MARA
Dziś był czwartek. Jeden z tych dobrych lub złych czwartków. Dopiero oceniałam w pełnej krasie ten dopiero zaczynający się dzień na podstawie dzisiejszego lunchu z Dukiem. Nie mogłam się wręcz doczekać spotkania z tym seksownym mężczyzną.
Odkąd (minęło niespełna dziesięć godzin) ustaliliśmy z Maksymem nasze nowo nawiązane relacje polegające na układzie jednogłośnie mówiącym o seksie zaczęłam darować sobie czekanie na moment, gdy byłby skłonny zaoferować mi coś więcej.
Być może dlatego chciałam chwytać dzień i zacząć brać to co dostawałam.
Ja i Maksym byliśmy za podobni do siebie i oboje za bardzo baliśmy się o to do czego może ostatecznie doprowadzić nas zbytnia poufałość i dobroduszność względem siebie.
Dlatego Duke Black stał się moim nowym priorytetem na dzisiejszy dzień. No, tylko na czas lunchu, a to już coś.
Przez wszystkie lekcje na jakich miałam możliwość być ciągnęły się jeszcze dłużej niż wynik mojego quizu na to ile czasu potrzebuje, aby uzyskać orgazm. Dla wyrównania wyszedł mi wynik powyżej 100 minut. (Dokładnie 151).
Jeszcze lepsza w ciągu dzisiejszego dnia okazała się wizyta w moim pokoju potencjalnej partnerki Gavina, z którą był jeszcze tydzień temu. Nie miałam pamięci do imion. Ale do wyglądu tak, więc bez trudu ją rozpoznałam.
- Jestem Natie - chlipnęła. - Pamiętasz mnie? Wtedy na parkingu....
- Czemu płaczesz? - spytałam od razu przeczuwając co spowodowało jej złe samopoczucie.
Gdyby była moją przyjaciółką - przytuliłabym ją, ale że była kolejną naiwną, nie miałam pojęcia co robić.
Kira nie dała ostatecznego słowa Gavinowi. Pod jakimś względem nadal byli razem. A, że on pozwalał sobie na pieprzenie pierwszoklasistek po kątach uznawałam za obrzydliwe i niestrawne. Moim zdaniem to było za wiele. Aczkolwiek obok Kiry kręciło się również sporo penisów do pozbycia się jej dziewictwa, to jednak nie wskakiwała im od razu do łóżka.
Z nim było odwrotnie. Był facetem.
Szalkę w mojej złości przebiła jeszcze ona, Natie. Rozlewała łzy nad moim nowym dywanem. Szczęknęłam zębami i zaproponowałam jej miejsce na krześle przy biurku.
Poczęstowałam ją butelką wody i opakowaniem ciasteczek maślanych. Okazało się, że w środku było tylko dwa i pół ciasta ale zadowoliła się. Otarła łzy, a mnie przez jedną milisekundę ścisnęło serce. Była przez tą chwilę tak podobna do Kiry. Te same duże oczy, długie blond włosy i niezdecydowanie w ruchach. Chowała swoje atuty za ubraniami, tak aby nie odkrywać skazy.
Wiedziałam już czemu zwrócił na nią uwagę.- Więc... czemu do mnie przyszłaś? - uniosłam prawą brew w geście zdziwienia i spojrzałam na telefon.
Duke informował mnie, iż będzie za mniej niż pół godziny.
- Rzucił mnie. Przed chwilą - załkała.
- I co ja mam zrobić? - spytałam nie tylko jej ale samej siebie.
- Wiedziałam, że nie będziesz mi współczuła - wydukała podnosząc na mnie wzrok.
- I po co tu przyszłaś?
- Żebyś nie wiem... pogadała z nim.
Zaśmiałam się.
- I myślisz, że wróci do ciebie w podskokach? Nie bądźmy naiwni, Natie. Patrzmy na tę sytuację realnie.
CZYTASZ
Stick the rules
RomantikKażdy mówi, że przeciwieństwa się przyciągają! W tym przypadku jest zupełnie inaczej! Maksym Sade uwielbia kobiety - do tego zalicza się też jego matka, którą kocha ponad wszystko, no i nawet bardziej! Gdy jedna z nich - Emily Parker - zrobi mu bard...