Prolog

1.2K 70 12
                                    

Kolejna, kolejna, kolejna.
Każda brunetka, blondynka i ruda zlewały mi się w jedną dziewczynę.
Każdy kolejny krok, ruch czy to pocałunek stawał się nieistotny.
Przeleciana i zostawiona.
Oto moja dewiza.
Ale...
Co się ze mną stało? To pytanie zadaję sobie codziennie w lustrze widząc co zostało z moich miłosnych podbojów.
Czym sobie zasłużyłem na takie upokorzenie?
Otóż to : Miłość.
Pieprzona atakujaca nas z każdej strony słabość. Nieodręczny element cudownych trzymających się za ręce par, migdalących się na każdym kroku aby pokazać jak bardzo się kochają.
Więc dlaczego, pytam do cholery, ona mi to zrobiła?
Czym sobie zasłużyłem? Co zrobiłem?
Wiem. Raniłem każdą laskę, która ze mną spała. Ale to one same wskakiwały mi do łóżka. O nic się nie prosiłem.
A teraz siedzę w pokoju czekając na to, aby weszła tu i powiedziała, że to był chory żart i naprawdę mnie kocha.
Dała mi nauczkę. Tak to nazwała. Porzuciła mnie tak jak ja rzucałem wszystkie inne dziewczyny.
Wiedziałem, że robię źle. Ale sam nie podtykałem sobie pod nos rozstawionych nóg.
Ona była inna.
Ale kochałem ją. Naprawdę kochałem.
I nie wiem jakim cudem znowu zacząłem o niej myśleć. Nie, nie o niej. O Marze Hale. Jej prawie, że wiernej kopii.
Była taka sama. Widziałem w niej tą samą dziewczynę, w której się kiedyś kochałem.
Jednak... Na logikę. Nie była nią. A ja zachowywałem się tak jakby nią była.
Jeden błąd mógł popsuć nasze wspólne plany. Jeden ruch i jedno słowo.
A ja tylko błagałem : Bądź ze mną.

Stick the rulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz