Dobre rzeczy na dobre dni

322 26 10
                                    

MARA

Można sporządzić listę rzeczy jakich połowa ludności na świecie nienawidzi jeść. Można też wypisać rzeczy jakie ludzie pochłaniają pasjami.

Na przykład pomyślmy o lodach. Kto nie lubi lodów? Jest ciepło. Zjedzmy lody. Jest zimno. Zjedzmy lody.

Taak.

Ja nie lubię lodów. Naprawdę nie przepadam za nimi. Byłam zmuszana do ich jedzenia tylko i wyłącznie w czasach gdy Kira przejawiała skłonności Marobójcze lub była po prostu w podłym nastroju. Jadła je i jadła. I co najlepsze wcale nie przybierała na wadze. Dlatego pilnuję się od zawsze co jem. I ćwiczę. Codziennie. I gram w siatkę.

Nie wiem jakim cudem w sobotę wparował do mnie Duke z paczką miętowych lodów z kawałkami czekolady i colą waniliową.

- Czemu zawdzięczam sobie tę wizytę? - uniosłam lewą brew do góry.

- Stęskniłem się - uśmiechnął się i otworzył szerzej drzwi wchodzą do mojego pokoju.

Nawet nie skomentowałam jego odpowiedzi. Widzieliśmy się niespełna dwadzieścia cztery godziny temu. Widocznie śpieszno mu do spędzania czasu z Marą Hale.

- Co zamierzasz robić? Jak na razie siedzimy i się razem nudzimy - odparłam.

- Będziemy jeść lody i opijać się colą. Co ty na to?

- Nie chcesz się ze mną całować?

- Chcę. Ale w sumie nie jestem pewien czy ty też tak bardzo tego chcesz.

Podał mi pudełko lodów i łyżkę.

- Mamy jedną łyżeczkę - wypomniałam mu.

Podrapał się po brodzie na której widniały ślady jednodniowego zarostu i napiął mięśnie. Zabrał mi z ręki łyżkę i nabrał lodów.

- Żałuj - skomentował na co wyrwałam mu ją i również zjadłam kolejną porcję mięty z czekoladą.

Popatrzyłam mu w oczy wysyłając sygnały. W końcu spojrzał na moje usta, a ja oblizałam jak najseksowniej pozostałości po lodzie na łyżeczce.

- O matko - dmuchnął w ręce pocierając szczękę.

- Nie wiedziałam, że umiem kogoś podniecić na łyżeczkę. Ewidentnie to nowy sposób na zaciągnięcie Duke'a Blacka do łóżka. Sposób na łyżeczkę.

Wybuchnęliśmy zbiorowym śmiechem. Duke przytulił mnie lekko do siebie, aby potem ubrudzić mnie lodem w nos.

- Naprawdę chcę się z tobą przespać - szepnął mi do ucha.

- Dukeee - jęknęłam czując jego sunącą rękę wzdłuż moich spodenek.

- Dziś jest u nas impreza - oświadczył odsuwają się. - Wpadniesz?

- Od której?

- Możesz wpaść kiedy tylko zechcesz.

Mówił do mnie i zajadał się lodami.

- Mam trening - oświadczyłam.

- Podjadę pod ciebie - zaproponował.

- Byłoby miło - uśmiechnęłam się i zaczęłam szukać coli waniliowej.

Zauważył to i sięgnął po nią. Leżała na podłodze.

Przypatrywałam mu się przez tą chwilę w czasie gdy nie mógł mnie nakryć.

Naprawdę był strasznie przystojny. I męski w tym jak podrzucał sobie butelkę coli nad sobą. Tęskniłam za nim. Nie mogłam mu tego powiedzieć, ale przynajmniej przyznałam się przed sobą. Był moim przyjacielem od zawsze. Pomagał mi w czasach gdy nie umiałam sobie poradzić. Stawał za mną w każdej sprawie. Nauczył mnie jak radzić sobie z ludźmi. Jak odwdzięczać im się tym samym czym nas poczęstowali.

Stick the rulesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz