pomóc Ci ściągnąć maskę, którą miałeś na twarzy przez wiele lat - powiedziałem ze szczerością w głosie.

- Wiesz co, Niall? - odezwał się cicho po dłuższej chwili ciszy.

- Tak?

- Zrobię to pod jednym warunkiem.

Odsunąłem się, by móc spojrzeć na jego twarz. Zayn promieniał przy mnie, nie wyglądał jak tamten bad boy sprzed kilku tygodni. Przynajmniej nie do końca.

- Jakim? - spytałem ciekaw.

- Pozwolisz mi zabrać ciebie na najlepsiejszą randkę na całym cholernym świecie i we wszechświecie - mruknął z głupim uśmieszkiem.

I cóż, dlaczego miałbym się nie zgodzić?

-----------------------------------

Cześć i czołem 😏
Mam pytanko do was
Chcecie maraton z lost boyem?

Lost Boy ✔ | ZiallOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz