MAKSYM
Wyrwałem się z ciężkiego uścisku jakim obdarzyła mnie Lesslie. Poznałem ją na wakacyjnych spotkaniach studentów. Wywinąłem jej rękę zaciśniętą na mojej białej koszulce i zacząłem wkładać buty.
- Znowu spierdalasz - jęknęła i przetarła oczy. Jej wydatne piersi wyskoczyły spod kołdry.
Wzruszyłem ramionami zasuwając rozporek. Starałem się zapomnieć o naszej kolejnej wspólnej nocy. Odgoniłem widok jej nagości i wijącego się pode mną ciała.- Czemu zawsze to robisz, Sade? - ułożyła się wygodniej na poduszce i zmarszczyła wyregulowane brwi. Rude włosy opadały jej na ramiona.
- Nie wiem - tylko na tyle było mnie stać, tym bardziej że o wiele jej nie prosiłem. Ot kolejna chujowa impreza z chujowymi ludźmi nabuzowanymi dennym alkoholem. - Za dużo wypiłem.
- Zawsze tak mówisz jak mnie pieprzysz - prychnęła.
Lubiłem jej zawziętość, ale na nic więcej nie umiałem sobie pozwolić w sprawie dziewczyn. Moja jedyna kobieta, jakiej kurwa nadal pragnąłem rzuciła mnie i śmieje się na prawo i lewo z tego, że udało jej się mnie zranić.
Cholera.
- Spadam - pożegnałem się z Less na co wystawiła mi środkowy palec posyłając zjadliwy uśmiech.
Zaśmiałem się i od razu skrzywiłem czując jak łupie mi w czaszce. Powalony ból głowy.
Muszę wyzbyć się tych przekleństw, nakazałem sobie. Między innymi do tego walniętego college'u wysłała mnie matka. Za względu na moją złą reputacje w naszym małym miasteczku na obrzeżach Anglii. Wiedziałem jednak, że chodzi o to żebym wyzbył się samych złych rzeczy o jakich wszyscy gadali.
Było to zbyteczne. Tu i tam mam miliony lasek, które pozwalają mi na to, abym o niej zapomniał. Tak naprawdę chciałem aby jedna z nich okazała się nią. Żebym znowu poczuł to coś.
- Kurwa - krzyknąłem i walnąłem w gipsową ścianę na korytarzu.
Musiałem przestać się tak zachowywać i nie marudzić na Lesslie. I przestać z nią sypiać. To po pierwsze.
Po drugie musiałem zapalić. Natychmiast.
Zawróciłem do pokoju Erazma. Znaliśmy się od dziecka i nie zdziwiłem się jak oznajmił mi, że wyjeżdża na studia razem ze mną. Miał też pieprzone szczęście w tym, że miał Callie. Swoją cudowną dziewczynę. I kruszynkę w naszej paczce pojebów. Uwielbiałem nas tak nazywać. Na moich ustach od niechcenia zaigrał głupi uśmieszek.
Bez pukania otworzyłem drzwi od pokoju Erazma. Byliśmy tu od niecałych dwóch dni, a on się już zadomowił. Toteż siedział z Callie wymieniając się śliną. Tak bardzo zmienił się pod jej wpływem. Z dupka w romantyka. Nawet nie był już taki straszny jak kiedyś. Przynajmniej dla Callie, która płoszyła się pod każdym jego spojrzeniem.
- Ej - przywitał mnie poduszką wymierzoną w moją stronę.
- Fajki - powiedziałem tylko i zacząłem szukać ich wśród jego rupieci.
- Kutasie, wypaliłeś mi wczoraj wszystkie - warknął.
Nie robił na mnie wrażenia. Wcale a wcale. Na jego słowa Callie wymierzyła mu piątkę.
- Jesteście w jakieś zmowie? - zaśmiałem się i upadłem na łóżko jego współlokatora i podrapałem się po piersi.
- Idziecie na rozpoczęcie roku? - zmieniła temat Call.
Posłała mi uśmiech świadczący, że czeka na moją odpowiedź. Westchnąłem i zabierając długopis z szafki mający zastąpić mi papierosa, odpowiedziałem :
CZYTASZ
Stick the rules
RomansKażdy mówi, że przeciwieństwa się przyciągają! W tym przypadku jest zupełnie inaczej! Maksym Sade uwielbia kobiety - do tego zalicza się też jego matka, którą kocha ponad wszystko, no i nawet bardziej! Gdy jedna z nich - Emily Parker - zrobi mu bard...